Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Palący problem basenów

Robert Biskupski 12-07-2010, ostatnia aktualizacja 13-07-2010 15:47

Koniec palenia papierosów przy brodzikach dla dzieci i popijania ukradkiem piwa ze skarpetki – szefowie miejskich pływalni wydają wojnę osobom łamiącym regulamin.

autor: Pasterski Radosław
źródło: Fotorzepa

Od dziś na miejskich basenach zostaną wyznaczone miejsca, w których będzie można palić tytoń. Na zapach dymu z papierosów od początku wakacji skarżą się czytelnicy „Życia Warszawy“.

– Przyjechałam na letni basen na Inflancką, żeby zażyć trochę sportu i świeżego powietrza – opowiada Ewa Gumulska z Woli. – Niestety co chwila ktoś wydmuchiwał dym z papierosa wprost na mnie. Kilka razy się przenosiłam, ale palacze byli wszędzie. Próbowałam zwrócić uwagę młodemu małżeństwu z niemowlęciem, ale powiedzieli mi, żebym pokazała zakaz. A przecież płacę 15 zł za wejście po to, by być na świeżym powietrzu, a nie w palarni.

– Sam palę papierosy, ale to, co zobaczyłem na jednej z pływalni, doprowadziło mnie do szewskiej pasji – dodaje pan Michał z Ursynowa. – Brzegiem brodziku, w którym bawiły się dzieci, szedł ratownik z zapalonym papierosem. Mało co nie oparzył mojego syna, który właśnie wyszedł z wody. Wprawdzie później nas przepraszał, ale i tak mało co, a nerwy by mnie poniosły.

Z papierosem do palarni

Władze Warszawy już w zeszłym roku zapowiadały wprowadzenie stref dla palących.

– W parku Moczydło na Woli nie wolno palić w okolicach basenu, brodzika i tam, gdzie przebywają dzieci – mówi wicedyrektor miejskiego Biura Sportu i Rekreacji Zenon Dagiel. – Podobnie jest w Powsinie.

W Moczydle wywieszono specjalne tablice informujące o zakazie. Problem polega na tym, że ciągle ktoś je wyrywa.

– Postanowiliśmy więc z dyrektorem kąpieliska, że co jakiś czas informacja o zakazie będzie powtarzana przez megafon – mówi dyrektor Dagiel. – Mamy nadzieję, że wówczas ci, którzy palą tam, gdzie nie powinni, schowają papierosa albo przejdą w inne miejsce.

Specjalne miejsca, gdzie można zapalić papierosa, zostaną dziś wydzielone na basenie przy ul. Inflanckiej.

– Na pewno będą to ławeczki koło sauny i jakieś drugie miejsce, trochę dalej – mówi szef basenu Michał Wizner. – Musi być ono daleko od miejsca, gdzie przebywają i bawią się dzieci.

Na terenie kąpieliska staną tablice informujące o zakazie, porządku pilnować mają ochroniarze. Palić poza wyznaczonymi miejscami nie będzie można również na innych otwartych kąpieliskach.

– Rozmawiałem z dyrektorem Warszawskich Ośrodków Wypoczynku Wisła, któremu podlegają baseny. Obiecał, że uczuli swoich pracowników na tę sprawę – mówi dyrektor Dagiel.

Z piwem wyrzucają

Na miejskich basenach wprowadzono też zakaz spożywania alkoholu. W parku Moczydło zainstalowano specjalne bramki, gdzie ochroniarze sprawdzają, czy nie wnosimy napojów wyskokowych. – Na pewno rodzi to pewne niedogodności, bo w kolejce do wejścia czeka się dłużej niż dotychczas – mówi dyrektor Dagiel. – Jednak dzięki temu możemy być spokojni, że nasi sąsiedzi na basenie będą trzeźwi.

Na picie alkoholu wyczulona jest też ochrona na innych basenach. – U nas na Inflanckiej jest kategoryczny zakaz – mówi kierownik Wizner. – W sobotę mieliśmy tu sześcioosobową grupę młodych ludzi, którzy nie chcieli tego zrozumieć. Musieliśmy wezwać policję. Po chwili delikwenci z bardzo smutnymi minami wylewali swoje piwo do studzienki kanalizacyjnej.

Jednak pomysłowość warszawiaków, którzy chcą obejść zakaz picia, jest ogromna.

– W niedzielę koło mnie rozłożył się pan, który schował piwo dla siebie oraz żony do skarpetek i tak elegancko oraz dyskretnie je popijali – opowiada pani Alicja z Muranowa.

– Ochroniarze nic nie widzieli, bo przecież nie zaglądają ludziom do bielizny...

– Tacy ludzie zawsze się znajdą – mówi kierownik Wizner. – Dlatego uważam, że absolutny zakaz picia alkoholu w ośrodku to najlepsze rozwiązanie. Nasza ochrona jest szczególnie wyczulona na pijących.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane