Awans albo kompromitacja
Legia gra w Dublinie z Dundalk FC. To przeciwnik najsłabszy z możliwych. Zwycięzca awansuje do fazy grupowej.
O Dundalk FC przed dwoma tygodniami słyszeli tylko najbardziej zapaleni kibice piłkarscy. Dziś mistrz półprofesjonalnej ligi irlandzkiej jest w Polsce dobrze znany, gdyż wynik dwumeczu z Irlandczykami będzie rzutował na przyszłość Legii i całej polskiej klubowej piłki. Awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów oznaczać będzie, że Legia dostała się do eldorado i jej przewaga finansowa nad rywalami z ekstraklasy jeszcze wzrośnie.
Było to dla polskich klubów nieosiągalne od 20 lat. W 1996 roku Widzew Łódź prowadzony przez Franciszka Smudę nie wyszedł z grupy, w której mierzył się z Borussią Dortmund, Atletico Madryt i Steauą Bukareszt. Widzew pokonał Rumunów u siebie 2:0 po golach Sławomira Majaka i Ryszarda Czerwca oraz zremisował w przedostatniej kolejce 2:2 po dwóch trafieniach Jacka Dębińskiego z pewną już awansu Borussią. Cztery punkty wystarczyły tylko do zajęcia trzeciego miejsca, a wówczas nie zapewniało to dalszej gry w innym pucharze.
To był inny futbolowy świat, w kolejnych latach komercjalizacja Ligi Mistrzów spowodowała, że wygrana z Dundalk oznaczać będzie dla mistrza Polski wielkie pieniądze.
Awans do fazy grupowej to bonus od UEFA w wysokości 12 milionów euro (w dwóch rundach eliminacyjnych Legia zarobiła 700 tysięcy). Przejście Irlandczyków oznaczać będzie premię w wysokości 2 mln. Razem – 14,7 miliona euro. Każdy remis w fazie grupowej wyceniany jest na pół miliona, a zwycięstwo na półtora. Do tego dochodzą pieniądze z praw telewizyjnych (prawdopodobnie kolejne 2–5 milionów euro). Każdy mecz w Warszawie oznaczać też będzie wyprzedany stadion, a właściciele klubu śmiało mogą zakładać, że zgłoszą się nowi sponsorzy.
Legia dostała od losu najłatwiejszego z możliwych rywali – pokonanie Dundalk nie powinno przerastać możliwości piłkarzy Besnika Hasiego. Mimo słabej formy kluczowych zawodników, mimo kiepskich wyników w lidze, mimo niedobrej sytuacji kadrowej. Gdyby Legia szykowała się do bojów z Dinamem Zagrzeb, FC Kopenhaga czy Łudogorcem Razgrad – a byli to potencjalni rywale mistrza Polski – prawdopodobnie takiego optymizmu by nie było.
Legia została już wyeliminowana z Pucharu Polski, przegrywając po dogrywce ze zdegradowanym z ekstraklasy Górnikiem Zabrze 2:3, a w lidze nie dała rady Górnikowi Łęczna (0:1 na wyjeździe). Zespół Hasiego nie wygrał w ekstraklasie ani jednego z trzech meczów u siebie – wszystkie zakończyły się remisami. Gdyby rywalem o wejście do Ligi Mistrzów był nieco silniejszy klub, sygnały alarmowe z Łazienkowskiej słychać byłoby na całą Polskę.
Tymczasem mistrz przygotowuje się do najważniejszego meczu od 20 lat w spokoju. Porażka z Łęczną, która w poprzednim sezonie dopiero w ostatniej kolejce wywalczyła pozostanie w lidze, oczywiście zastrzykiem optymizmu nie jest, ale większość kibiców zdaje sobie sprawę, że Dundalk prezentuje poziom zbliżony właśnie do Łęcznej.
Nie można jednak z czystym sumieniem powiedzieć, że nikt w Legii nie widzi problemu i że fatalne wyniki nie powodują podwyższonego ciśnienia właścicieli, sztabu szkoleniowego oraz piłkarzy. Najlepszy zawodnik ostatnich tygodni w Legii – bramkarz Arkadiusz Malarz – po porażce z Górnikiem Łęczna nie wytrzymał i rzucił w wywiadzie telewizyjnym kilka grubszych słów. Nie usprawiedliwiał postawy zespołu kwalifikacjami do Ligi Mistrzów, nawoływał siebie i kolegów do pobudki, ostrzegał przed Irlandczykami. I widać było, że nie jest to wcześniej przygotowane wystąpienie, tylko autentyczna złość.
Piłkarze mistrza Polski wiedzą, że są faworytem w starciu z Dundalk. Na taką pozycję w europejskiej piłce Legia pracowała od lat. To już czwarty rok z rzędu, kiedy grać będzie w fazie grupowej europejskich pucharów (jeśli przegra z Dundalk weźmie udział w Lidze Europy) i właśnie punkty zdobywane w rozgrywkach UEFA spowodowały, że mistrz Polski był rozstawiony w czwartej rundzie i trafił na Dundalk.
Jeśli zespół Hasiego nie awansuje do Ligi Mistrzów, będzie to najbardziej spektakularna klęska obchodzącego właśnie stulecie klubu.
Transmisja z Dublina o 20.40 w TVP 1 i Canal+.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.