Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Kto i jak bawił się tej nocy

Izabela Kraj, Natalia Bet, Konrad Majszyk 01-01-2009, ostatnia aktualizacja 02-01-2009 08:19

Arystokratyczne rody bawiły się w Hotelu Europejskim. Na Pradze-Północ popularne okazały się kluby z muzyką lat 20. lub PRL. Ale większość warszawiaków i tak wybrała imprezy domowe.

Hipisowski sylwester w klubie na Pradze-Północ
autor: Magda Starowieyska
źródło: Fotorzepa
Hipisowski sylwester w klubie na Pradze-Północ
W afrykańskich rytmach bawiono się przed ratuszem na Bemowie
autor: Dudek Jerzy
źródło: Fotorzepa
W afrykańskich rytmach bawiono się przed ratuszem na Bemowie
Krzysztof Zanussi z żoną Elżbietą jako pierwsza para ruszyli na parkiet na Balu w Hotelu Europejskim
autor: Dudek Jerzy
źródło: Fotorzepa
Krzysztof Zanussi z żoną Elżbietą jako pierwsza para ruszyli na parkiet na Balu w Hotelu Europejskim

Zobacz galerię zdjęć z sylwestrowej zabawy warszawiaków!

Trzy masowe imprezy sylwestrowe pod chmurką – na pl. Konstytucji, Bemowie i Białołęce. Kilkaset mniej lub bardziej uroczystych balów w pubach, klubach, restauracjach i hotelach. I tysiące kameralnych spotkań towarzyskich w domach, zwłaszcza na osiedlach poza centrum.

Tak bawiła się w ostatnią noc Warszawa. Żniwo: ponad 1200 interwencji policji, pożar mieszkania, kilka pobitych witryn sklepowych, zatrzymani nietrzeźwi kierowcy i poszukiwani przestępcy. – Ale było bezpiecznie – ocenia Robert Szumiata z Wydziału Prasowego stołecznej policji.

W Europejskim tradycja

Hotel Europejski zorganizował w tym roku ostatni, przed remontem budynku, bal charytatywny, z którego dochód przeznaczony będzie na Fundację św. Jana Jerozolimskiego.

Bawiło się na nim 350 osób. Obok siebie przy stołach sali balowej zasiedli przedstawiciele tradycyjnych warszawskich rodzin – m.in. Dzieduszyccy, Czetwertyńscy, Radziwiłłowie, Bojanowscy, Donimirscy i oczywiście Żółtowscy (właściciele hotelu).

Nie zawiedli członkowie komitetu honorowego – m.in. ambasador Francji Francois Bary Delongchamps, szefowa przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce Róża Thun, reżyser Krzysztof Zanussi czy aktorka Agata Buzek.

Nie po raz pierwszy w Hotelu Europejskim pojawił się (nie budząc sensacji i przez wielu gości nawet nierozpoznany) amerykański aktor Stacey Keach. Spokojnie wbił się w tłum zasłuchanych w jazz i muzykę francuską. Kwiat warszawskiej arystokracji przez kilka ostatnich godzin starego roku bawił się w innej sali niż „starszyzna” – w kamieniołomie, które już wkrótce ma stać się tymczasowo dyskoteką. Ale tuż przed północą młodzież wkroczyła na główną salę balową w rytmie poloneza. W pierwszej parze Christof Thun i Jadwiga Czartoryska.

Nowy rok powitano, jak przed remontem przystało, po murarsku. Ósemkę w napisie 2008 zaszpachlowano i przemurowano na dziewiątkę. A po szampanie i życzeniach wszyscy zerwali się do tańca przy tradycyjnych przebojach. Wcześniej na parkiet odważyli się wyjść nieliczni – Krzysztof Zanussi z żoną Elżbietą.

W klubach szaleństwo

Kilkaset warszawiaków przywitało nowy rok na Pradze-Północ w popularnym zagłębiu klubowym przy ul. 11 Listopada. Przenieśli się tam muzycznie w lata 20., 60. i 80.

Okres przedwojennej Warszawy zapanował w klubokawiarni Skład Butelek. Panie w cekinach, frędzlach i pawich piórach przypominały Polę Negri i Hankę Ordonównę, panowie – gazeciarzy i grajków z kapel podwórkowych. Wódeczka, śledzik, bigos i pyzy z Bazaru Różyckiego dla ciała i akordeonowa muzyczka dla ducha. I dobra zabawa gwarantowana. – Po ubiegłorocznym balu w przebraniach jaskiniowców postawiliśmy tym razem na imprezę w stylu retro – mówił Robert Orzażewski, uczestnik sylwestra.Z kolei goście klubu Zwiąż Mnie przenieśli się w epokę dzieci kwiatów.  – Bawimy się tu z sentymentu do czasów młodości naszych rodziców – mówiła Kasia. – Ze skompletowaniem przebrań nie mieliśmy problemów. Część jest z wypożyczalni, hipisowskie ozdoby są własnej roboty. Zabawa w klubie Saturator należała do lat 80. Królowały jaskrawe lakierki, fryzury afro i plastikowa biżuteria. 

– Kręcą mnie te czasy. Szczególnie polska muzyka – Basię Polich zobaczyliśmy szalejącą na parkiecie do słynnych „Telefonów” Republiki.Tylko w jednym klubie – Hydrozagadka – właściciele uniemożliwili nam zdobycie informacji. Na pytanie, jaka muzyka króluje na parkiecie, potraktowali naszych dziennikarzy epitetami niczym z najgorszego praskiego podwórka. A o północy gości praskich klubów połączyły życzenia na dziedzińcu i fajerwerki.

W tłumie pod gwiazdami

Ten największy fajerwerkowy spektakl – trwający 8 min – oczywiście warszawiacy oglądali z placu Konstytucji. Bo tam odbyła się największa miejska impreza pod chmurką. Choć w frekwencyjnym sylwestrowym pojedynku miast stolica znów przegrała (na wrocławskim rynku bawiło się ponad 250 tys., w stolicy w kulminacyjnym momencie ponad 100 tys. osób), atmosfera na MDM i tak była gorąca. Muzycznie podgrzewali ją m.in. Kayah, Feel, Blue Cafe, a Edyta Górniak w czerwonym kubraczku szalała w utworze z filmu Madagaskar „Wyginam śmiało ciało”.

Owacyjnie przyjęta została mezzosopranistka Alicja Węgorzewska, a kontrastowo – brawami i gwizdami – Boys.

Niestety, im dalej od sceny, tym mniej było sympatycznie i bezpiecznie.Na Marszałkowskiej, tuż za bramkami, rozlewano alkohol, kosze na śmieci płonęły niczym ogniska, a petardy leciały nawet w podziemiach pod Rotundą.

Ale władze miasta są zadowolone: – Sylwester na pl. Konstytucji był pod wieloma względami lepszy od tego na pl. Defilad rok temu. Lepszy dźwięk i widoczność. I do tego imponująca telewizyjna perspektywa wzdłuż Marszałkowskiej! – ocenia szefowa Biura Promocji w stołecznym ratuszu Katarzyna Ratajczyk. – Myślę, że warto powtórzyć tu imprezę za rok – zapowiada.

Ogólnomiejski sylwester nie był konkurencją dla mniejszych lokalnych imprez w dzielnicach. Na Bemowie i Białołęce nie było tłumów, ale mieszkańcy i tak chwalili zabawę pod chmurką.

W rytmach Big Cyca i Czarno-Czarnych kilkaset osób witało nowy rok na dziedzińcu przy skrzyżowaniu ul. Górczewskiej i Powstańców Śląskich. Tam władze Bemowa urządziły zabawę w rytmach afrykańskich. Był np. konkurs tańca z pluszowym krokodylem.

Ubrani „na cebulkę” muzycy skutecznie zachęcali do zabawy zziębniętych imprezowiczów, którzy pod sceną obficie „pociągali” z piersiówek (większe naczynia ochroniarze konfiskowali). Ale i tak najwięcej warszawiaków, także na osiedlach na Bemowie, Białołęce czy Ursynowie, wybrało domowy sposób na powitanie nowego roku. – Sprawdzone towarzystwo jest najlepsze – ocenił Michał, świeżo upieczony mieszkaniec osiedla Derby na Białołęce, który urządził imprezę w nowym domu. – I świetna okazja do poznania sąsiadów – dodaje.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane