Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Karetka nie dojechała przez zaspy

Marek Kozubal 03-12-2010, ostatnia aktualizacja 04-12-2010 22:07

Ambulans z Wołomina niemal godzinę jechał do pacjenta, bo utknął na nieodśnieżonej drodze. Ratownicy ruszyli do chorego piechotą. Gdy dotarli na miejsce, mężczyzna już nie żył.

autor: Dominik Pisarek
źródło: Fotorzepa

Do chorego 75-letniego mężczyzny we wsi Krawcowizna koło Wołomina karetka została wezwana w czwartek rano. Dojechała do niego dokładnie po 58 minutach. Informację dostaliśmy od czytelnika na nasz interwencyjny mail raport@zw.com.pl.

– To nie powinno było się zdarzyć, ale ratownicy utknęli w zaspie – mówi Mirosław Harasimczuk, zastępca dyrektora szpitala powiatowego w Wołominie.

Ratownicy ze szpitala dostali wezwanie o godz. 5.44. Natychmiast wyruszyli. Padał śnieg, na trasie było ślisko. Po 19 minutach dojechali do drogi, która prowadziła do wsi. Nie była jednak odśnieżona. Karetka nie mogła dalej jechać.

– Zobaczyliśmy, co się dzieje, natychmiast pobiegliśmy z pomocą – opowiada Hanna Wronka, sołtys sąsiedniej wsi Równe. Mieszkańcy wyszli na szosę z łopatami, zaczęli odgarniać śnieg. – Ciągnikiem podciągnęliśmy karetkę do Krawcowizny – dodaje.

Dalej ratownicy musieli ruszyć piechotą. – Zabrali więc z ambulansu sprzęt ratunkowy i przez kilometr przedzierali się przez zaspy – mówi dyrektor szpitala. Po godzinie dotarli na miejsce. Na pomoc było już za późno, stwierdzili zgon pacjenta.

– Przez to, że nie odśnieżono drogi, umarł człowiek, jego bliscy są załamani – mówi sołtys.

Czy gdyby droga była przejezdna, ratownicy uratowaliby pacjenta? – Z dokumentacji medycznej wynika, że mężczyzna zmarł jeszcze przed wezwaniem karetki. Nie zmienia to jednak faktu, że jadąc na ratunek, liczy się każda minuta – zapewnia dyrektor Harasimczuk. I dodaje, że na terenach wiejskich karetka musi dojechać do pacjenta w ciągu 15 minut, w mieście – do 7 minut.

Droga, na której zakopała się karetka, zarządzana jest przez gminę Strachówka. Dlaczego była nieprzejezdna?

– Tego dnia była zamieć, padał śnieg. Nie można było wtedy odśnieżyć drogi. Po tym zdarzeniu pojechały tam dwa spychacze, teraz droga jest już przejezdna – mówi Marianna Ołdak, sekretarz gminy Strachówka.

Co potrzebujący pomocy powinni więc robić w sytuacji zagrożenia? Dariusz Osucha, rzecznik mazowieckiej straży pożarnej, apeluje, aby w takiej sytuacji dzwonić po strażaków.

– Mamy do dyspozycji ciężki sprzęt, jesteśmy w stanie pomóc w każdej chwili. Przecież tutaj chodzi o ratowanie życia ludzi. Wielokrotnie udzielaliśmy pomocy, gdy np. na drogę runęło drzewo i karetka nie mogła przejechać. Wyciągniemy ją też z zaspy.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane