Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Zniknie zagłębie knajpek

Agnieszka Grotek, Monika Górecka-Czuryłło 17-03-2011, ostatnia aktualizacja 17-03-2011 19:42

Koniec pawilonów na tyłach Nowego Światu. To wrzód na mieście – cieszą się jedni. Ginie dusza Warszawy – alarmują inni.

autor: Radek Pasterski
źródło: Fotorzepa

Łapy precz od pawilonów – zawrzało w Internecie. – Chcą, żeby Wawa była Europejską Stolicą Kultury 2016. No sorry, ale likwidowaniem takich miejsc na pewno nie nałapią sobie plusów” – pisze Maciej.

„Do tych pawilonów wysyłani są goście z hosteli w Warszawie, którzy chcą poznać młodzieżowy klimat naszego miasta. Obcokrajowcy uwielbiają tego typu miejsca: nieoklepane, niestandardowe, różnorodne. Co damy im w zamian? Restauracje na Nowym Świecie? To nie ta grupa docelowa” – dodaje Ania.

Na Facebooku pojawił się nawet profil „SOS Pawilony Nowy Świat”. Ich obronę jednego dnia zadeklarowało tam ponad 7 tys. osób.

Kontrole i szykany?

Rzemieślnicze pawilony z betonu powstały w latach 60. Przy pustkach i tandecie w sklepach były enklawą eleganckiego handlu. Tu, podobnie jak w pawilonach przy Marszałkowskiej, można było kupić suknie, garnitury, kapelusze. Był zegarmistrz, szewc, rymarz. Po 1989 r. handel w nich podupadł. Ale wkrótce dostały drugie życie – tyle że w innej branży. Początek dał chiński barek, który pojawił się 14 lat temu. Później w kolejnych pawilonach otwierały się knajpki i puby. Malutkie, z prostym wystrojem, niskimi cenami.

JP komentuje: Czas takich slumsów w ścisłym centrum miasta mija. Zupełnie mi tego nie jest żal. Wręcz odwrotnie. Im szybciej, tym lepiej. Gdyby tak jeszcze zlikwidowano pawilony po wschodniej stronie al. Jana Pawła. To jest koszmar.

– Latem, bywa tu dziennie do 2 tys. młodych ludzi. Często dyskutują o polityce, awangardowej sztuce. To ulubione miejsce studentów – mówi Krzysztof Oldziński, prezes Zespołu do Budowy i Administracji Pawilonów Rzemieślniczych Nowy Świat.

Właściciele knajp na razie oficjalnie na temat likwidacji się nie wypowiadają. Jak twierdzą, opracowują z prawnikiem strategię obrony lokali. Ale prezes Olbiński potwierdza, że los pawilonów wisi na włosku. Pięć z nich już jest zamkniętych decyzją PINB-u

– Powodem była samowolna zmiana sposobu użytkowania w czterech przypadkach oraz w jednym samowolne wykonanie robót budowlanych związanych ze zmianą sposobu użytkowania – tłumaczy Alicja Celińska, zastępca powiatowego inspektora nadzoru budowlanego w Warszawie. I dodaje, że inwestorzy zostali zobowiązani do przedłożenia w ciągu trzech miesięcy określonych dokumentów. – Otwarcie pawilonów w dużej mierze zależy więc od terminu, kiedy wywiążą się z nałożonego obowiązku.

Ale właściciele lokali wiedzą swoje. – Inspekcje nachodzą nas ciągle: straż pożarna, PINB, sanepid. Mieszkańcy ślą skargi – wylicza Oldziński. I dodaje, że same służby mówią, iż jest to efekt interwencji jednej z posłanek, która ma podobno znajomą czy rodzinę w kamienicy przy pawilonach. – Powody kar czy wstrzymania działalności są zazwyczaj błahe – dodaje.

Wrzód na mieście

Ale kontrole, to niejedyny miecz, który wisi nad pawilonami. – Za półtora roku kończy się nam 40-letnia umowa dzierżawy. Miasto odmówiło nam jej przedłużenia, zasłaniając się roszczeniami do gruntu – mówi Oldziński i zapowiada walkę. – Chcemy w sądzie podważyć roszczenia. A wówczas miasto może odmówić przedłużenia umowy tylko, jeśli potrzebuje gruntu na cele społeczne. Mamy użytkowanie wieczyste, więc należy nam się jeszcze 59 lat.

M komentuje: Zostawcie nam to. Coraz większa cześć lokali zmienia się dla bananowych bogaczy, a co z przeciętnymi ludźmi, których jest znaczna większość i których nie stać na wykwintne restauracje. Pomijając już fakt, ze takowe zazwyczaj nie maja za grosz klimatu.

W samych pawilonach na razie spokój. Ma pojawić się petycja w obronie lokali, którą mają podpisywać goście.

– Podpiszę. Przychodzę tu od trzech lat. Tu jest to superlokalizacja, fajna atmosfera i niewygórowane ceny – mówi Agata, studentka ASP.

Ale nie brakuje głosów przeciwnych pawilonom.

– Są dżumą, wrzodem na tej eleganckiej części miasta – mówi Witold Fizyta ze stowarzyszenia Nowy Świat.

– To miejsce, które woła o pomstę do nieba. Pawilony trzeba zburzyć, a teren zagospodarować na miarę Nowego Światu – wtóruje Marcin Rzońca, radny miasta, były wiceburmistrz Śródmieścia. Obaj widzą tutaj nowoczesne, eleganckie sklepy, biura, apartamenty.

Właśnie na takie były wydane warunki zabudowy sześć lat temu. – Miała tu powstać oaza mieszkaniowo-handlowa – mówi Jan Grochowski, twórca projektu. – Zaplanowaliśmy budynki mieszkalne o wysokości kamienic przy Nowym Świecie. Na parterach miały być sklepy, wewnątrz pasaż handlowy.

– Dlaczego ratusz wszystko chce tu robić na glanc. Dla odpicowanych warszawiaków i bogatych turystów – denerwuje się radny Krystian Legierski. – Teraz to miejsce jest autentyczne, ma duszę. Dlatego przychodzą tu tłumy młodych ludzi.

A właściciele knajpek zapowiadają, że sami przebudują swoje obiekty, nie niszcząc klimatu miejsca. – Ale musimy dostać przedłużenie umowy dzierżawy. Z perspektywą 60 lat można inwestować – dodaje Oldziński.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane