Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Czarnowidztwo

Piotr Żelazny 16-08-2018, ostatnia aktualizacja 16-08-2018 09:35

Tercet polskich klubów w trudnej sytuacji przed rewanżami w el. Ligi Europejskiej.

≥Carlitos strzelił w Warszawie bramkę, która daje Legii nadzieję na awans K
źródło: EAST NEWS
≥Carlitos strzelił w Warszawie bramkę, która daje Legii nadzieję na awans K

Przed pierwszymi meczami polskiego tercetu w eliminacjach Ligi Europy tylko Legia była faworytem w swojej parze. Po porażce u siebie 1:2 z mistrzem Luksemburga nawet drużyna ze stolicy przestała być jednak tak postrzegana. Za złotówkę postawioną na awans F91 Dudelange można zarobić 1,73, natomiast przejście Legii do kolejnej rundy wyceniane jest na 2 złote.

Szanse Legii wyglądają i tak o niebo lepiej niż Lecha Poznań i Jagiellonii Białystok. Zespół prowadzony przez Ivana Djurdjevicia przegrał w pierwszym meczu w Genku 0:2 i dziś za złotówkę postawioną na jego awans można zarobić aż 13. Natomiast Jagiellonia po porażce u siebie 0:1 z Gentem jedzie do Gandawy i gdyby udało jej się tam wywalczyć awans, to bukmacherzy płacić będą 11 złotych za każdą postawioną złotówkę na drużynę Ireneusza Mamrota. Innymi słowy analitycy piłkarscy, ci, którzy zarabiają na kursach duże, niekoniecznie moralne, pieniądze, przewidują, że dziś dopełni się czarne lato polskich klubów w Europie. I że drugi rok z rzędu zabraknie polskich zespołów w fazie grupowej europejskich pucharów.

W Luksemburgu po raz pierwszy na ławce trenerskiej Legii zasiądzie nowy szkoleniowiec mistrza Polski – Portugalczyk Ricardo Sa Pinto. Ten były, waleczny i krewki, napastnik reprezentacji Portugalii oraz Sportingu Lizbona obejmuje klub w bardzo trudnym momencie. Legia przegrała tydzień temu z Luksemburczykami, grając całą drugą połowę w dziesięciu po tym jak czerwoną kartkę dostał Inaki Astiz. Pytanie, czy to był już moment uderzenia o dno i teraz nastąpi odbicie?

Sa Pinto nie będzie mógł w Luksemburgu skorzystać nie tylko z zawieszonego hiszpańskiego stopera, ale także z występującego na prawej obronie bądź pomocy Marko Vesovicia, który wciąż odbywa karę za czerwoną kartkę, jaką zobaczył w spotkaniu ze Spartakiem Trnawa. Już na starcie więc Legia jest osłabiona.

Portugalski szkoleniowiec będzie miał ogromny ból głowy z obsadzeniem prawej strony defensywy. Sa Pinto nie będzie jeszcze mógł skorzystać ze sprowadzonego z Lechii Gdańsk wychowanka Wisły Kraków Pawła Stolarskiego. Reprezentant młodzieżówki, który w lidze debiutował jako 17-latek i dziś mimo dopiero 22 lat na karku ma blisko 100 spotkań rozegranych w ekstraklasie, nie został oczywiście jeszcze zgłoszony do rozgrywek w Europie.

Niezgłoszony jest też Artur Jędrzejczyk, na którym władze Legii próbowały wymusić odejście. W końcu jednak reprezentant Polski (chociaż prawdopodobnie „były reprezentant" będzie wkrótce bardziej precyzyjnym określeniem) zgodził się na obniżkę i został w Legii. W ligowym spotkaniu z Piastem Gliwice zdążył nawet strzelić gola.

Sa Pinto będzie się musiał jednak w mniejszym stopniu martwić defensywą Legii niż ofensywą. Aby awansować do fazy play-off, w której niemal na pewno czekać będzie rumuński Cluj, Legia musi w Luksemburgu strzelać bramki. W kadrze na mecz z Dudelange znalazł się Eduardo Da Silva – ostatnie spotkanie w Legii rozegrał na początku maja (z Wisłą Płock) i wciąż nie strzelił jeszcze gola w barwach zespołu z Warszawy.

Kibice Jagiellonii optymizmu szukają w wyniku z poprzedniej rundy, gdy w wyjazdowym meczu z Rio Ave ich ulubieńcy zremisowali 4:4 i dzięki temu wywalczyli awans. Pytanie, czy na Belgów trener Mamrot będzie miał podobny plan – by przede wszystkim zdobyć wyjazdową bramkę, a w dalszej kolejności przejmować się innymi sprawami. W spotkaniu z Portugalczykami ważny był element zaskoczenia. Analitycy klubu z Gandawy jednak z całą pewnością tamten mecz oglądali i mogą być przygotowani na tak ofensywnie usposobioną Jagiellonię.

W najtrudniejszej sytuacji jest Lech Poznań. Przede wszystkim dlatego, że w pierwszym spotkaniu ani przez chwilę nie wyglądało to, jakby drużyna Djurdjevicia miała nawiązać walkę o awans. Belgowie osiągnęli świetny wynik, nie stracili gola i do Poznania przyjadą się mądrze bronić. Nawet strata jednej bramki nie spowoduje zmiany ich planów.

Niestety, wiele wskazuje na to, że już dziś wieczorem nasi pucharowicze będą mogli skupić się na lidze. Awans jednego będzie niezłym osiągnięciem. ©℗

F91 Dudelange – Legia Warszawa 20:00, transmisja TVP 2 i TVP Sport

Lech Poznań – KRC Genk 20:15, transmisja Polsat Sport

KAA Gent – Jagiellonia Białystok 20:30, transmisja Polsat Sport Extra

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane