Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

MPO sprzedało znany klub jako toaletę

Janina Blikowska 27-08-2012, ostatnia aktualizacja 27-08-2012 23:11

Były szalet, w którym mieści się klub „Plac zabaw", nieoczekiwanie zmienił właściciela. Dotychczasowi czują się wyrolowani przez miejską spółkę

autor: Seweryn Sołtys
źródło: Fotorzepa

– Wypromowaliśmy to miejsce, a miasto zamiast nas wspierać i chwalić, po prostu nas zignorowało. To kompromitacja – uważa Michał Borkiewicz, współwłaściciel „Placu zabaw".

Ten klub mieści się w nieczynnym szalecie przy ul. Myśliwieckiej nieopodal Agrykoli. Działa od pięciu lat. Odbywające się tam imprezy kulturalne i koncerty przyciągają tłumy.

– Z MPO podpisaliśmy umowę bezterminową z dwumiesięcznym okresem wypowiedzenia – opowiada Borkiewicz.

W maju kosztem ok. 50 tys. zł w klubie przeprowadzono remont. Wymieniono m.in. instalację elektryczną, kanalizacyjną, naprawiono dach i pomalowano ściany.

– Do tego remontu zobligował nas Zarząd Terenów Publicznych, od którego wynajmujemy teren przy klubie. Miasto sugerowało nam, że jest możliwość prowadzenia tam wieloletniej działalności – mówi współwłaściciel „Placu zabaw".

Tymczasem przyszłość modnego klubu stanęła pod znakiem zapytania. Wczoraj MPO na licytacji sprzedało tę nieruchomość. W ogłoszeniu o licytacji podano, że na sprzedaż wystawiona jest... nieczynna toaleta.

Dotychczasowi właściciele „Placu zabaw" dopiero wyremontowali lokal za 50 tys. zł

– To jest nieużytkowana toaleta – przekonuje Joanna Mroczek, rzeczniczka MPO.

Tłumaczy, że choć dziś jest tam klub, to właściciel może przecież prowadzić inną działalność.

Właściciele „Placu zabaw" narzekają, że zbyt późno dowiedzieli się o wystawieniu nieruchomości na sprzedaż.

– Dzień przed ostatecznym terminem składania ofert zadzwonił do nas przedstawiciel MPO z pytaniem, czy startujemy w licytacji. To było zbyt późno, by wpłacić wadium i zgromadzić wszystkie wymagane dokumenty – tłumaczy Michał Borkiewicz.

Joanna Mroczek przypomina, że informacja o sprzedaży w lipcu i sierpniu pojawiła się w prasie, m.in. w „Rzeczpospolitej". Była też na stronach internetowych MPO oraz w siedzibie spółki przy ul. Obozowej.

– Najemca był dodatkowo informowany przez nas o wystawieniu nieruchomości na sprzedaż, chociaż nie mieliśmy takiego obowiązku – podkreśla rzeczniczka spółki.

Na wczorajszej licytacji klub w szalecie sprzedano. Za jaką kwotę, MPO nie ujawnia. – To cena rynkowa znacznie wyższa od wywoławczej – zapewnia Mroczek. Nieoficjalnie wiadomo, że cenę wywoławczą 260,5 tys. podbito do ok. 400 tys.

– Taka sprzedaż tego miejsca przez miejską spółkę pokazuje, jak wygląda realizacja polityki kulturalno-lokalowej Warszawy w praktyce – mówi Michał Borkiewicz.

Bartosz Milczarczyk, rzecznik stołecznego ratusza, zapewnia, że miasto nie jest przeciwko klubom i docenia ich misję kulturotwórczą. – Ale jeśli dostajemy skargi od mieszkańców, jak w przypadku „Powiśla," to straż miejska musi interweniować (po tych skargach straż wystąpiła o cofnięcie koncesji na sprzedaż alkoholu – red.).

„Plac zabaw" będzie działał jeszcze przez dwa miesiące. Co potem, nie wiadomo.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane