Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Kajakiem przez centrum stolicy

Maciej Miłosz 04-07-2010, ostatnia aktualizacja 20-07-2010 14:12

Piękne widoki, piaszczyste plaże i mnóstwo frajdy – Fundacja KiM organizuje bezpłatne spływy warszawskim odcinkiem Wisły.

autor: Szymon Łaszewski
źródło: Fotorzepa
autor: Szymon Łaszewski
źródło: Fotorzepa
autor: Szymon Łaszewski
źródło: Fotorzepa

Teraz będzie krótki wykład. Rozgrzewkę robi się po to, bo jest zdrowa i by nie odnieść kontuzji. Koniec wykładu – poucza nas w sobotni poranek, o godz. 8.45, ratownik Zygmunt. Pod Trasą Łazienkowską w grupie 24 osób zabieramy się do wykonywania przysiadów i ewolucji z wiosłami. Rozrzut wiekowy uczestników spory: od przedszkolaków, po emerytów.

Po skończeniu rozruchu zakładamy kapoki i wsiadamy do 13 kajaków. Instruktor Tomasz Hajduk demonstruje, jak wiosłować najbardziej efektywnie i robić tzw. kontrę sterującą. Na koniec krótki wykład o historii portu i start – przez śluzę wypływamy na Wisłę. Grupę prowadzi instruktor Tomek , tyłów pilnuje ratownik Zygmunt z wnuczkiem. Ruszamy eksplorować Port Czerniakowski.

Pierwszy raz jestem na Wiśle w malutkim kajaku, ogrom rzeki robi wrażenie. – Teraz przepłyniemy na drugi brzeg, najlepiej ustawić kajak pod kątem 45 stopni do nurtu – instruuje nas organizator przedsięwzięcia z Fundacji Promocji Rekreacji KiM Marcin Chodorkowski.

Przy przęsłach mostu Poniatowskiego ćwiczymy wychodzenie z tzw. cofki i obracanie kajaku w silnym nurcie. Później kierujemy się do Portu Praskiego. Podziwiamy wciąż niszczejący, pływający dworzec wodny i przepiękny widok praskich apartamentowców. Wrażenie niesamowite. – Prawie jak Wenecja – komentuje jedna z uczestniczek.

Rzucamy okiem na pływający sprzęt policji wodnej i ruszamy w dół rzeki. Prąd jest naprawdę silny, nie trzeba mocno wiosłować. Choć woda wydaje się dosyć czysta, to po minięciu mostu Gdańskiego dostajemy po nosach – smrodek to skutek działalności kolektora, który zrzuca ścieki do rzeki.

Za mostem Grota-Roweckiego robimy krótki piknik na łasze w pobliżu lewego brzegu. – Ten spływ to super pomysł. Choć takie wspólne wiosłowanie to kolejny trudny test małżeński – śmiał się Konrad Piasecki, który na wycieczkę wybrał się z żoną Justyną. – Prawie się wywróciliśmy, ale jesteśmy zachwyceni. Najgorsze było to, że w dzień wolny od pracy trzeba było wstać przed siódmą – dodaje.

Po krótkim odpoczynku ponownie przekraczamy rzekę i wpływamy do Kanału Żerańskiego, a później do drugiej co do wielkości śluzy w Europie! Różnica poziomów wody to ponad dwa metry, a cena śluzowania to zaledwie cztery złote. Jeszcze dwa kilometry kanałem (tu już trzeba porządnie wiosłować) i wycieczka się kończy o godz. 15 przy ul. Marywilskiej.

Płynęliśmy w sumie sześć godzin, pokonaliśmy ponad 11 kilometrów.

Spływy będą organizowane w każdą sobotę i niedzielę do końca lipca i być może jesienią. Ci, którzy chcą wziąć w nim udział, muszą się zarejestrować na stronie Fundacjakim.pl. Impreza jest współfinansowana przez ratusz.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane