Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Bojowcy z getta walczyli o godność

Marek Kozubal 20-04-2018, ostatnia aktualizacja 20-04-2018 09:59

– Musimy skoncentrować się na tym, co nas łączy, wspólnej historii, więziach, wartościach i prawdzie – mówił w czasie obchodów rocznicy wybuchu powstania lider Światowego Kongresu Żydów Ronald S. Lauder.

autor: Jakub Ostałowski
źródło: Fotorzepa

Gdy getto warszawskie płonęło, sześcioletni Miecio Kenigswain – dzisiaj nazywa się Moshe Tirosh – ukrywał się w budynku przy ul. Karolkowej na Woli. Jego rodzice wraz z dziećmi uciekli z getta tuż przed rozpoczęciem walk.

Rodzinie Samuela Kenigswaina, znanego przedwojennego boksera, w znalezieniu pierwszej kryjówki pomógł Zygmunt Piętak, wolski chuligan. Przez kilka tygodni rodzina mieszkała w skrytce za ścianą z dykty u rodziny Raczków. – Moja młodsza siostra płakała, to mogło nas zdradzić, więc właściciele mieszkania bali się dalej nas ukrywać. Musieliśmy znaleźć inne miejsce – wspominał w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Moshe Tirosh. I wtedy wynajętą dorożką pojechali do ogrodu zoologicznego. – Mój dziadek znał dyrektora Jana Żabińskiego – opowiadał Tirosh. Żabińscy ulokowali dzieci w piwnicy willi, a rodziców w pustych klatkach po dzikich zwierzętach. U Żabińskich spędzili kilka tygodni.

W kolejnych miesiącach rodzina Kenigswainów ukrywała się w wielu innych miejscach. Potem została rozdzielona. Rodzice chłopaka do wybuchu powstania warszawskiego ukrywali się u Feliksa Cywińskiego, kwatermistrza Batalionu „Wigry" AK. Po zdobyciu przez Batalion „Zośka" tzw. Gęsiówki utworzony został Pluton Żydowski, którym dowodził Samuel Kenigswain. Jego żołnierze walczyli w Pasażu Simonsa i w katedrze św. Jana. Potem część bojowników przeszła kanałami do Śródmieścia.

Po upadku powstania Kenigswainowie, a także kilku innych Żydów, ukryli się na Starówce. Przeżyli. W 1957 r. cała rodzina wyjechała do Izraela. W Łodzi pozostał tylko grób Samuela, który zmarł po wojnie.

Takie historie doskonale obrazują przekaz, który towarzyszył obchodom 75. rocznicy powstania w getcie warszawskim. Odbywały się one w całej stolicy, organizowane przez różne środowiska. W południe uruchomiono syreny alarmowe, w kościołach zabiły dzwony. W Ogrodzie Saskim zasadzono dąb pamięci, a przy pl. Grzybowskim odsłonięto „drzewo łez". Wolontariusze rozdawali kartonowe przypinki w kształcie żonkili. Ocaleni z Holokaustu Halina Birenbaum, Krystyna Budnicka i Marian Turski zostali honorowymi obywatelami Warszawy.

Oficjalne uroczystości odbyły się pod pomnikiem Bohaterów Getta. – To powstanie nie miało celu militarnego. To było powstanie ludzi, którzy zachowali godność i zdecydowali, że tę godność zachowają do końca i zginą z bronią w ręku – zaznaczył prezydent Andrzej Duda. Dodał, że żydowscy bojownicy zginęli też za Polskę, bo byli polskimi obywatelami. – Jestem przekonany, że gdy ktoś mówi o współodpowiedzialności polskiego państwa za Holokaust, to rani nie tylko Polaków, ale rani także Żydów, polskich obywateli. Także pamięć tych, którzy polegli pod polską i żydowską flagą – dodał.

– Polskiego państwa w sensie polityczno-geograficznym wtedy nie było, ale były polskie władze na emigracji i byli Polacy, którzy pomagali Żydom, traktując ich jako swoich współbraci i współobywateli – przekonywał.

Ambasador Izraela Anna Azari przypomniała, że dzień, w który obchodzona jest 75. rocznica wybuchu powstania w getcie i 70. rocznica powstania Państwa Izrael, „łączy pojęcie odwagi i walki o wolność".

Wielkie wrażenie zrobiło wystąpienie przewodniczącego Światowego Kongresu Żydów Ronalda S. Laudera. – To właśnie dokładnie w tym miejscu grupa chłopaków żydowskiego pochodzenia z pomocą państwa podziemnego stanęła do walki – przypomniał. – Wiedzieli, że nie mogą pokonać niemieckiej armii, wiedzieli, że mogą oddać swe życie w walce – dodał.

Zauważył, że walka z nazistami w Warszawie nie skończyła się na dramatycznym powstaniu w getcie. Zaledwie rok później walkę rozpoczęło całe polskie podziemie. – Należy im się za to szacunek – mówił.

Nawiązując do dzisiejszych sporów historycznych, powiedział: – Wszyscy, Żydzi, Polacy, Amerykanie, wszyscy wolni ludzie muszą wspólnie powstać, by się upewnić, że nasze dzieci i wnuki nie doświadczą tego horroru, który miał miejsce 75 lat temu. Potrzebujemy siebie nawzajem jak nigdy przedtem.

W hołdzie bohaterom powstania w placówkach dyplomatycznych Republiki Federalnej Niemiec w Polsce flagi zostały opuszczone do połowy masztu.

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane