Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Zaradny był od dziecka

Tomasz Wacławek 07-11-2016, ostatnia aktualizacja 07-11-2016 10:34

Belg zaczyna wyrastać na lidera Legii i gwiazdę ekstraklasy. Czy będzie dla warszawskiego klubu nowym Danijelem Ljuboją?

W jedności siła - Legia staje przed historyczną szansą
autor: Grzegorz Rutkowski
źródło: Fotorzepa
W jedności siła - Legia staje przed historyczną szansą
Vadis Odjidja-Ofoe w Warszawie wraca do wielkiej gry, debiutuje w Lidze Mistrzów.
autor: Odd Andersen
źródło: AFP
Vadis Odjidja-Ofoe w Warszawie wraca do wielkiej gry, debiutuje w Lidze Mistrzów.
źródło: Rzeczpospolita

Mecz Legii z Realem przy pustych trybunach w Warszawie. Gwizdek sędziego kończący pierwszą połowę. Kamery pokazują, jak Gareth Bale i Vadis Odjidja-Ofoe z uśmiechem na twarzy wymieniają uwagi w drodze do szatni. Humory im dopisują, trudno się dziwić – obaj strzelili piękne bramki, które zostaną nominowane przez UEFA do tytułu gola kolejki.

Sprowadzenie Odjidjy-Ofoe to z pewnością najlepsza decyzja poprzednika Jacka Magiery Besnika Hasiego, choć na początku można było mieć spore wątpliwości. Wejście piłkarza do Legii wyglądało jak testowanie cierpliwości kibiców. Aklimatyzacja przebiegała bardzo powoli, złożyło się na to wiele czynników.

Nowy klub, nowe miasto i język, do tego braki kondycyjne, kłopoty z nadwagą i rodzinna tragedia w tle. Vadis bardzo przeżył śmierć matki, nie ukrywał, że ciężko mu się skupić na treningach i meczach.

Hasi, zamiast pozwolić mu spokojnie nadrobić zaległości, na siłę posyłał go na boisko. Efekty były łatwe do przewidzenia: Odjidja-Ofoe częściej irytował, niż zachwycał, prowokując pytania o sens płacenia mu najwyższej pensji w ekstraklasie. Magiera go nie skreślił, dał mu czas, pozwolił odszukać utraconą radość z gry. Przyjazdu do Polski Vadis nie traktuje jako kroku wstecz. Przez dwa poprzednie sezony wystąpił w sumie tylko w 14 spotkaniach Norwich (obecnie w drugiej lidze angielskiej), miesiąc spędził na wypożyczeniu w Rotherham (też druga liga).

Stadion i kibice

Miał dość siedzenia na ławce, chciał grać co tydzień. Wybrał Legię, bo – jak mówił w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego" – nie znalazł w niej słabych punktów. Obejrzał mecz z Trencinem, wrażenie zrobili na nim kibice i stadion.

Wierzy, że w Polsce wróci do najwyższej formy. Zapewnia, że Warszawa nie jest dla niego tylko chwilowym przystankiem. Ale trudno sobie wyobrazić, by Legia była w stanie go zatrzymać, jeśli w każdym meczu będzie błyszczał tak jak w spotkaniach z Realem.

Kiedyś był uważany za jeden z największych talentów w Belgii, trener z akademii KAA Gent, w której Odjidja-Ofoe stawiał pierwsze kroki, twierdził, że w ciągu 18 lat pracy nie widział tak zdolnego dzieciaka. Porównywano go do Vincenta Kompany'ego (są przyjaciółmi, to z nim konsultował przeprowadzkę do Warszawy) – nie tylko ze względu na podobieństwo i kolor skóry.

Koszulkę reprezentacji założył zaledwie trzy razy (w latach 2010–2011), ale kto wie, gdzie byłby dziś, gdyby w 2012 roku do skutku doszedł jego transfer (a dokładnie wypożyczenie) do Evertonu? Kluby już się porozumiały, ale FIFA zablokowała transakcję, bo formalności zostały załatwione kilka minut po zamknięciu letniego okna transferowego.

– W życiu nie zawsze jest tak, jak chcesz – mówi Odjidja-Ofoe. Marzenie o grze w Premier League spełnił w Norwich, choć szczęście nie trwało długo (klub spadł do drugiej ligi). Tak się składa, że w decydujących momentach kariery zawsze prześladowały go kontuzje lub zwykły pech. Nie przebił się ani w Anderlechcie, ani w Hamburgerze SV. Tylko w Club Brugge wychodził na boisko regularnie – przez sześć sezonów rozegrał ponad 200 meczów.

„Bóg moim przewodnikiem"

W trudnych chwilach pomaga mu modlitwa. – Wierzę, że Bóg jest obok mnie i mogę poprosić go o wsparcie – tłumaczy. To dlatego na korkach umieszcza napis „Bóg moim przewodnikiem" po łacinie. Twierdzi, że te słowa dodają mu siły.

Urodził się w Gandawie. Ojciec, z zawodu architekt, przyjechał tu za chlebem z Ghany, poznał przyszłą żonę i już został. Dla Vadisa zawsze był wzorem do naśladowania, przewodnikiem po świecie futbolu. To on zaprowadził go na pierwsze zajęcia.

„Przynajmniej raz w tygodniu wybieraliśmy się z tatą lub z przyjaciółmi do ośrodka treningowego Blaarmeersen. Nie przepadałem za książkami, nie miałem Play Station, więc nie pozostawało nic innego" – wspominał w rozmowie z portalem nieuwsblad.be. Zaczynał jako obrońca. Grał nie tylko na trawie, ale i w hali, próbował swoich sił w futbolu na rowerach. Może dlatego jest dziś tak wszechstronny.

Odjidja-Ofoe to jeden z tych piłkarzy, którzy mają na siebie pomysł i po zakończeniu kariery z pewnością nie umrą z głodu. Część pieniędzy zainwestował już w chińską restaurację w Brugii, jest właścicielem lokalu, który na co dzień prowadzą jego znajomi.

Zaradny był od dziecka. Jako mały chłopak zarabiał, czyszcząc ludziom groby przed świętem zmarłych. „Z kolegami braliśmy mydło w płynie i małe ręczniki. Kiedy ktoś chciał, robiliśmy porządek za niego i dostawaliśmy po kilka euro. Miałem wtedy 10–11 lat, było za co kupować słodycze" – opowiadał „Przeglądowi Sportowemu".

Jego pasją jest psychologia. Studiował nauki humanistyczne, ale po pierwszym roku wyjechał do Niemiec, do HSV, i musiał przerwać naukę. Może w przyszłości, już na sportowej emeryturze, wróci na uczelnię i zostanie psychologiem sportu? „Interesuję się tym, jak ludzie reagują na różne sytuacje, intryguje mnie to" – przyznawał w tym samym wywiadzie dla „PS".

Dowcipniś

A te reakcje sprawdza najchętniej, robiąc kolegom żarty. O jego specyficznym poczuciu humoru przekonał się kiedyś Michael Klukowski, kanadyjski piłkarz polskiego pochodzenia. Vadis włożył mu wazelinę do pojemnika na płyn do spryskiwaczy. Prowadzony przez Klukowskiego samochód wjechał w bramę. W Legii dopiero szuka swoich ofiar. Jeśli co tydzień będzie grał tak jak z Realem, nie takie grzechy zostaną mu wybaczone.

Vadis Odjidja-Ofoe, 27 lat, pomocnik. Zanim trafił do Legii, grał w Anderlechcie Bruksela, Hamburgerze SV, Club Brugge, Norwich i Rotherham. Trzykrotny reprezentant Belgii.

W lidze pełna kurtuazja

Po dwóch remisach z rzędu Lechia Gdańsk musiała ustąpić Jagiellonii pierwszeństwa w tabeli.

Legia z Lechem łapią drugi oddech po fatalnym początku sezonu i zaczynają się rozpędzać, a Lechia Gdańsk nie utrudnia im zadania: postanowiła grzecznie na rywali poczekać. Przy okazji dała się już dogonić i wyprzedzić Jagiellonii Białystok, a coraz bliżej za jej plecami jest i Zagłębie Lubin. A przecież już wydawało się, że walka o najwyższe lokaty piłkarzom Piotra Stokowca nie będzie pisana.

Lechia podejmowała u siebie Pogoń Szczecin. W pierwszej połowie gospodarze byli zdecydowanie lepsi. Prowadzili po golu Rafała Wolskiego, który pięknie przymierzył z dystansu. Jednak w ostatniej minucie sędzia podyktował rzut karny dla Pogoni. Kibice zaczęli rzucać różne przedmioty w kierunku szykującego się do wykonania jedenastki Adama Frączczaka. Na murawie wylądował m.in. czekoladowy batonik. Zawodnik Pogoni schylił się, wziął batonik, ugryzł go, podziękował kibicom, unosząc kciuk w górę, po czym z zimną krwią wyrównał stan meczu.

W drugiej połowie Lechia nie odzyskała prowadzenia. To już drugie z rzędu 1:1 piłkarzy Piotra Nowaka.

Na pierwsze miejsce w tabeli wskoczyła Jagiellonia prowadzona przez Michała Probierza. To nie tylko najskuteczniejszy w ataku zespół w lidze (27 goli zdobytych), ale także najlepsza obrona (zaledwie 10 bramek straconych).

Z sił opadł niedawny sensacyjny lider z Niecieczy. Porażka 1:3 z Koroną Kielce była trzecią z rzędu zawodników Czesława Michniewicza.

—żzny

 

15. kolejka

-Śląsk Wrocław – KGHM Zagłębie Lubin 2:1 (0:1)

Bramki – dla Śląska: L. Dwali (72), Alvarinho (88); dla Zagłębia: J. Kubicki (6). Żółte kartki: Augusto, F. Goncalves (Śląsk); D. Cotra, M. Nespor (Zagłębie). Sędziował Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 10 773.

-Wisła Kraków – Górnik Łęczna 3:2 (2:1)

Bramki – dla Wisły: R. Boguski (8, 32 i 62); dla Górnika: K. Danielewicz (39), Sz. Drewniak (59-karny). Żółte kartki: B. Jović, P. Brlek, P. Małecki (Wisła); Sz. Drewniak, G. Piesio, G. Bonin (Górnik). Czerwona kartka (za drugą żółtą): G. Piesio (90+2, Górnik). Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów 10 362.

-Lechia Gdańsk – Pogoń Szczecin 1:1 (1:1)

Bramki – dla Lechii: R. Wolski (9); dla Pogoni: A. Frączczak (45+1-karny). Żółte kartki: S. Sławczew, R. Janicki (Lechia); R. Nunes, T. Akahoshi, D. Kudła (Pogoń). Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 14 461.

-Jagiellonia Białystok – Piast Gliwice 2:0 (1:0)

Bramki: T. Romanczuk (33), P. Frankowski (89). Żółte kartki: R. Murawski (Piast). Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów 8 260.

-Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Korona Kielce 1:3 (1:1)

Bramki – dla Termaliki: V. Jovanović (41); dla Korony: R. Dejmek (22), S. Pyłypczuk (68), N. Aankour (75). Żółte kartki: S. Pyłypczuk, V. Gabovs (Korona). Czerwona kartka: D. Pleva (55, Termalica). Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów 3 972.

-Ruch Chorzów – Lech Poznań 0:5 (0:2)

Bramki: D. Jevtić (37), D. Kownacki (41), R. Majewski (59), M. Robak (67-karny), Sz. Pawłowski (86). Żółte kartki: R. Grodzicki (Ruch); J. Bednarek (Lech). Sędziował Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 7 296.

-Wisła Płock – Arka Gdynia 0:0

Żółte kartki: P. Stępiński (Wisła); D. Sołdecki, R. Yussuff, A. Marciniak, R. Siemaszko, K. Sobieraj (Arka). Sędziował Piotr Lasyk (Bytom). Widzów 3 357.

-Mecz Legia Warszawa – Cracovia zakończył się po zamknięciu tego wydania gazety.

Rzeczpospolita

Najczęściej czytane