Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Nie wierzą Legii

Piotr Żelazny 22-11-2016, ostatnia aktualizacja 23-11-2016 09:34

Nawet porażka w meczu w Dortmundzie nie musi zamknąć Legii drogi do trzeciego miejsca w grupie.

Legia – Borussia w Warszawie. Z dzisiejszej perspektywy mistrza Polski to było w innym świecie.
autor: Piotr Nowak
źródło: Fotorzepa
Legia – Borussia w Warszawie. Z dzisiejszej perspektywy mistrza Polski to było w innym świecie.

Dla mistrza Polski momentem przełomowym, mitotwórczym wręcz, był remis 3:3 z Realem Madryt w poprzedniej kolejce Ligi Mistrzów. Ale dopiero w Dortmundzie okaże się, czy rzeczywiście mamy do czynienia z nową Legią.

Podział punktów z Realem niewiele zmienia w optyce przedmeczowej. To wciąż Borussia jest faworytem, a bukmacherzy z brytyjskiej firmy William Hill za jedną złotówkę postawioną na zwycięstwo gości płacą aż 21 zł. Wywiezienie nawet punktu z Zagłębia Ruhry będzie wielkim osiągnięciem piłkarzy Jacka Magiery.

Celem mistrza Polski będzie raczej uniknięcie kompromitacji i zachowanie status quo przed ostatnią kolejką zaplanowaną na 7 grudnia. To, czy legioniści wciąż będą mieli szansę na awans do Ligi Europy, nie zależy jednak wyłącznie od nich. Jeśli założymy, że zwycięstwo lub nawet remis Legii w Dortmundzie są nieprawdopodobne, to Sporting musi w równolegle rozgrywanym spotkaniu w Lizbonie przegrać z Realem. Wtedy ostatni mecz będzie o stawkę.

Spotkania z Legią nie obejrzy komplet publiczności w Dortmundzie. Szefowie BVB, klubu, który ma najwyższą średnią frekwencję w Europie (ponad 81 tysięcy na meczu ligowym) i słynie z wyjątkowo lojalnych fanów, postanowili, że cały północno-wschodni narożnik stadionu pozostanie pusty. Nie będzie można też kupić biletów w dniu spotkania, a wszystkie wejściówki przeznaczone do sprzedaży w internecie dostępne były w pierwszej kolejności dla opłacających składki członków klubu.

Jak można przeczytać w komunikacie na stronie internetowej Borussii, ta decyzja została podjęta jako reakcja na zamieszki podczas pierwszego meczu, ale także przez wzgląd na awantury, które chuligani Legii wywołali przed spotkaniem w Madrycie.

Interes ekonomiczny został więc odłożony na bok, a mecz zobaczy tylko 55 tysięcy osób – bezpieczeństwo przede wszystkim, brzmi tytuł komunikatu na stronie BVB. Decyzja o ograniczeniu pojemności stadionu została podjęta, mimo że po madryckich zamieszkach Legia oświadczyła, że nie będzie organizowała wyjazdu kibiców na mecz z Borussią. Jeśli fani Legii chcą zobaczyć spotkanie na żywo, musieli sami się postarać o bilet, transport itd.

Borussia jest liderem grupy i ma zapewniony awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Niestety, nie można liczyć na to, że wobec wykonania planu minimum Thomas Tuchel zlekceważy rewanż z Legią. Niemcy wciąż mają o co walczyć – będą chcieli tę grupę wygrać i utrzymać przewagę nad drugim w tabeli Realem. Zespoły z pierwszych miejsc w 1/8 finału będą bowiem losowały rywala spośród tych klubów, które zajęły w swoich grupach drugie miejsca. To sposób na to, by uniknąć już na wczesnym etapie takich potęg, jak Barcelona (pierwsza w grupie C), Atletico (D) czy PSG (A – w tej chwili ma tyle samo punktów, co Arsenal – 10).

W weekend w Dortmundzie po raz pierwszy w tym sezonie przegrał Bayern Monachium, a hitowy mecz Bundesligi kosztował zawodników Tuchela mnóstwo sił. Kontuzją okupił to spotkanie bramkarz Roman Buerki, którego w spotkaniu przeciwko Legii zastąpi doświadczony, 36-letni imiennik, były reprezentant Niemiec – Weidenfeller. Kilku innych zmian też można się spodziewać (powrót do ustawienia z czwórką obrońców), ale z pewnością rewolucji nie będzie.

W pierwszym meczu Legia została uduszona przez pressing Niemców. W tym elemencie Borussia jest wzorem nie tylko dla naszych klubów, ale i dla większości w Europie. W ekstraklasie Legia nie rywalizuje z przeciwnikami, którzy prezentowaliby styl zbliżony do tego, co pokazuje zespół Tuchela.

Jacek Magiera będzie musiał tak ustawić zespół, by tracił jak najmniej piłek na własnej połowie, a jeśli już to się przydarzy, by zwarcie na powrót szyków obronnych odbywało się jak najszybciej. Pogrom w pierwszym meczu poszedł jeszcze na konto Besnika Hasiego, teraz Magiera – człowiek, który zremisował z Realem – stoi przed olbrzymim wyzwaniem.

Mecz o 20:45. Transmisje w TVP 1 i Canal+

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane