Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Właściciel ucieka

Piotr Żelazny 28-08-2014, ostatnia aktualizacja 28-08-2014 09:13

Legia i Ruch Chorzów walczą dziś w rewanżach o Ligę Europejską. W dużo lepszej sytuacji jest mistrz Polski, który z kazachskim Aktobe gra u siebie.

Bartosz Bereszyński – od niedawna najbardziej znany piłkarz Legii
autor: Piotr Nowak
źródło: Fotorzepa
Bartosz Bereszyński – od niedawna najbardziej znany piłkarz Legii

Rewanżowy mecz Ruchu z Metalistem (w pierwszym było 0:0) odbędzie się dziś nie w Charkowie, gdzie siedzibę ma klub, ale w Kijowie. Mimo napiętej sytuacji politycznej w regionie Metalist spotkania okrojonej ukraińskiej ligi rozgrywa co prawda u siebie, ale UEFA nie dała zezwolenia na to, by mecze międzynarodowe miały miejsce w Charkowie.

Z trybun nie obejrzy spotkania właściciel Metalista – ukraiński magnat gazowy – zaledwie 28-letni Serhij Kurczenko, który w marcu tego roku, po obaleniu prezydenta Wiktora Janukowycza, uciekł z Ukrainy i ukrywa się w nieznanym miejscu – prawdopodobnie w Rosji. 20 marca Kurczenko zaczął być poszukiwany listem gończym, został objęty sankcjami Unii Europejskiej i zablokowano mu dostęp do zagranicznych aktywów.

List gończy

O Kurczence zrobiło się głośno, gdy w zeszłym roku kupił Metalist od Ołeksandra Jarosławskiego za 300 milionów dolarów. Za ponad 80 milionów odkupił także od władz Charkowa wybudowany na Euro 2012, mogący pomieścić 40 tysięcy ludzi, nowoczesny stadion Metalista.

Dziś przeciwko Kurczence i jego współpracownikom toczy się 11 postępowań. Oskarżany jest m.in. o odkupywanie od państwa po zaniżonej cenie płynnego gazu na potrzeby ludności, który następnie sprzedawał jako autogaz na kontrolowanych przez siebie stacjach benzynowych.

Kurczenko i jego spółki podejrzewane są także o fikcyjny eksport benzyny z Ukrainy do krajów Ameryki Środkowej (m.in. Belize). Paliwo w rzeczywistości nigdy nie opuszczało terytorium Ukrainy. Ostatnio Kurczenko ogłosił, że jest „uczciwym ukraińskim biznesmenem" i może to udowodnić, przedstawiając odpowiednie dokumenty.

Ucieczka właściciela to był jednak tylko początek problemów Metalista. Latem, po zakończeniu zgrupowania w Austrii, trzech Argentyńczyków odmówiło powrotu z resztą drużyny na Ukrainę. Kapitan Jose Sosa, a także Alejandro Gomez oraz Jonathan Cristaldo powiedzieli, że nie chcą wracać do kraju, w którym nie czują się bezpiecznie, i że w Austrii poczekają, aż sytuacja się unormuje. Jeszcze wcześniej powrotu z Argentyny odmówił ich rodak Sebastian Blanco. Cristaldo znalazł już nowego pracodawcę i przeszedł do brazylijskiego Palmeiras.

Metalist nie był jedynym ukraińskim klubem, który stracił zagranicznych piłkarzy z powodu niestabilnej sytuacji politycznej. Sześciu zawodników Szachtara Donieck odmówiło powrotu na Ukrainę po letnim sparingu z Olympique Lyon. Fred, reprezentant Brazylii, uczestnik mistrzostw świata 2014, zdecydował się wrócić, dopiero gdy władze Szachtara ogłosiły, że w tym sezonie bazą klubu stanie się Lwów.

Kilkanaście dni później świat obiegły zdjęcia zniszczonego w walkach z separatystami stadionu Szachtara w Doniecku, który jeszcze dwa lata temu był areną mistrzostw Europy. Pięciu zagranicznych piłkarzy nie wróciło także do Czarnomorca Odessa.

Wyjątkowa jest sytuacja klubów z Krymu. Po sezonie trzy zespoły z półwyspu wystąpiły z ukraińskiej ligi. Oficjalnie z powodów finansowych. Wszystkie trzy wzięły na początku sierpnia udział w meczach pierwszej rundy Pucharu Rosji. UEFA wydała oświadczenie, w którym wyraźnie stwierdza, że nie uzna wyników tych klubów, ponieważ mogą one brać udział w rozgrywkach obcej federacji, tylko jeśli oba związki wyrażą na to zgodę. Tymczasem ukraińska federacja się nie zgodziła.

Kłopot z Krymem

Do prasy wyciekło nagranie ze spotkania szefów rosyjskich klubów i działaczy federacji. Z taśm ujawnionych przez „Nową Gazietę" wynika, że z jednej strony szefowie obawiają się sankcji FIFA i UEFA, ale z drugiej za nic nie chcą zawieść prezydenta Putina.

Właściciel mistrza Rosji CSKA Moskwa, przyjaciel oraz partner biznesowy Romana Abramowicza – Jewgienij Ginier, domagał się wykluczenia klubów z Krymu z rozgrywek pucharu i z ligi. Argumentował, że rosyjskie kluby mogą zostać wykluczone z Ligi Mistrzów, a nawet straszył, że istnieje niebezpieczeństwo, iż Rosji odbiorą organizację mistrzostw świata 2018, a turniej zostanie oddany Anglii. Ginier został jednak natychmiast nazwany tchórzem i oskarżony o „pełzanie na brzuchu" przed wrogami.

W takim klimacie przyjdzie mierzyć się zespołowi Jana Kociana z Metalistem. Chorzowianie dość niespodziewanie przeszli do decydującej rundy eliminacji Ligi Europy. Ich awans został przyćmiony przez wydarzenia w Legii, a także odpadnięcie Lecha i wyrzucenie z pracy trenera Kolejorza Mariusza Rumaka. Po bezbramkowym remisie w pierwszym spotkaniu to Ukraińcy są faworytem rewanżu, ale Ruch ostatnio wraca do formy z poprzedniego sezonu.

Chociaż przed sezonem trzech podstawowych piłkarzy (bramkarz Michał Buchalik, obrońca Maciej Sadlok oraz Maciej Jankowski) odeszło do Wisły Kraków, słowacki trener znajduje następców. Stojący w bramce Krzysztof Kamiński był bohaterem ostatniej ligowej kolejki, gdy w meczu z Lechem obronił w ostatniej minucie rzut karny. Na lewą obronę udało się pozyskać doświadczonego Marcina Kusia, który ma za sobą nawet występy w reprezentacji Polski. Z kolei w ofensywie coraz więcej zależy od Filipa Starzyńskiego (ma zostać powołany na mecz z Gibraltarem przez selekcjonera Adama Nawałkę)  i Grzegorza Kuświka.

Decydujący o awansie do fazy grupowej Ligi Europy mecz rozegra także Legia. Przy Łazienkowskiej podejmie kazachskie Aktobe, które pokonała w pierwszym meczu tydzień temu 1:0. Tak po prawdzie w Warszawie wszyscy już bardziej koncentrują się na piątkowym losowaniu grup i liczą na to, że los skojarzy Legię z Celtikiem Glasgow, który zaprzepaścił szansę awansu do Ligi Mistrzów. W dawnej Polsce mówiło się – kradzione nie tuczy.

Mecz Legia – Aktobe o 21.00 w TVP2. Spotkania Ruchu z Metalistem (18.00) nie pokazuje żadna telewizja

rp.pl

Najczęściej czytane