Na ostrzu kosy
W weekend trafi do sklepów album „GORE. Pieśni buntu i niedoli XV – XX w.” projektu R.U.T.A. Staropolskie pieśni zbuntowanych chłopów śpiewają muzycy m.in. Moskwy, Dezertera i Lao Che.
Punkowa energia, rewolucyjna treść i folkowe instrumentarium połączone w zupełnie nową jakość. Oto R.U.T.A. – najnowszy muzyczny projekt warszawskiego muzyka Maćka Szajkowskiego.
Uderzenie kosmonolitu
„Nie boję się pana ani jegomości, wezmę siekiereczkę, porąbię w nim kości” – śpiewa Paweł „Guma” Gumola, lider Moskwy. Ponad dwie dekady temu śpiewał utwory niewygodne dla ówczesnych władz, dziś wykrzykuje pełne buntu pieśni polskich chłopów z 400 ostatnich lat. Zamiast przesterowanych gitar akompaniują mu fidele płockie i barabany. Ale efekt jest podobny – słuchacz ma ochotę wstać. Nawet jeśli nie po to, by iść z widłami na Sejm, to przynajmniej żeby ruszyć w opętańczy, transowy taniec. I o to między innymi chodziło w najnowszym projekcie Maćka Szajkowskiego, artysty znanego z Kapeli Ze Wsi Warszawa. To on kilka lat temu wpadł na trop, który doprowadził do nagrania całego krążka z liczącymi kilkaset lat pieśniami chłopskimi.
– Olśnienia doznałem, szperając w materiałach źródłowych w ramach poszukiwań na potrzeby KZWW. Okazało się, że w archiwach sporo jest tekstów tworzonych już nie przez poetów, a chłopstwo. Skierowano je przeciwko szlachcie, ekonomom, księżom – wyjaśnia muzyk. – Żyjemy romantyczną wizją chłopstwa, bocianków skaczących po szlacheckim parku, Zosi brodzącej w złotym zbożu. A to kłamstwo. Mieliśmy do czynienia z niewolnictwem.
Ta przeprowadzona została w radykalnym stylu. Warszawski muzyk przy wsparciu braci Rogińskich z Dhoad Rivendell zaaranżował całość punkowo – „na dwa”, zamiast na tradycyjne polskie metrum mazurkowe „na trzy”. Co ciekawe, na potrzeby tego projektu powstał nawet jeden zupełnie nowy instrument – kosmonolit, czyli skrzyżowanie fidela płockiego, suki biłgorajskiej, liry korbowej i indyjskiego sarangi.
Do stodoły młócić
Ale R.U.T.A. to także teksty tym mocniejsze, że oryginalne. Do pomocy i poszukiwań w archiwach muzyk zaangażował młodych pasjonatów, w tym folkowego aktywistę Mateusza Dobrowolskiego, który wespół z Olgą Międrzejewską przekopał się przez setki tekstów źródłowych.
– Koledzy z liceum wyjechali na wakacje, a ja miałem sporo czasu – mówi Mateusz. – Często śpiewniki, w których szukaliśmy, pokrywała kilkudziesięcioletnia warstwa kurzu.
Dziś jednak może czuć dumę. Owocem pracy jest już nie tylko pięknie wydany, opatrzony książką z tekstami krążek R.U.T.Y., ale i niemal gotowa praca maturalna poświęcona właśnie obrazowi chłopstwa w rodzimej literaturze.
A co jest tak fascynującego w tych utworach? Duży ładunek emocji, zdecydowanie negatywnych, w końcu dla ciemiężonego ludu muzyka była jedyną sferą, w której mieli pełną wolność. Są więc i piosenki o tym, jak ksiądz tylko dziewki całuje albo za dziećmi się ogląda, więc trzeba go „z kazalnicy zrzucić albo dać mu ciężkie cepy, do stodoły młócić”, ale i utwory o rozbijaniu głów ekonomom czy wieszaniu panów. To jednak tylko pierwsze dno. – Te utwory pokazują, jakie są źródła naszej obecnej frustracji, pokazują, gdzie tkwią przyczyny upadku wielkiego mocarstwa, jakim wieki temu była Polska – mówi Szajkowski.
Z folkiem w żyłach
Przekaz tkwiący w tekstach wystarczył, by poza „Gumą” przyciągnąć do projektu kilka innych osobowości sceny punkowej i alternatywnej. Robert „Robal” Matera, założyciel kultowego Dezertera, nie tylko użyczył swego „gardła”, jak zapisano we wkładce, ale też czynnie promuje cały projekt. Hubert „Spięty” Dobaczewski, lider Lao Che, pojawia się w ciekawym i zdecydowanie spokojniejszym „Lamencie chłopskim”. Prawdziwym wydarzeniem jest jednak powrót na scenę „Niki”, wokalistki Post Regimentu. Bo choć artystka zrezygnowała na lata z występów z powodu poważnych problemów zdrowotnych, za R.U.T.Ą. poszła jak w ogień.
– Powiedziała, że jej dziadek pochodzi z Ustronia i był muzykantem, ma więc w żyłach folk – opowiada Szajkowski. Artystka, którą słyszymy m.in. w singlowym „Z batogami”, zajęła się także przełożeniem tekstów na język angielski.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.