Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Kreska spod murów

Jolanta Gajda-Zadworna 05-08-2010, ostatnia aktualizacja 09-08-2010 21:23

Urodzony w Barbakanie dziś mieszka obok wiślanych wałów. Czy z powodu bliskiego sąsiedztwa umocnień Papcio Chmiel wciąż czuje potrzebę obrony wizerunku rodzinnego miasta? – Tak, bo wciąż psuje się Warszawę – uważa. Z rysownikiem Henrykiem Chmielewskim spaceruje Jolanta Gajda-Zadworna.

*Papcio Chmiel za tydzień, 13 sierpnia, w Galerii N+U  przy ul. Francuskiej 11 otworzy wystawę swoich rysunków, które złożyły się na album „Tytus,  Romek i A’Tomek w Bitwie Warszawskiej 1920 r.”
autor: Darek Golik
źródło: Fotorzepa
*Papcio Chmiel za tydzień, 13 sierpnia, w Galerii N+U przy ul. Francuskiej 11 otworzy wystawę swoich rysunków, które złożyły się na album „Tytus, Romek i A’Tomek w Bitwie Warszawskiej 1920 r.”
źródło: Materiały Promocyjne

Owo psucie najbardziej doskwiera mu w architekturze. Zżyma się na łatwość, z jaką urzędnicy przystają na budowlane potwory, wpychające się w historyczną strukturę miasta.

Uważa, że do krytyki ma święte prawo: jako ojciec, świadomych przeszłości stolicy komiksowych bohaterów: Tytusa, Romka i A’Tomka. A także jako warszawiak z niecodzienną metryką. Zapętloną i mocno wrośniętą w dawną i obecną tkankę miasta, co potwierdzają książki: „Urodziłem się w Barbakanie“ oraz „Tytus zlustrowany“.

Do muru przytulony

Dzieciństwo Henryk Jerzy Chmielewski spędził w przylegającej do obronnego muru, nieistniejącej już kamienicy zwanej też Gdańską Piwnicą. Choć, według urzędowych zapisków, przyszedł na świat w kilku miejscach naraz: przy ulicy Nowomiejskiej 162, która w tym czasie zmieniła numery na 18/20, i w Gdańskiej Piwnicy właśnie.

Okolice rodzinnego domu, a także poznawane z czasem inne zakątki Warszawy, szczegółowo i barwnie opisał we wspomnianych książkach. Widać w nich nie tylko znakomitą pamięć i doprawione humorem kronikarskie zacięcie, ale i pełne temperamentu przywiązanie do rodzinnego miasta.

Lista wykroczeń

Z tego przywiązania wynika sprzeciw wobec działań, które Warszawie szkodzą – dawniej i dziś. Listę architektonicznych wykroczeń rozpoczyna Wytwórnia Papierów Wartościowych.

– Na skraju Starego Miasta, przed Cytadelą, stanęło pod koniec lat 20. gmaszysko niepasujące do niczego. Zasypano most zwodzony, także biegnąca do Fortu ulica Zakroczymska jako przedłużenie tras zwiedzania prowadzących z placu Zamkowego, straciła swoje znaczenie. Szkoda – mówi Papcio Chmiel.

Żal mu też zapamiętanego sprzed wojny Starego Miasta.

– Dobrze je zrekonstruowano, oddano dawny charakter – docenia. – Ale dla mnie to makieta. Bez klimatu tworzonego przez dawnych mieszkańców.

Cierpkie słowa usłyszeliby od niego pomysłodawcy nowego wizerunku Traktu Królewskiego. Krakowskie Przedmieście jako deptak nie przypadło do gustu rysownikowi. Szerokie chodniki i olbrzymia przestrzeń do chodzenia w lecie jeszcze się sprawdzają, przyciągają ludzi, ale zimą zamierają.

– Pamiętam tramwaje jadące Miodową i wiadukt Pancera. Lubiłem wsiadać na placu Zamkowym w tramwaj oznaczony literą M, przejeżdżający przez mosty: najpierw Kierbedzia – na Pragę, potem ulicą Targową do Poniatowskiego i z powrotem, Nowym Światem, pod kolumnę Zygmunta. Jako uczniak za 15 groszy uwielbiałem robić takie eskapady – wspomina.

Szlaban na Dynasy

Żal mu też, że w imię nowej wizji Traktu i jego okolic zreorganizowano uliczny ruch, np. zamykając przejazd na Dynasy. Jednak czymś, co łagodnego Papcia Chmiela zmienia w prawdziwie groźnego lwa, są zmiany poczynione na placu Zwycięstwa, dziś Piłsudskiego.

– Najpierw postawiono hotel Victoria. Nie pasował architekturą nawet do gruzów, które w tamtym miejscu pamiętam. Zapowiadano odbudowę Pałacu Saskiego. Minęły lata i zamiast rekonstrukcji pojawiła się bankowa bryła, która przytłoczyła cały plac, zabiła jego charakter – denerwuje się rysownik. – Może ten gmach jest i piękny, ale stanąć powinien w innym miejscu, a nie tuż przed Teatrem Wielkim, którego kolumnadę na dobre zasłonił. Architekci, którzy nie czują miasta, nie znają jego przeszłości, nie powinni brać się za projektowanie budynków w Warszawie. Niech sobie będą genialni gdzie indziej – pointuje.

Leżący nieopodal plac Teatralny przywołuje w pamięci rysownika kolejne nakładające się na siebie obrazy. Na pierwszym widać zakręcający tramwaj, klomby i wielkie świerki. Po wojnie przetrwały tu mury, ale towarzysz Gomułka zdecydował, że nowa władza pałaców odbudowywać nie będzie, więc dawny ratusz, czyli pałac Jabłonowskich, rozebrano i postawiono pomnik Obrońcom Warszawy. – Niestety, okazało się, że bohaterska Nike z mieczem w projekcie patrzy na wschód. I zrobiła się afera – wspomina Chmielewski.

Obecny plac Teatralny jest dla niego dowodem, że nawet po wielu latach można przywrócić miejscu historyczny charakter. Za to mieszane uczucia wywołuje dzisiejszy kształt placu Krasińskich. Z jednej strony jest pomnik – taki, jaki powinien być: realistyczny, bez współczesnych „skrótów myślowych“. Ale budynek sądów razi go, zwłaszcza na tle stojącego naprzeciw pałacu Krasińskich.

W Alejach Ujazdowskich nie może darować wyburzenia z początku lat 60. Na miejscu cudem zachowanego pałacu Czetwertyńskich powstał modernistyczny budynek ambasady USA. Wspomina też dawny placyk między ulicami Kruczą, Piękną i Mokotowską czy teren wokół dawnego kina Moskwa. – Wydającym pozwolenia na dodatkową zabudowę brakuje szerszej perspektywy – stwierdza.

Co to za kościół?

Z upływem lat zmieniało się nastawienie Papcia Chmiela do Pałacu Kultury.

– Pamiętam, byliśmy zaszokowani, kiedy w „Życiu Warszawy“ ukazała się fotografia makiety budowli, jaką naród radziecki postanowił ofiarować warszawiakom – wspomina. – Co to ma być, zastanawialiśmy się. Kościół? Pomysły zbudowania wokół PKiN ciągu wysokościowców i postawienia gmachu Muzeum Sztuki Współczesnej komentuje następująco: – Znowu zrobi się tłok i różne bryły niepotrzebnie będą ze sobą konkurować: kształtem, stylem i charakterem.

Na wale o Barbakanie

Nie tylko z powodu niezbyt korzystnych zmian, jakie w Warszawie zachodzą, Papcio Chmiel rzadko ostatnio po rodzinnym mieście wędruje. Nie ma czasu, bo wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie przerwał rysowania i ekspediuje swoich bohaterów – okolicznościowo – a to na barykady powstańcze 1944 roku, w okopy Bitwy Warszawskiej lub pod Grunwald.

Jeśli spaceruje, to po siekierkowskich wiślanych wałach, w okolice, do których jakiś czas temu się przeprowadził. Ale jego pasją nadal pozostaje Barbakan. Nie ustaje w zbieraniu dokumentów, zdjęć, szkiców i książek dotyczących staromiejskiej fortyfikacji. Jest wśród nich trochę rysunków wykonanych przez samego autora.

Pierwszy powstał jeszcze w latach 50. na zamówienie czasopisma „Świat Młodych“. Odbudowaną część fortyfikacji oddano wtedy do użytku, a młody rysownik po raz pierwszy publicznie przyznał, że urodził się w miejscu niecodziennym.

I chociaż domu przy Nowomiejskiej od dawna już nie ma, Barbakan w sercu Papcia Chmiela zajmuje osobne, honorowe miejsce. W końcu tam się wszystko zaczęło.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane