Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Gorąca jesień w Warszawie

Piotr Żelazny 21-09-2016, ostatnia aktualizacja 21-09-2016 11:52

Jacek Magiera jest już jedną nogą w Legii. Człowiek, który spędził w tym klubie 18 lat, wróci na Łazienkowską, by gasić pożar.

Piłkarze Legii wciąż wypatrują nowego trenera.
autor: Grzegorz Rutkowski
źródło: Fotorzepa
Piłkarze Legii wciąż wypatrują nowego trenera.

We wtorek Legia gra w Lizbonie ze Sportingiem w drugim grupowym meczu Ligi Mistrzów. Wcześniej – w piątek – w Krakowie zmierzy się z ostatnią w tabeli i przechodzącą równie trudne chwile Wisłą. W pierwszym z tych meczów drużynę poprowadzi jeden z dotychczasowych asystentów zwolnionego Besnika Hasiego – inny wieloletni piłkarz Legii Aleksandar Vuković.

Serb, który w Polsce mieszka od 15 lat, nie ma odpowiedniej licencji, by móc trenować drużynę przez dłuższy okres. Zresztą jego czas prawdopodobnie dopiero nadejdzie, Vuković wciąż jeszcze na trenera się uczy. Na razie ma tylko rozbity zespół wziąć w garść i nie dopuścić do porażki z najgorszą drużyną w ekstraklasie.

Znacznie poważniejsze zadanie czekać będzie Magierę, którego debiut niemal na pewno przypadnie w Lizbonie w meczu Champions League. Oczywiście w przypadku porażki nikt pretensji do niego miał nie będzie. Sporting w pierwszej kolejce LM dość zaskakująco prowadził z Realem w Madrycie do 89. minuty, ale mecz przegrał 1:2.

Magiera wciąż jeszcze jest szkoleniowcem lidera I ligi, Zagłębia Sosnowiec. W dziewięciu meczach prowadzony przez niego zespół nie przegrał ani razu. Były kapitan reprezentacji młodzieżowej jest jednak emocjonalnie bardzo mocno związany z Legią, a prowadzenie klubu z Warszawy pozostaje oczywiście jego marzeniem, mimo że za kadencji Henninga Berga pożegnał się z klubem w przykrych okolicznościach. Prezes Bogusław Leśnodorski jednak kilka razy podkreślał – także po odejściu Magiery – że jest to jego wymarzony kandydat na trenera, a jedyne, czego mu potrzeba, to doświadczenie w pracy z seniorami.

Zagłębie nie powinno robić problemu, ponieważ jest to niemal filialny klub Legii – grają w nim zawodnicy z Warszawy, którym Legia wciąż płaci pensje. Jak można zresztą wyczytać między wierszami, mistrz Polski nie zostawi Zagłębia na lodzie, i szkoleniowiec, który obejmie zespół w Sosnowcu, także będzie z Legii.

W gabinetach przy Łazienkowskiej 3 trwają kolejne spotkania i debaty, a jest o czym rozmawiać. We wtorek rozwiązano kontrakt z albańskim szkoleniowcem i jego asystentami. Media podawały kwotę 1,5 mln euro, która miała zostać wypłacona Hasiemu. – To bzdury – krótko kwituje te doniesienia w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Bogusław Leśnodorski. – Hasi jest naprawdę porządnym facetem. Widzi, jaka jest sytuacja w klubie, nie ucieka od odpowiedzialności. Z całą pewnością się dogadamy, jeśli chodzi o finanse.

Leśnodorski oczywiście nie zdradza, jaki jest ostateczny koszt rozstania z Hasim, ale jak udało nam się ustalić, prawdopodobnie chodzi o nawet mniej niż połowę kwoty, którą do tej pory podawały media. Pół miliona euro – tylko trochę więcej Legia dostała od UEFA za awans z drugiej i trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów – to wciąż jednak odczuwalna suma. I z całą pewnością żadne założenia budżetowe nie przewidywały wydawania pieniędzy z LM na odprawę dla trenera.

A to nie koniec nieprzewidzianych wydatków. 28 września UEFA zadecyduje o karze dla Legii za race, burdy oraz domniemane antysemickie zachowanie podczas meczu z Borussią Dortmund. Jeśli Unia Europejska przychyli się do zdania FARE, antyrasistowskiej organizacji ściśle z nią współpracującej, która w raporcie wspomina o antysemickich okrzykach i przyśpiewkach, kara może być bardzo dotkliwa, z zamknięciem stadionu włącznie.

Gdyby spotkanie z Realem Madryt miało się odbyć przy zamkniętych trybunach, to dla Legii byłby kolejny cios finansowy. Mistrz Polski walczy o nieklasyfikowanie przyśpiewek z Żylety jako antysemickich, ale w Legii dmuchają na zimne i na dziś oceniają szanse powodzenia misji jako 50 na 50.

Chociaż za oknami już jesień, gorące dni w Warszawie jeszcze potrwają.

Rzeczpospolita

Najczęściej czytane