Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Widmo Łukaszenki na stołecznych ulicach

Robert Biskupski 08-06-2011, ostatnia aktualizacja 09-06-2011 21:49

Białoruska Droga Magistralna M1 w Warszawie? Dla Google Maps nie ma nic niemożliwego. Czy zostaliśmy przyłączeni do Związku Białorusi i Moskwy? – pytają internauci.

*Ulica Ostrobramska wg Google Maps należy do Białorusi
źródło: www.maps.google.com
*Ulica Ostrobramska wg Google Maps należy do Białorusi

Ci, którzy chcą na mapie Warszawy w Google Maps znaleźć ul. Ostrobramską, mogą się rozczarować. Według mapy nosi ona nazwę Drogi Magistralnej M1. Aby nikt nie miał wątpliwości, w jakim państwie ta arteria się znajduje, nazwę napisano również po białorusku – cyrylicą.

Co za kuriozum

Okazuje się, że cyrylicą oznaczona jest zarówno cała oś Anin – Trasa Łazienkowska – Al. Jerozolimskie, jak i ciąg Połczyńska – Wolska – Kasprzaka. Jest to odcinek przebiegającej przez Warszawę  Drogi Krajowej nr 2.

Warto obejrzeć to kuriozum –  napisała w e-mailu do redakcji pani Maria. – Na pewno niejeden zagraniczny turysta jest pewien, że w Polsce mówi się po rosyjsku.

Droga magistralna M1 jest trasą szybkiego ruchu na terenie Białorusi i częścią trasy europejskiej E30. Biegnie od przejścia granicznego na granicy białorusko-rosyjskiej w Orszy, przez Borysów, Mińsk i Baranowicze w kierunku Brześcia i dalej do polskiej drogi krajowej nr 2.

Co ciekawe, taką nazwę wg Google ma cała trasa od granicy Białoruskiej do Łowicza. – Czyli do granicy dawnego zaboru rosyjskiego – mówi rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad Artur Mrugasiewicz. – Wygląda na to, że Google użyło map z czasów rozbiorów. Oczywiście takiej trasy w Polsce nie ma.

Konflikt o Google

Pozostaje mieć nadzieję, że sprawa nie skończy się konfliktem, podobnym do tego, który miał miejsce pół roku temu w Ameryce Srodkowej.

Google Maps pomyliło się wówczas przy zaznaczeniu granicy między Nikaraguą a Kostaryką u ujścia rzeki San Juan. Z powodu błędu terytorium Nikaragui „powiększone” zostało, o wyspę u ujścia rzeki do Morza Karaibskiego.

Jeden z dowódców wysłał więc żołnierzy, by zaznaczyli „skradziony” teren, rozmieszczając na danym obszarze flagi Nikaragui. Doszło do konfliktu.

– Czy my też zostaniemy przyłączeni do Związku Białorusi i Moskwy? – pyta jeden z internautów.
Google uspokaja, że jest to zwykły błąd w sztuce. – Pracujemy nad jego naprawieniem – zapewnia Piotr Zalewski z biura prasowego firmy. – Mamy nadzieję, że problem uda się rozwiązać możliwie szybko.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane