Wzloty i upadki Hotelu Europejskiego
Dziś odbędzie się ostatni sylwestrowy bal Hotelu Europejskiego. Tak przynajmniej deklaruje nowy – stary właściciel. Potem, to znaczy na przełomie 2009 i 2010 roku, rusza remont.
Przed wojną – słynny hotel, po wojnie – wojskowa uczelnia. Przejęcie obiektu przez sektor cywilny nastąpiło w 1959 roku. Zadekretowano wtedy, że Europejski przeznaczony będzie głównie dla przybyszy z Zachodu. Ze Wschodu mało kto przyjeżdżał w takie luksusy. Zresztą, na wszelki wypadek, nie wpuszczano go. W ten to sposób budynek ulokowany w kwartale ulic – Krakowskie Przedmieście, Ossolińskich, plac Zwycięstwa (dziś – Piłsudskiego) i Bagińskiego (dziś – Tokarzewskiego) – został niejako wyjęty z życia miasta. Z powodu administracyjnego zakazu warszawiak przez wiele lat nie mógł tam spędzić nocy, co dziś wydaje się absurdem. Tylko kawiarnia, cukiernia i nocna knajpa Kamieniołomy odwiedzane były przez mieszkańców stolicy.
Hotel stał się plątaniną kabli podsłuchowych i uszu agentów inwigilujących gości. Do tego działały seksualne atrakcje mające umilać życie, a w rzeczywistości podpuszczać zagraniczników do szczerych wypowiedzi. Natychmiast rejestrowanych na taśmie. No i były też cyny – czyli chodzące kantory wymiany walut – dziś zapomniany już element tamtych czasów. I w takich postaciach ogniskowało się egzotyczne życie PRL-u, dalekie od robotniczego etosu oraz urzędniczej nędzy. A dawni właściciele hotelu przewracali się w grobach.
Metamorfoza pałacu
W połowie XIX wieku postanowiono rozbudować Hotel Gerlacha należący niegdyś do rodziny o tym nazwisku (był to przebudowany pałac Ogińskich, a potem Lubomirskich). Nowy kapitał, i to niemały, pochodził z kieszeni: Pusłowskich, Przeździeckich, Czetwertyńskich oraz Grocholskich (współwłaściciele zmieniali się). Głównym projektantem został Henryk Marconi. Około 1855 roku zaczęto wznosić skrzydło od strony pl. Saskiego, który potem Rosjanie zwali Soborowym. Gwoli pamięci – po ich odejściu był znów Saski, następnie Piłsudskiego, potem za Niemców – Adolf Hitler Platz, następnie – plac Zwycięstwa i dziś mamy ponownie Piłsudskiego. A hotel, niemal w identycznej formie jak stał, tak stoi. Jedyną większą różnicą jest brak nadbudowy na szczycie obiektu nad wejściem, po wojnie przebudowano też wnętrza.
Kolejne skrzydło wzniesiono przy Tokarzewskiego, potem zbudowano narożnik od strony Krakowskiego Przedmieścia, gdzie dziś jest cukiernia. Następnie rozebrano stary pałac i powstał czworoboczny, wielki blok. Miało to miejsce pod koniec lat 70. Trzypiętrowa budowla o neorenesansowych elewacjach mieściła 240 wykwintnie urządzonych pokoi. Przez ponad trzy dekady był to naj-bardziej elegancki hotel miasta. I gościły tu tuzy, zaś o wspaniałych balach wspominały stołeczne gazety. Na parterze mieściły się najsłynniejsze warszawskie cukiernie oraz kawiarnie. Zmiótł je wicher dziejów i dziś opustoszały budynek (część pomieszczeń wynajęto na biura) znany jest głównie z równie kultowego barku – Zakąski Przekąski, gdzie napoje i alkohol są po 4 zł, rzeczone przekąski po 8 zł.
W czasie okupacji w hotelu mieszkali Niemcy, bo wchodził on w granice tzw. dzielnicy urzędniczej (druga dzielnica niemiecka – policyjna – była wokół alei Szucha). Z Powstania Warszawskiego obiekt wyszedł stosunkowo mało uszkodzony. Według wspomnień Wacława Borowego (w „1859 dni Warszawy” Władysława Bartoszewskiego): „Stoi Bristol naprzeciw nadpalonego Hotelu Europejskiego”. To notatka z 22 listopada 1944 roku. Ponieważ większych walk w tym rejonie nie było, istnieje domniemanie, że zniszczenia te powstały w wyniku ostrzału rosyjskiej artylerii zza Wisły. Zawalony został narożnik u zbiegu Ossolińskich i Krakowskiego Przedmieścia. Natomiast niemal całkowitego wypalenia wnętrza dokonali hitlerowscy saperzy w grudniu 1944 roku.
Czyje to?
Po wojnie byli właściciele zaczęli odgruzowywać obiekt i być może wyremontowaliby go, ale pojawiła się cała masa dekretów nowej władzy i spółka straciła prawa do ruiny. W 1949 roku Ludowe Wojsko Polskie zaczęło odbudowywać hotel z przeznaczeniem na uczelnię wojskową. Miał być fragmentem ciągu gmachów armijnych – na tyłach Krakowskiego Przedmieścia (koło obecnego hotelu Sofitel, niegdysiejszej Victorii) – i fragmentu Domu bez Kantów, w którym od strony placu Zwycięstwa lokował się Główny Zarząd Polityczny WP. No i odbudowano parter oraz pierwsze piętro hotelu. Jakiś czas później trafiły tam biura resortu transportu.
A potem budynek dostał późniejszy Orbis. Tygodnik „Stolica” z roku 1956 delektował się, że ma powstać „hotel dla delegacji rządowych i indywidualnych turystów z zagranicy”. Pod podwórzem będzie „podziemny garaż na 30 wozów”, a „każdy pokój zaopatrzony będzie w osobną ubikację i łazienkę”. Czysta rozpusta w robotniczym raju.
I tak to działało do początku lat 90. Nieremontowany Europejski szedł w gruzy, czego dowodem są metalowe siatki osłaniające przechodniów przed spadającymi fragmentami elewacji.
W roku 1993 reaktywowano spółkę HESA, zarządzającą przed wojną hotelem. I zaczęły się procesy, czy to HESA ma prawo do budynku, czy nie, kto ma prawo do gruntu pod obiektem, za czyje pieniądze całość odbudowano (państwowe czy też spółki Orbis), i tak dalej, ku zupełnej obojętności warszawiaków. Dziś Europejski należy znów do HESA. Spółka zamierzała zacząć remont w nowym roku, ale ostatecznie rozpocznie się on na początku 2010. Do tej pory w dawnych Kamieniołomach uruchomiona ma być na rok dyskoteka, na parterze działać będą ekskluzywne sklepy, zaś na rogu przy Ossolińskich, w dalszym ciągu, zakąski po 8 zł. Hotel Europejski znany jest w Warszawie już tylko z tego kultowego baru.
*Historia kwartałuPoczątek XVII w. – między obecną ulicą Ossolińskich a Tokarzewskiego stoi dwór
Koniec XVII w. – biskup Wierzbowski funduje pałac
Połowa XVIII w. – rozbudowa (rokokowe dekoracje)
1804 r. – rodzina Gerlachów nabywa pałac
I połowa XIX w. – przebudowa na hotel
1855 r. – dobudowanie skrzydła; później rozbudowa i stworzenie Hotelu Europejskiego
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.