Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Piją za swoje, trzeźwieją na koszt miasta

Robert Biskupski 24-08-2010, ostatnia aktualizacja 25-08-2010 10:51

Noc pijaka w izbie wytrzeźwień kosztuje miasto 270 zł, delikwent płaci 250 zł. Zaniżoną stawkę ustalił przed laty minister zdrowia. Radni spróbują łatać kasę komercyjnymi usługami dla uzależnionych.

Zapić, zasnąć, zapomnieć  – bywalcy izby wytrzeźwień do „polityki trzech zet“ nie chcą dodać czwartego – „zapłacić”
autor: Piotr Kowalczyk
źródło: Fotorzepa
Zapić, zasnąć, zapomnieć – bywalcy izby wytrzeźwień do „polityki trzech zet“ nie chcą dodać czwartego – „zapłacić”

Gdyby rachunki zapłacili wszyscy, którzy korzystają z „noclegów” w Stołecznym Ośrodku dla Osób Nietrzeźwych (tak teraz nazywa się izba wytrzeźwień), miasto do każdej osoby dopłaciłoby 10 – 20 zł. Faktycznie dokłada ok. 130 zł.

Większość pensjonariuszy uważa bowiem, że za ich nocleg zapłacić powinien podatnik. Rekordzista na Kolskiej nocował już 130 razy. Zawsze za darmo. – W tej chwili płaci średnio co czwarty pacjent – mówi główny księgowy izby Krzysztof Korociński. – Od pozostałych musimy windykować pieniądze przez urzędy skarbowe w całej Polsce.

Nie ma z czego ściągać

Sytuację komplikuje fakt, że większość gości stołecznej izby albo nie ma legalnego źródła dochodu (w tym roku prawie 12 tys. na 14 tys. nocujących), albo jest on bardzo niski. Nie brakuje też emerytów, rencistów i studentów. – Zdarzają się też niepełnoletni – mówi dyrektor ośrodka Elżbieta Kosakowska. – W tym roku trafiło do nas 56 nastolatków przed 18. rokiem życia.

Koszty utrzymania izby są wysokie. Trzeba zapłacić personelowi, dyżurującym lekarzom, drogie są też środki czystości czy badanie alkomatem. – W tegorocznym planie finansowym wpisane jest 7,5 mln zł wydatków i 3,7 mln zł wpływów – mówi Krzysztof Korociński. Kiedy kilka miesięcy temu izba wytrzeźwień zmieniła się w Stołeczny Ośrodek dla Osób Nietrzeźwych, radni postanowili dołożyć jej kilka nowych zadań. Trzon jej działalności jednak się nie zmienił. – Są te same procedury, ci sami pracownicy, nawet kawa smakuje tak samo – śmieje się Kosakowska.

Dumpingowe ceny

Powstał natomiast nowy Dział Przerywania Ciągów Alkoholowych, do którego mogą zgłosić się ci, którzy chcą przestać pić, a sama siła woli im nie wystarczy. – Taka terapia będzie trwała ok. 3 – 7 dni. Wszystko już jest przygotowane, lecz przyjmowanie pacjentów będziemy mogli zacząć, gdy radni ustalą cennik – mówi dyrektor Kosakowska.

Rajcowie planują zająć się sprawą w czwartek. Gotowy jest już projekt uchwały, który za dobę opieki medycznej, pielęgniarskiej i psychologicznej podczas przerywania ciągu przewiduje 295 zł. Przy okazji radni chcą usankcjonować opłatę za pobyt w „wytrzeźwiałce”. Poprzednia uchwała dotyczy bowiem opłaty za „izbę wytrzeźwień”, a nie „Stołeczny Ośrodek”. – Niestety nie można jej podnieść – mówi Krzysztof Korociński. – Rozporządzenie ministra zdrowia, nieaktualizowane już od paru lat, określa, że maksymalna kwota to właśnie 250 zł.

Radni mają nadzieję, że wpływy z przerywania ciągów nieco poprawią jej rentowność.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane