Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Okęcie już nie uciążliwe?

Piotr Szymaniak, Maciej Miłosz 25-06-2010, ostatnia aktualizacja 26-06-2010 21:09

Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że obszar ograniczonego użytkowania wokół lotniska jest nieaktualny. Szanse mieszkańców na odszkodowania spadły. Budować można wszystko.

autor: Radek Pasterski
źródło: Fotorzepa
W bezpośrednim oddziaływaniu Portu Lotniczego na obszarze ok. 50 km kw. mieszka 100 tys. osób w stolicy i okolicach
źródło: Życie Warszawy
W bezpośrednim oddziaływaniu Portu Lotniczego na obszarze ok. 50 km kw. mieszka 100 tys. osób w stolicy i okolicach

Teraz w tej okolicy będziemy musieli wydawać pozwolenia na budowę. Rozsądek mówi, żeby tak nie robić, ale prawo jest prawem – przyznaje Marek Mikos, dyrektor stołecznego Biura Architektury.

Naczelny Sąd Administracyjny w orzeczeniu wydanym 26 maja stwierdził, że rozporządzenie wojewody mazowieckiego, które w 2007 r. wprowadzało obszar ograniczonego użytkowania, stało się nieaktualne. Wszystko dlatego, że rok później w życie weszła ustawa o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, a wcześniejsze rozporządzenie wojewody nie spełnia jej wszystkich wymogów.

Co decyzja NSA oznacza dla okolic Lotniska im. Fryderyka Chopina? Choć wcześniej w jego okolicy nie wolno było budować np. osiedli mieszkaniowych, przedszkoli, szkół czy innych budynków użyteczności publicznej, teraz będzie to możliwe.

Nie będzie odszkodowań?

Dzięki wprowadzeniu w 2007 r. obszaru ograniczonego użytkowania warszawiacy mieszkający przy lotnisku mogli domagać się od Polskich Portów Lotniczych odszkodowań z powodu hałasu i zanieczyszczenia środowiska, a co za tym idzie – spadku wartości ich nieruchomości. – Dlatego decyzja sądu jest dla nas bardzo krzywdząca – mówi Barbara Szulc ze Stowarzyszenia Mieszkańców Obszaru Ograniczonego, które walczy o rekompensaty od lotniska. – Sprawy toczą się w sądach od 2007 roku i żadna z nich nie zakończyła się wyrokiem. Teraz sędziowie będą odraczać sprawy albo, co gorsza, odrzucać wnioski o odszkodowanie – dodaje.

W strefie przy Okęciu jest 2,6 tys. mieszkań, ale nie wszyscy lokatorzy złożyli wnioski o odszkodowanie. W tej chwili toczy się kilkaset spraw. Niepewność mieszkańców co do ich rozstrzygnięć potrwa więc jeszcze przynajmniej dwa lata, zanim nowy plan OOU przygotuje tym razem marszałek województwa. – Prace nad uchwaleniem obszaru rozpoczniemy natychmiast po otrzymaniu przeglądu ekologicznego od Portów Lotniczych – tłumaczy Marta Milewska, rzeczniczka prasowa marszałka Adama Struzika.

Jesteśmy w trakcie wyłaniania firmy, która przygotuje dla nas raport ekologiczny, określający obecny poziom hałasu generowanego przez port lotniczy. Wyniki pomiarów posłużą później do określenia nowego obszaru ograniczonego użytkowania – wyjaśnia Kamil Wnuk z lotniska Chopina na warszawskim Okęciu. – Mamy na to czas do kwietnia 2011 roku, ale chcemy to zrobić jak najwcześniej.

Kiedy nie obowiązuje OOU, nie trzeba np. przestrzegać limitów emisji hałasu, szczególnie ważnych w nocy. – Szanujemy okolicznych mieszkańców i nie zamierzamy zmieniać z tego powodu charakteru działalności lotniska – uspokaja Kamil Wnuk z PPL. – Będzie co prawda zwiększony ruch samolotów na niektórych kierunkach, ale wynika to z przebudowy pasa startowego.

Potrzebne są plany

Eksperci podkreślają, że zamieszanie z przepisami byłoby mniej uciążliwe, gdyby na terenach wokół portu obowiązywały miejscowe plany zagospodarowania. – Taki plan daje inwestorowi jasność, co i gdzie będzie mógł zbudować – mówi Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.

– Prace nad planami wokół Okęcia wciąż się toczą – odpowiada Marek Mikos. – Dlaczego nie było ich wcześniej? W 2003 r. ustawa zniosła stare plany zagospodarowania i od tej pory staramy się uchwalać nowe, ale procedura zajmuje trzy, cztery lata. Zasuwamy jak małe mróweczki, ale nie da się zrobić wszystkiego naraz.

W całym mieście uchwalone plany ma 25 proc. powierzchni.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane