Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Szukając strzelby

Tomasz Wacławek 08-06-2017, ostatnia aktualizacja 08-06-2017 00:00

Najbliższy rywal Polaków ma kłopoty ze zdobywaniem goli. Jeśli w sobotę przegra w Warszawie, praktycznie pożegna się z marzeniami o mundialu.

Ciprian Tatarusanu – bramkarz Rumunii spróbuje zatrzymać w sobotę Roberta Lewandowskiego
źródło: AFP
Ciprian Tatarusanu – bramkarz Rumunii spróbuje zatrzymać w sobotę Roberta Lewandowskiego

Pięć meczów i tylko sześć strzelonych bramek – to bilans Rumunów na półmetku kwalifikacji. Bilans dla naszych przeciwników niepokojący, gdy weźmie się pod uwagę, że wszystkie z tych goli padły w dwóch pierwszych spotkaniach o punkty – z Czarnogórą (1:1) i Armenią (5:0).

Niemoc Rumunii trwa od październikowego meczu z Kazachstanem (0:0) w Astanie. Bolesna porażka z Polską (0:3) i remis z Danią (0:0) były pierwszym sygnałem do bicia na alarm. O dogonieniu Polski można zapomnieć (7 pkt straty), a zajęcie drugiego miejsca nie musi gwarantować nawet udziału w barażach.

Wiara w Christopha Dauma nie ginie. Niemiec – zatrudniony, by po 20 latach dać Rumunii upragniony awans na mistrzostwa świata – zachował posadę. Ale porażka z Polską może wyczerpać cierpliwość szefów federacji. Problemów ze znalezieniem pracy – mimo ciągnącego się za nim skandalu związanego z zażywaniem kokainy – Daum mieć jednak nie powinien. Wysokimi zarobkami kuszą go kluby z Bliskiego Wschodu, jedną z lukratywnych ofert, z Arabii Saudyjskiej, odrzucił podobno zimą.

Przygotowania do meczu z Polską zaczęły się już dwa tygodnie temu. Mało brakowało, by zostały zakłócone przez... rumuńskie kluby, które zagroziły, że nie puszczą swoich piłkarzy na zgrupowanie kadry. Poszło oczywiście o pieniądze i władzę.

Federacja zaproponowała, by zespoły z najwyższej klasy rozgrywkowej dzieliły się wpływami z tytułu praw telewizyjnych z drużynami z drugiej i trzeciej ligi (5 procent z 27 mln euro na rozwój futbolu). W dodatku organizacja zrzeszająca kluby ekstraklasy miałaby stracić jedno z trzech miejsc w komitecie wykonawczym związku.

Inna sprawa, że ewentualny bojkot nie uderzyłby mocno w reprezentację. Daum powołał wprawdzie dziesięciu zawodników z rodzimej ligi, ale żaden z nich nie odgrywa wiodącej roli w zespole.

Trzon tworzą bramkarz Ciprian Tatarusanu (Fiorentina), obrońcy Vlad Chiriches (Napoli) i Alin Tosca (Betis Sewilla) oraz pomocnicy Nicolae Stanciu i Alexandru Chipciu, czyli koledzy Łukasza Teodorczyka z Anderlechtu Bruksela. Nie są to jednak nazwiska, które wzbudzałyby strach w szeregach rywali. Rumunia nie dochowała się następców Gheorghe Hagiego, Dana Petrescu czy Gheorghe Popescu.

Dziwić może – zwłaszcza w kontekście kłopotów ze skutecznością – brak wśród powołanych Claudiu Keseru i Adriana Popy. Pierwszy w minionym sezonie strzelił dla Łudogorca Razgrad 32 bramki we wszystkich rozgrywkach, drugi jako jedyny zdobył dla Rumunii w tych eliminacjach więcej niż jednego gola, a zimą wyjechał do Anglii (Reading). Obaj znaleźli się na liście rezerwowej Dauma, co spotkało się z dużą krytyką dziennikarzy i kibiców.

– Szanuję decyzję trenera. Każdy chce grać w kadrze, ale muszę się pogodzić z tym, że czekają mnie dłuższe wakacje. To był dla mnie trudny rok, odpoczynek na pewno się przyda – twierdzi Keseru. – Jestem realistą. 10 goli w lidze hiszpańskiej jest warte więcej niż 22 w bułgarskiej – dodaje napastnik Łudogorca, nawiązując do powołania dla Florina Andone z Deportivo La Coruna.

Andone, który większość swojego życia spędził w Hiszpanii, w rumuńskiej reprezentacji rozegrał dotąd 13 spotkań, strzelając tylko jedną bramkę. Był z drużyną na Euro 2016, ale tak jak większość kolegów rozczarował. Rumuni w trzech meczach grupowych zdobyli tylko punkt i szybko wrócili do domu. Przez ostatni rok zrobili niewiele, by znów zacząć mówić o nich poważnie. ©℗

Kadra Rumunii na mecz z Polską

Bramkarze: C. Tatarusanu (Fiorentina), C. Pantilimon (Watford), F. Nita (FCSB), S. Lung (Astra Giurgiu).

Obrońcy: R. Benzar, B. Tiru, C. Ganea (wszyscy FC Viitorul), V. Chiriches (Napoli), C. Sapunaru (Astra Giurgiu), F. Gardos (Southampton), D. Grigore (Al Sailiya), A. Tosca (Betis Sewilla), I. Latovlevici (Karabukspor). Pomocnicy: S. Hanca (Dinamo Bukareszt), R. Marin (Standard Liege), E. Bicfalvi (FC Ural), M. Pintilii (FCSB), N. Stanciu (Anderlecht), A. Baluta (CSU Craiova), A. Chipciu (Anderlecht), B. Stancu (Bursaspor).

Napastnicy: D. Rotariu (FC Brugge), G. Grozav (Terek Grozny), F. Andone (Deportivo La Coruna), D. Alibec (FCSB), A. Ivan (CSU Craiova).

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: t.waclawek@rp.pl

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane