Czas na zakupy
Legia Warszawa | Po sprzedaniu Ondreja Dudy klub ma pieniądze, może się wzmocnić i walczyć o Ligę Mistrzów.
Westchnienie ulgi dało się słyszeć w całej Warszawie. Można powiedzieć, że wszyscy dopięli swego – Ondrej Duda podpisze kontrakt z Herthą Berlin, a Legia wreszcie zarobi na Słowaku poważne pieniądze.
Duda w Legii się już ewidentnie dusił, a teraz w końcu zmieni klub i ligę na lepszą. Warszawscy kibice też zyskają: nie będą już musieli znosić humorów gwiazdora, a ostatnimi czasy mieli ich po dziurki w nosie.
Mistrz Polski dostanie za słowackiego pomocnika 4,25 miliona euro – rozłożone w płatnościach na trzy raty. Hertha musi zapłacić całą sumę w ciągu dwóch lat. Kolejne 750 tysięcy euro (czyli łączna suma opiewać będzie na okrągłe 5 milionów) to bonusy uzależnione od indywidualnych osiągnięć Dudy.
Trener chce wzmocnień
Takie zapisy są stosowane w umowach transferowych bardzo często. Ani Legia, ani Hertha nie ujawniły dokładnie, jakie wymagania stawiane są przed uczestnikiem Euro 2016, ale z pewnością nie są one nieosiągalne. Z rozmów kuluarowych można wywnioskować, że jeśli Duda wywalczy sobie miejsce w składzie siódmej drużyny Bundesligi i będzie występował w miarę regularnie, bonus trafi na konto Legii.
Duda został czwartym najdroższym piłkarzem w historii klubu z Berlina. Trener Herthy Węgier Pal Dardai przyznał, że ostatecznie przekonały go występy Słowaka na mistrzostwach Europy, a szczególnie mecz z Walią – gdy Duda minutę po wejściu na boisko strzelił gola.
Od wielu lat berliński klub nie wydał takiej sumy na nowego zawodnika. W 1999 roku wyłożył 7,6 miliona na Brazylijczyka Alexa Alvesa, a ostatni raz więcej niż 5 milionów zapłacił aż 15 lat temu, gdy za nieco ponad 6 milionów przyszedł do Herthy z Anderlechtu Bart Goor.
Duda, który na dzień dobry dostał w Berlinie koszulkę z numerem 10, został też – zakładając, że Legia otrzyma całą sumę z bonusami – drugim najdroższym piłkarzem, który odszedł z naszej ekstraklasy.
Na czele listy wciąż pozostaje Adrian Mierzejewski, za którego turecki Trabzonspor zapłacił Polonii Warszawa (a praktycznie jej ówczesnemu właścicielowi Józefowi Wojciechowskiemu) w 2011 roku 5,25 miliona euro. Nawet Robert Lewandowski, kiedy przechodził z Lecha Poznań do Borussii Dortmund, kosztował mniej – wówczas klub z Zagłębia Ruhry zapłacił 4,75 mln.
Legia dostała więc solidny zastrzyk finansowy i musi teraz ruszyć na zakupy. Szczególnie że po meczu z HSK Zrinjski Mostar w eliminacjach Ligi Mistrzów dużo o konieczności wzmocnień mówił nowy szkoleniowiec Besnik Hasi. Albańczyk zaznaczył, że kadra zespołu jest dość wąska i po urazie Guilherme (wybity bark – przerwa może potrwać nawet sześć tygodni) jego pole manewru bardzo się zawęziło. – Oczywiście razem z trenerem mocno pracujemy nad transferami – mówi w rozmowie z „Rz" prezes i jeden ze współwłaścicieli Legii Bogusław Leśnodorski. – W najbliższych dniach wiele powinno się wyjaśnić. Mam nadzieję, że być może już nawet do niedzieli sprowadzimy nowych piłkarzy.
Kierunek – zagranica
Legia, jeśli marzy o przebiciu się do fazy grupowej europejskich pucharów – czy to do Ligi Mistrzów, czy do Ligi Europy – musi się wzmocnić we wszystkich formacjach. Uzupełnienie zespołu po odejściu Dudy to jedno, ale bez transferów na lewe skrzydło i na prawą obronę połączenie walki w pucharach z rywalizacją o mistrzostwo Polski może się okazać ponad siły Legii.
Szczególnie blado wypadł w meczu z mistrzem Bośni prawy obrońca Łukasz Broź. W poprzedniej rundzie na tej pozycji występował Artur Jędrzejczyk, ale latem skończyło się jego wypożyczenie z Krasnodaru i reprezentant Polski wrócił do Rosji.
Leśnodorski broni swoich piłkarzy i ich mocno nieprzekonującego występu w eliminacjach Ligi Mistrzów.
– Takie mecze gra się bardzo trudno. Rywale przyjechali z małą szansą awansu, nie mieli nic do stracenia, nie ryzykowali wiele i, trzeba przyznać, zagrali bardzo dobrze, nie popełniali błędów – mówi prezes. – My natomiast musieliśmy przede wszystkim nie stracić przypadkowej bramki i skupiać się na atakowaniu. Dodatkowo nasi środkowi pomocnicy, zarówno Tomasz Jodłowiec, jak i Thibault Moulin, musieli bardzo uważać na kartki, które wyeliminowałyby ich z gry w kolejnej rundzie. Nie ma wątpliwości, że potrzebujemy wzmocnień, i nad nimi pracujemy. W Europie jednak dopiero kończy się okres urlopowy. Chcielibyśmy już dobić targu, ale nie mamy z kim.
Prezes dał jasny sygnał, że nowych zawodników Legia będzie szukać za granicą, a nie w Polsce. Ostatnie zakupy mistrza Polski z zagranicy nie były złe. Francuz Thibault Moulin może być w ekstraklasie gwiazdą, Duda został sprzedany z wielkim zyskiem (kosztował około 350 tysięcy euro – FC Koszyce dostaną 10 procent z sumy, którą zapłaci Legii Hertha), Nemanja Nikolić został królem strzelców, Adam Hlousek jest najlepszym bocznym obrońcą ekstraklasy, zaczął błyszczeć Guilherme.
Kibice liczą, że nowi piłkarze będą mogli pomóc Legii w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, która już za tydzień. I mają nadzieję, że potem będzie jeszcze czwarta, ostatnia.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.