Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Brian Michael Bendis, David Finch, „The New Avengers: Ucieczka" **

Dominika Węcławek 14-04-2011, ostatnia aktualizacja 14-04-2011 18:06

O tym, że więcej znaczy gorzej można przekonać się czytając pierwszy tom przygód New Avengers. Potyczki grupy superherosów z gromadą superzłoczyńców to wyzwanie dla nerwów czytelnika.

Brian Michael Bendis, David Finch, „The New Avengers: Ucieczka"
źródło: materiały prasowe
Brian Michael Bendis, David Finch, „The New Avengers: Ucieczka"

Avengers, choć nigdy nie mieli wykrystalizowanego stałego składu, byli grupą zrzeszającą najpopularniejszych i największych superbohaterów z uniwersum Marvela. Od Kapitana Ameryki i Spider-Mana, przez Iron Mana i Thora aż po Wolverine'a.  Niestety, po latach wspólnych akcji Avengers zostali rozgromieni, a ponieważ wszechświat (zwłaszcza ten komiksowy) nie znosi pustki, po ledwie sześciu miesiącach zawiązali się... Nowi Avengers.

W wydanym właśnie u nas pierwszym tomie ich przygód (zbierającym amerykańskie zeszyty 1-6) poznajemy powody, dla których herosi znów stanęli do walki ramię w ramię.

Pewnej nocy, z więzienia dla superłotrów o maksymalnie zaostrzonym rygorze ucieka kilkudziesięciu obdarzonych nadprzyrodzonymi mocami zbirów. Szczęściem w nieszczęściu okazuje się to, że w tym samym czasie  instytucję odwiedza Spider-Woman, niewidomy Daredevil i Luke Cage  - mniej znany u nas, czarnoskóry „bohater do wynajęcia" mający skórę o odporności stali i nadludzką siłę. Ta trójka, wsparta po chwili przez pozostałych ex- Avengersów pomaga zatrzymać niedoszłych zbiegów w murach więzienia, i odkrywa, co tak naprawdę stoi za całym incydentem. Niestety przełożeni Spider-Woman nie są zainteresowani rewelacjami. W takich sytuacjach starzy znajomi postanawiają działać poza prawem. Reszta to już klisze i chybione rozwiązania graficzne.

Bendis opowiada historię tak, jakby ostatnie 30 lat w komiksach superbohaterskich wcale się nie wydarzyło... i nie jest to komplement. Banał straszy z każdej strony, a brak trzymającej w napięciu akcji nie jest wcale usprawiedliwiony rozwiniętą  sferą psychologiczną. Postaci są bardziej niż papierowe. Nowi Avengers zbiór osobowości stanowią jedynie teoretycznie, bo w komiksie  jakby zabrakło na ich zróżnicowanie miejsca. Dialogi między bohaterami, z założenia naszpikowane ciętymi ripostami, są raczej czerstwe i przypominają pyskówki napisane przez scenarzystów telenowel TVP. Okazuję się tak „fajne" i „luzackie" jak słowo „cool" w XXI wieku.

Ilustracje Fincha  nie są w stanie odwrócić uwagi od lichej fabuły. Owszem, bywają fajne, niemniej równie często twórcy zdarzają się ciężkie kadry czy odarte z jakichkolwiek emocji plansze, naszpikowane gadającymi głowami w myśl zasady „wytnij-wklej-powiększ". Kolory i liternictwo, zwłaszcza w kontekście dużej ilości występujących onomatopei, pozostawiają wiele do życzenia.

Całość dostarcza rozrywki, ale tylko w dwóch przypadkach: gdy czytelnik jest typem sadomasochisty histerycznie zaśmiewającego się przy złych produkcjach albo okazuje się zatwardziałym fanem marvelowskich wyczynów z ostatnich lat.

„The New Avengers"

Scen. Brian Michael Bendis

Rys. David Finch

Wyd. Mucha Comics

Cena 69 zł

Życie Warszawy

Najczęściej czytane