Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Holowali w czasie operacji

Marek Kozubal, Janina Blikowska 23-06-2010, ostatnia aktualizacja 24-06-2010 22:21

Gdy lekarze operowali niepełnosprawnego Łukasza, strażnicy odholowali auto jego matki. Teraz kobieta walczy o zwrot pieniędzy za holowanie.

Pani Małgorzata domaga się od ratusza zwrotu pieniędzy
autor: Piotr Nowak
źródło: Fotorzepa
Pani Małgorzata domaga się od ratusza zwrotu pieniędzy

Łukasz ma dziewięć lat, cierpi m.in. na zespół Downa. – Do szpitala przyjechaliśmy samochodem, bo po zabiegu musiałam odwieźć syna do domu – mówi pani Małgorzata. – Nie było wolnego miejsca parkingowego, także dla niepełnosprawnych. Fiata postawiłam więc na skrajnym pasie drogi przy al. Dzieci Polskich, robiłam tak wielokrotnie – wspomina.

Za przednią szybą samochodu pani Małgorzata zostawiła legitymację parkingową osoby niepełnosprawnej. – Zależało mi na tym, by auto było blisko szpitala, bo musiałam Łukasza przenieść na rękach – dodaje. Gdy chłopiec trafił na stół operacyjny, kobieta wyszła na chwilę do samochodu. Ale tego już nie było.

– Myślałam, że został skradziony. Od policji dowiedziałam się jednak, że odholowali go miejscy strażnicy. Ponieważ pani Małgorzata nie miałaby jak odwieźć syna, pojechała natychmiast na ul. Smolną do oddziału straży, tam zapłaciła 388 zł za holowanie. Następnie ruszyła do Falenicy, by odebrać auto z parkingu.

– Całe szczęście, że operacja syna trwała długo, a później musiał on poleżeć na oddziale. Mam jednak wielki żal do strażników. Na pewno widzieli legitymację niepełnosprawnego za szybą, więc powinni być bardziej wyrozumiali. Poza tym powinni pilnować, by nikt nie zajmował miejsc z „kopertą” – uważa pani Małgorzata.

Zdarzenie miało miejsce pod koniec maja. Teraz mama Łukasza wystąpiła do prezydent miasta o zwrot poniesionych kosztów. Domaga się również przeprosin. Na razie nie otrzymała odpowiedzi.

– Ta pani zaparkowała auto pod znakiem zakazu parkowania i blisko przejścia dla pieszych. Rzeczywiście, miała przepustkę dla osób niepełnosprawnych, ale nie zwalnia ona z obowiązku przestrzegania przepisów – uważa Monika Niżniak, rzecznik straży.

Jakie są szanse na odzyskanie pieniędzy? – Praktycznie żadne. Ustawodawca wyraźnie powiedział, że holowanie aut z miejsc, gdzie nie wolno parkować, odbywa się na koszt właściciela. Zwrot opłaty mógłby nastąpić tylko wtedy, gdyby holowanie było wynikiem błędu strażnika, a w tej sytuacji tak nie było – dodaje rzecznik SM.

W tym roku z ulic w pobliżu CZD strażnicy odholowali 33 auta, a 70 kierowców ukarali mandatami. Na terenie szpitala jest w tej chwili wyznaczonych ok. 150 miejsc parkingowych dla pacjentów. – Zbyt mało jak na potrzeby – mówi Paweł Trzciński, rzecznik szpitala.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane