Lubimy kontynuację, ale część wybrała igrzyska

prof. Krzysztof Koseła socjolog, Uniwersytet Warszawski

Czy  rozkład głosów wyborczych w stolicy zaskakuje?

prof. Krzysztof Koseła: Jeśli chodzi o dwie główne partie PO i PiS, to niespodzianek nie ma. Większość warszawiaków uznała, że woli kontynuację. Nie było też niespodzianek dzielnicowych. Tradycyjnie prawicowa jest Praga, a liberalne Ursynów i Białołęka.

A co z Palikotem?

Dziesięcioprocentowy wynik w stolicy jest wysoki. Dotychczas Warszawa była postrzegana jako miasto młodych  wykształconych urzędników. Osób propaństwowych, lewicowo-liberalnych. Przerzucenie głosów, prawdopodobnie głównie z lewicy na Palikota, zmienia nieco obraz warszawiaków.

To jacy jesteśmy na podstawie wyników wyborów?

Na taką analizę jeszcze za wcześnie. Ale wybory pokazały, że wielu warszawiaków wybrało igrzyska. Warto pamiętać, że do stolicy ściągają ludzi z całej Polski. Czują się wykorzenieni i głosują na nowinki.

Najwięcej głosów dostał Palikot na Pradze-Północ i w Rembertowie. Wcale nie u „białych kołnierzyków" w Wilanowie.

Przyznaję, że to zaskoczenie. Taki wynik może wynikać z niskiej frekwencji w tej dzielnicy. Poszły osoby zdeterminowane. Praga jest też postrzegana, jako dzielnica najmniej subordynowanych obywateli. Może „zadymiarskie" akcje przypadły im do gustu.

A SLD? Czy to  jego koniec?

Za wcześnie wyrokować. Wiele zależy od tego, co pokażą posłowie Palikota. Lewicowy elektorat może jeszcze wrócić do swoich korzeni.