Cienka granica terroru
Mamy do czynienia z indywidualnym terrorystą, który uznał się za bojownika „sprawy", mściciela – ocenia Michał Komar, profesor Collegium Civitas.
Czy atak na Pawła Adamowicza to był akt terrorystyczny?
Był to akt kryminalny o charakterze terrorystycznym – akt terroryzmu indywidualnego. Przy czym trzeba tu oddzielić dwie sprawy: przyczyny ataku i jego bezpośrednie pobudki. Głęboko ukryte przyczyny, które kierowały zamachowcem, wcale nie musiały być do końca przez niego uświadomione. Ten młody człowiek był już wcześniej skazany za napady na banki z bronią w ręku. Podobno tłumaczył wtedy, że nie potrafi zarobić na życie w inny sposób. nie umie znaleźć sobie miejsca w społeczeństwie. Ale nie usprawiedliwiam go...
...tylko?
Zostawiam ten przypadek psychologom, psychiatrom czy socjologom, którzy powinni dyskutować nad problemami niemożności odnalezienia się niektórych w społeczeństwie, nad gniewem i wściekłością, które ogarnęły tego mężczyznę w związku z niepowodzeniami życiowymi.
Wspomniał pan o pobudkach tej zbrodni.
Te przedstawił sam sprawca. Był uzbrojony, miał – jak czytam – sztylet schowany w plecaku, prawdopodobnie był też wyposażony w kartę wejścia na imprezę zamkniętą. Wygłosił orędzie do narodu, do gigantycznej widowni telewizyjno-internetowej, objaśniając swoje działanie: prezydent Adamowicz miał umrzeć, ponieważ reprezentował Platformę Obywatelską, która wcześniej torturowała sprawcę w więzieniu. Mamy zatem do czynienia z indywidualnym terrorystą, który uznał się za bojownika „sprawy", mściciela. Postanowił, tak jak wielu jego poprzedników, wymierzyć samodzielnie sprawiedliwość, atakując osobę, która reprezentuje znienawidzone przezeń ugrupowanie polityczne.
A sprawca aktu terroru nie musi być związany z jakąś organizacją, być nośnikiem jakiejś idei?
Nie, przypomnę na przykład Leo Czolgosza. Był polskim imigrantem w Stanach Zjednoczonych, który, owszem, czytał z zapałem literaturę anarchistyczną, ale nie był związany z jakąkolwiek konspiracją. I on także postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość amerykańskiemu prezydentowi Williamowi McKinleyowi. Inny przykład to Antoni Berezowski, który w 1867 roku próbował zabić cara Aleksandra II w czasie jego wizyty w Paryżu – w odwecie za represje, które dotknęły uczestników powstania styczniowego.
To terroryzm polityczny czy po prostu terror ze strony zwykłych kryminalistów?
Granica między terroryzmem politycznym a terroryzmem kryminalnym jest bardzo cienka. Historia zna przykłady zwykłych kryminalistów, którzy stawali się potem bohaterami walk narodowowyzwoleńczych. A jednocześnie ta sama historia zna przypadki, kiedy bohaterowie kierujący się zrazu najczystszymi pobudkami kończyli jako zwykli bandyci.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.