Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Obniżka podwyżki biletów

Konrad Majszyk, Izabela Kraj 06-04-2011, ostatnia aktualizacja 07-04-2011 21:27

Po naszym tekście ratusz potwierdza podwyżkę, ale mniejszą od zapowiadanej. Planuje także 100 zł opłaty za Parkuj i Jedź. Nie zmienią się za to opłaty za parkowanie.

autor: Gardziński Robert
źródło: Fotorzepa

Nasz artykuł o planowanych drastycznych podwyżkach cen biletów komunikacji miejskiej – w ciągu dwóch lat o 100 proc. – wywołał burzę. Przez cały dzień w redakcji nie milkły telefony, puchły fora internetowe.

„Krew się we mnie gotuje. Autobusy są zatłoczone, śmierdzące, jeżdżą często »poza rozkładem«. I jeszcze podwyżki" – napisała Agata Gadomska.

„Wszystko po 5 zł. Paliwo p 5 zł za litr i bilet jednorazowy za 5,60 zł" – kpi Jerzy Wielgosz.

„Za te 760 zł na bilet 90-dniowy na okaziciela pójdę na siłownię. Później będę mógł spokojnie jeździć na gapę. Żaden kontroler mi nie będzie straszny" – napisał na blogu Paweł.

To tylko wariant?

Bardzo szybko zareagował też ratusz. Już wczoraj w południe urzędnicy próbowali tłumaczyć, że projekt podniesienia cen biletów jednorazowych z 2,80 zł do 3,60, a w ciągu trzech lat do 5,60 „stał się nieaktualny" i że „skala podwyżek ma być niższa".

– Zarząd Transportu Miejskiego stara się znaleźć część pieniędzy potrzebnych na utrzymanie komunikacji w innych źródłach – wyjaśniał Marcin Ochmański z ratusza.

A dyrektor ZTM Leszek Ruta daje przykład, że cena biletu jednorazowego 1 września mogłaby wzrosnąć nie do 3,60 zł, ale do „ok. 3,50 zł", czyli... o 10 gr mniej niż planowano.

– Podwyżka jest konieczna, ale to jedna z wielu propozycji. To tylko wariant, który trafił do konsultacji do związków zawodowych – mówi Igor Krajnow z ZTM.

Urzędnicy stwierdzili, że nowy cennik biletów, z podziałem na lata aż do 2014 roku, ma być przygotowany w ciągu kilku dni.

– Projekt podwyżek nieaktualny? Dopiero niedawno go zaopiniowaliśmy – mówi sekretarz mazowieckiej „Solidarności" Grzegorz Iwanicki. – Na razie przedstawiliśmy go radzie regionu. Wzbudził ogromne emocje.

A opozycja komentuje to w ten sposób: – Nie zdziwiłbym się, gdyby ratusz wystartował z pułapu podwyżki o 100 proc., a skończyło się na 50 albo 80 proc. Bo to świetna strategia marketingowa. Ale my będziemy przeciw jakimkolwiek zmianom cen – stwierdza szef klubu PiS w Radzie Warszawy Maciej Wąsik.

Radni zapowiadają, że będą chcieli jeszcze bardziej zejść z ceny. – Ujawniając plany miasta, wasza gazeta wywalczyła już obniżkę podwyżki, a teraz my będziemy walczyć o dalszą obniżkę – stwierdza jeden z radnych SLD.

– Wpływy biletowe pozwalają pokryć 30 proc. kosztów funkcjonowania komunikacji. To jeden z niższych wskaźników w Europie – mówi prof. Wojciech Suchorzewski z Politechniki Warszawskiej. – Podwyżki są potrzebne, ale nie tej skali. To strzał w stopę, który może zniechęcić pasażerów do komunikacji miejskiej.

Parkuj, płać i jedź

To nie koniec niepopularnych ruchów. Jak się dowiedzieliśmy, pod dyktando ratusza ZTM wymyślił nawet, że wprowadzi nowe opłaty za korzystanie z parkingów Parkuj i Jedź. Jeśli ktoś chciałby zostawić tam samochód na całą dobę, będzie musiał zapłacić 100 zł. A jeśli nie odbierze auta na czas, za karę zapłaci za... całą następną dobę kolejne 100 zł.

Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz obiecywała, że jej rządy będą czasem promowania komunikacji miejskiej kosztem samochodów, a tymczasem kierowcy nie muszą obawiać się wzrostu cen za godzinę postoju w parkometrze. Ratusz twierdzi, że ma związane ręce, bo taryfy za płatne parkowanie ogranicza ustawa o drogach publicznych.  Górna stawka za godzinę postoju wynosi tam 3 zł.

– To idiotyczny bubel prawny, który ośmiesza politykę transportową miasta. Nie może być tak, że łupi się pasażera komunikacji miejskiej, a nie sięga do kieszeni kierowcy – mówi Aleksander Buczyński z Zielonego Mazowsza. – Stawki za parkowanie ogranicza ustawa? Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz jest z rządzącej partii, więc może próbować ten zapis zmienić.

Stowarzyszenie Integracji Stołecznej Komunikacji przedstawiło listę posunięć, które mają przynieść ZTM dochody bez podnoszenia cen biletów. To m.in. uszczelnienie systemu biletowego i parkingowego (ściganie gapowiczów) i marszrutyzacja linii, czyli kres dublowania się np. metra i autobusów.

– Liczba 140 kontrolerów jest optymalna, a zatrudnianie kolejnych to koszty. Marszrutyzację sukcesywnie wprowadzamy, ale spotyka się z ogromnym oporem społecznym – odpowiada Igor Krajnow z ZTM.

– Podwyżka to rozpaczliwy ruch, który pokazuje tragiczny stan budżetu. Za budowę drugiej linii metra oraz zamówienie 186 tramwajów i 35 pociągów płacimy zadłużeniem – mówi  miłośnik komunikacji Piotr Figiel. – Obawiam się, że na tej podwyżce się nie skończy. Kolejnym ruchem będzie pewnie próba likwidacji części ulg.

Podwyżek ciąg dalszy

Podwyżka cen biletów wywołała szok i opór m.in. dlatego, że to już kolejny wzrost opłat, jaki funduje warszawiakom samorząd. Dzielnice podnoszą drastycznie opłaty za użytkowanie wieczyste. – Wzrosły od 400 do nawet 2 tys. proc. – wylicza Barbara Różewska ze spółdzielczej Konfederacji Warszawskiej.

Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji planuje podnieść opłaty za wodę i ścieki. Projektu jeszcze nie ma, ale...

– Ma to być podwyżka niemała – przyznaje szef Biura Infrastruktury Leszek Drogosz.

Nieoficjalnie mówi się o ok. 34 proc.

Związkowcy wieszczą, że jeśli dla jednorazowego zastrzyku gotówki miasto sprywatyzuje Stołeczne Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej, ceny ciepła wzrosną.

OPINIE:

Ewa Malinowska-Grupińska, przewodnicząca Rady Warszawy (PO):

Mleko się rozlało. Skoro już projekt podwyżek biletów ujrzał światło dzienne, trzeba rozpocząć dyskusję. Omówimy tę kwestię w weekend na wyjazdowym posiedzeniu klubu PO. Ale zgadzam się, że tak drastyczny skok opłat nie jest uzasadniony społecznie. Zwłaszcza że, jak wiadomo, czekają nas też podwyżki w innych dziedzinach. Ja traktuję ten cennik jako wstęp do dyskusji. Trzeba m.in. przeanalizować, czy nie warto podzielić Warszawy na kilka stref komunikacyjnych.

Andrzej Golimont, radny miasta (SLD):

Cieszą wczorajsze zapewnienia urzędników, że podwyżka cen biletów nie będzie aż tak drastyczna, jak wynika z pierwotnych planów. Ale wygląda na to, że PR-owcy Platformy postanowili zastosować starą żydowską zasadę wprowadzenia kozy do ciasnej izby. Po wyprowadzeniu kozy poczujemy ulgę. A podwyżka – jak brak kozy – stanie się jakby łatwiejsza do zniesienia. Co jednak wcale nie oznacza, że jako SLD się na nią nawet wówczas zgodzimy.

Tomasz Zdzikot, radny miasta (PiS):

Gdy przeczytałem wczoraj u was o skali podwyżek cen biletów nawet o 100 proc., to sprawdziłem, czy to nie jest prima aprilis. Skoro urzędnicy próbują aż tak sięgać do kieszeni warszawiaków, to albo miasto jest na skraju bankructwa i budżet się sypie totalnie, albo Platforma straciła zupełnie kontakt z rzeczywistością. Woda, ścieki, czynsze, użytkowanie wieczyste – wszystko w górę? Myślę, że to taka próba wysondowania, jak ostry będzie opór opinii społecznej.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane