Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Nie poznamy zoo

Robert Rybarczyk 11-04-2011, ostatnia aktualizacja 12-04-2011 22:23

Sztuczna rzeka, oceanarium, nowe wybiegi dla niedźwiedzi, panter i uchatek – powstał 20-letni „Plan perspektywicznego rozwoju zoo”.

*Byli dyrektorzy zoo w czynie społecznym przygotowują już makiety nowych budynków i wybiegów
autor: Danuta Matloch
źródło: Fotorzepa
*Byli dyrektorzy zoo w czynie społecznym przygotowują już makiety nowych budynków i wybiegów

Stołeczne zoo aspiruje do światowej pierwszej ligi ogrodów. – Za dziesięć lat tak się zmieni, że go nie poznamy – wieszczy wicedyrektorka placówki z ul. Ratuszowej Ewa Zbonikowska.
Jako dowód na to, że nie są to puste słowa, pokazała 16-punktowy „Plan...”, który zawiera program zmian od budowy azylu dla ptaków po nowy pawilon dla gibonów. Kończy się on rozdziałem „Duże remonty” z kolejnymi ośmioma punktami przekształceń: od rozbiórki lamparciarni po modernizację wybiegu dla lwów.

Jest też projekt wpuszczenia do zoo Wisły, żeby powstała sztuczna rzeka między czterema stawami.

– Już kiedyś był taki plan, tylko nie znaleziono na niego pieniędzy. Dlaczego mamy do tego nie wrócić? – pyta Zbonikowska.

Misie koala przyjadą nad Wisłę

Szefowie zoo chcą stawiać na jakość, a nie na ilość. Skończyły się czasy, kiedy ogrody chwaliły się kilkudziesięcioma osobnikami tego samego gatunku. Jakość ogrodu polega raczej na hodowli rzadkich zwierząt. A takimi są w niewoli m.in. niedźwiedzie polarne i misie koala.

– W zoo mają żyć gatunki zagrożone wyginięciem. Ogrody są arką dla ginących zwierząt – mówi Ewa Zbonikowska. – Chcemy  oba gatunki sprowadzić nad Wisłę.

Wybieg dla niedźwiedzi polarnych ma być zbudowany od nowa. Ostatni taki zwierz padł cztery lata temu. Stołeczne zoo jest już zapisane u europejskiego koordynatora gatunku i czeka na takiego niedźwiedzia. Nowy wybieg dla niego powstanie w miejscu starego i będzie powiększony. Sięgnie aż do basenu dla fok. Oba miejsca mają mieć wspólną stację filtrowania wody, bo niedźwiedzie również będą miały ogromny basen. Będzie przeszklony, podobnie  jak ten dla hipopotamów, by zwiedzający mogli oglądać nurkujące misie.

– Liczymy, ile to wszystko ma kosztować. Sam wybieg dla polarnych to wydatek ok. 15 mln zł. Szacunki przedstawimy miastu, bo przecież mamy wyznaczony roczny budżet. A kiedy dostaniemy pieniądze? To zależy od ratusza – przyznaje Ewa Zbonikowska.

Bez niedźwiedzi  w al. Solidarności

Zoo wycofuje się z hodowli fok szarych. Decyzję zezwalającą na przeniesienie tych zwierząt z ogrodu do Bałtyku wydał generalny dyrektor ochrony środowiska. Zamiast nich będzie basen z amfiteatrem dla uchatek.

Szefowie placówki chcą zrezygnować z wybiegu dla niedźwiedzi brunatnych przy al. Solidarności.

– To niehumanitarne trzymać w takich warunkach zwierzęta. Wybieg dla nich powinien być wielohektarowy, trawiasty – mówi Ewa Zbonikowska.

Ma powstać na polanie za hipopotamiarnią za rok. Ogród szacuje, że to koszt 2 mln zł. Pieniądze na ten cel są poszukiwane w różnych instytucjach, np. w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska.

W jego sąsiedztwie ma powstać całodobowy azyl dla ptaków i ośrodek CITES dla zwierząt odebranych przemytnikom. Na każdą inwestycję zabezpieczono już po 3,5 mln zł z funduszy UE. Azyl i ośrodek trzeba budować z oddzielnym wejściem, bo przepisy unijne zabraniają przetrzymywania chorych zwierząt w zoo.

Z myślą o nowych zwierzętach planowana jest także budowa ogromnego wybiegu afrykańskiego. Powstałby za żyrafiarnią, która zostałaby częścią nowego obiektu. Byłyby tam strusie afrykańskie, antylopy, zebry. Przy okazji powstałaby nowa antylopiarnia za ok. 4 mln zł.
Pantery śnieżne dostaną duży teren za wybiegiem lam.

Pamięci dyrektora

Powstanie też minimuzeum zoo w willi pod Wariacką Gwiazdą. W niej Jan Żabiński, wieloletni dyrektor zoo, podczas okupacji ukrywał Żydów. Już sprowadzono do willi fortepian. Wiąże się on z pewną historią. Kiedy Niemcy byli w zoo, ostrzegano Żydów graniem właśnie na fortepianie. W lecie ruszy remont willi, a jesienią muzeum powinno być gotowe. Będą tu zapraszane wycieczki, których po sukcesie książki „Azyl. Opowieść o Żydach ukrywanych w warszawskim ZOO” jest coraz więcej. Szczególnie z Ameryki. Biura turystyczne w Stanach proponują zwiedzanie miejsca, gdzie Polacy ukrywali Żydów.

Schodzimy na ziemię

Zmiany będą widoczne już w przyszłym miesiącu. W herpetarium zostanie zainstalowany nowy system informacyjny. Po przystawieniu telefonu komórkowego do czytnika przed wybiegiem dla zwierząt na ekranie aparatu pojawi się opis tego gatunku. System będzie działał od 1 maja.
Niestety, są problemy, które trzeba rozwiązać natychmiast. W ostatnie weekendy przyszło na Ratuszową 15 tys. zwiedzających. Nowe biletomaty, które miały usprawnić wchodzenie, nie wytrzymały przeciążenia i się popsuły.

Od wielu lat zoo zmaga się z problemem parkowania aut. Po każdym weekendzie do redakcji „ŻW” przychodzą e-maile takie jak ten: „Zainteresujcie się parkowaniem samochodów przy zoo na ul. Wybrzeże Helskie. Samochody są zaparkowane na całej szerokości chodnika, na trawnikach i ścieżkach rowerowych” – pisze Ryszard Drabczyk.

Zoo odpowiada: parkowanie ma być usprawnione poprzez poszerzenie Wybrzeża Helskiego. W weekendy jeden pas jezdni ma być oddany parkującym. Poszerzanie ma się rozpocząć jeszcze w tym roku. Problem zaś z wejściem mają rozwiązać dwie nowe bramy wejściowe dla zwiedzających: od ul. Jagiellońskiej i do Wybrzeża Helskiego.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane