Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Dalajlama uczy i dodaje energii

Aleksandra Pinkas, Izabela Kraj 28-07-2009, ostatnia aktualizacja 28-07-2009 22:27

Dziennikarze powinni mieć nosy jak słonie. I węszyć wszędzie! – mówił wczoraj Dalajlama XIV. Sprawdzaliśmy więc, gdzie był i co mówił podczas pobytu w Warszawie.

autor: Jerzy Dudek
źródło: Fotorzepa
autor: Jerzy Dudek
źródło: Fotorzepa
autor: Jerzy Dudek
źródło: Fotorzepa

Duchowy przywódca Tybetu dzień rozpoczął wcześnie. O godz. 4 był już na nogach. Śniadanie jada zazwyczaj lekkie, a zamiast obiadu i kolacji – lunch, który, jak żartuje, powinien być bardziej ilościowy niż jakościowy, bo ma wystarczyć do rana nazajutrz.

Wczoraj zjadł go m.in. z panią prezydent Warszawy w restauracji Tradycja. W menu były nadziewana kaczka, wieprzowina i naleśniki ze szpinakiem.

Blisko tysiącu warszawiakom lama dostarczył też strawy duchowej. Na Uniwersytecie Warszawskim studentom i wykładowcom mówił o wartości edukacji i powszechnej odpowiedzialności za losy świata.

– Szczęście człowieka i rodziny to prawdziwy cel edukacji. Nie można go budować bez wzajemnego zaufania i szacunku – mówił. – Starsi powinni dzielić się z młodymi swoimi doświadczeniami. Także tym, co było złe w ubiegłym stuleciu.

– Słowa Dalajlamy są dla mnie jak drogowskaz. Dają energię i wsparcie – mówiła buddystka Halina Matejska.

– Bardzo się cieszę, że tu jestem. To wyjątkowa okazja, żeby posłuchać wielkiego, pozytywnego człowieka – przyznała studentka filozofii Anna Kamińska.

Jego Świątobliwość pojawił się też w Muzeum Powstania Warszawskiego. W ciągu 20 minut dał się oprowadzić po muzeum. Pytał o ofiary i bohaterów. Wpisał się do księgi pamiątkowej (w języku tybetańskim), zapalił znicz przy Murze Pamięci, uderzył dwa razy w dzwon Monter. Zawiesił na nim białą jedwabną szarfę (katak) i podsumował: – Podziwiam Polaków za ducha tożsamości narodowej, siłę walki i umiłowanie wolności.

Po południu Dalajlama otworzył na Żoliborzu gabinet lekarski przyjaciela i byłego ochroniarza – dr. Tenzina Jangchuba. – To jeden z najbardziej stresujących dni w moim życiu. Nie sądziłem, że spotka mnie taki zaszczyt – przyznał Jangchub. Lamie w prezencie miał darować czerwony, skórzany fotel, ale ten nawet na nim nie usiadł.

– Jestem tylko zwykłym mnichem. Od wygodnego fotela wolę drewniane krzesło – usłyszał Jangchub. – To nic – ocenił. – W gabinecie będzie mi przypominał o Jego Świątobliwości.

Dziś na Zamku Królewskim Dalajlama odbierze tytuł Honorowego Obywatela Warszawy. Uroczystość można tu oglądać na telebimach od godz. 9.30. Radni chcą szybko powrócić do nazwania skrzyżowania ul. Kasprzaka i Prymasa Tysiąclecia rondem Wolnego Tybetu. – Odwagi! Chiny nas nie zaatakują! – nawoływali wczoraj w apelu. Lama pomysł skomentował: – To wysiłki słuszne i logiczne.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane