Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Nie dla nas dieta i wysiłek

Iwona Kołakowska 13-08-2011, ostatnia aktualizacja 15-08-2011 10:50

Ponad połowa mieszkańców Mazowsza nie jest aktywna fizycznie. Źle się odżywiamy i nie umiemy radzić sobie ze stresem – wynika z najnowszego raportu „Jak Polacy dbają o serce”. – Wyniki nie są optymistyczne – mówią specjaliści.

Wysiłek fizyczny podejmujemy okazjonalnie
autor: Dariusz Golik
źródło: Fotorzepa
Wysiłek fizyczny podejmujemy okazjonalnie

Większość osób na Mazowszu (71 proc.) deklaruje, że codziennie je warzywa i owoce. To znacznie lepiej niż średnia krajowa – mówi dr Tomasz Sobierajski, socjolog zdrowia z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW. Dietetyków jednak taki wynik nie zadowala. – Warzyw i owoców ciągle jest w diecie za mało – uważa Anna Kalarus, dietetyk z centrum dietetycznego SetPoint. – Powinniśmy jadać cztery, pięć porcji dziennie – dodaje.

W naszej diecie brakuje też produktów z pełnego przemiału. Zaledwie 1 proc. pytanych przez ankieterów TNS OBOP sięga codziennie po pełnoziarniste kasze i płatki. – Produkty takie zawierają dużo błonnika, który pomaga obniżyć poziom cholesterolu, co jest bardzo ważne w profilaktyce chorób układu krążenia – podkreśla Anna Kalarus. Często popełnianym na Mazowszu błędem dietetycznym jest też zbyt mała liczba posiłków. Mniej niż połowa z nas (44 proc.) stara się jeść cztery, pięć posiłków dziennie, czyli tyle, ile zalecają specjaliści.

Odpoczynek przed ekranem

Nieco ponad połowa badanych mieszkańców województwa przyznaje, że nie są aktywni fizycznie. Nie różnimy się pod tym względem od Polaków z innych rejonów kraju. Tymczasem, jak przekonuje prof. Zbigniew Gaciong z Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych, Nadciśnienia Tętniczego i Angiologii WUM, regularna aktywność fizyczna zapobiega najczęstszym chorobom układu krążenia, takim jak zawał czy udar.

– Jeśli już decydujemy się na uprawianie sportu, zwykle czynimy to raz w tygodniu. To też dalekie od ideału – podkreślają lekarze. Kardiolodzy twierdzą, że powinniśmy być aktywni (np. pływać albo jeździć na rowerze) pięć dni w tygodniu, co najmniej przez 30 minut.

Wśród osób, które lubią się ruszać, największą popularnością cieszy się rower (55 proc.). Na liście aktywności kolejne miejsca zajmują jogging (24 proc.), pływanie (18 proc.) i ćwiczenia na siłowni (17 proc.). Badania pokazały, że nawet najłatwiejsza i najtańsza forma aktywności, czyli spacery, nie jest powszechna. Co piąty mieszkaniec naszego województwa w ogóle nie chodzi na spacery.

Również co piąty z nas, jeśli ma do pokonania 500 – 800 m, korzysta z samochodu albo ze środków komunikacji miejskiej. 23 proc. unika wchodzenia po schodach i jeśli tylko może, korzysta z windy. – Szkoda, bo takie codzienne aktywności to wydatek rzędu 300 – 800 kcal dziennie – zwraca uwagę prof. Gaciong.

Jak zatem lubimy odpoczywać? Oczywiście przed szklanym ekranem. 45 proc. badanych najchętniej spędza wieczory, oglądając telewizję.

Stres? Jaki stres?

Z badań wynika też, że nie jesteśmy dramatycznie zestresowani. Codziennie napięcie i niepokój odczuwa 5 proc. z nas. Najwięcej respondentów odpowiedziało, że odczuwa napięcie kilka razy w miesiącu (29 proc.). – To tylko nieznacznie wyższe wskaźniki niż w badaniu ogólnopolskim – zaznacza dr Tomasz Sobierajski. Niepokojący jest natomiast fakt, że większość zestresowanych (63 proc.) ignoruje napięcie i nie stara się go rozładować. – Nasuwa się wniosek, że jesteśmy mało uważni na symptomy stresu, nie dbamy wystarczająco o siebie, brakuje nam czasu, a może i odwagi, by uświadamiać sobie, jak wygląda nasze życie, jak się czujemy w pracy i jakie mamy relacje z ludźmi – uważa Robert Szostek, psychoterapeuta z Laboratorium Psychoedukacji w Warszawie.

Nie dbamy i już

Choć z dietą nie jest na Mazowszu tak dramatycznie, jak w pozostałych częściach kraju, to już wskaźniki dotyczące aktywności fizycznej są alarmujące.

– Wyniki całego badania nie nastrajają optymistycznie – konkluduje Tomasz Sobierajski. – Warto też zauważyć, że w badaniu bardzo duże są grupy, które właściwie nie udzielają odpowiedzi (praktycznie jedna piąta respondentów). Np. gdy ankieter pyta: „Czy zgadza się Pani/Pan z twierdzeniem...", odpowiadają „Ani się zgadzam, ani się nie zgadzam". Podejrzewam, że większość z tych osób zasiliłaby grupę badanych, która nie dba o zdrowie.

Jednocześnie na pytanie: „Czy uważasz, że jesteś narażony na choroby układu krążenia i serca?", 58 proc. badanych odpowiada – „nie". Skąd ten paradoks? – Może wynikać z tego, że nie wszyscy umiemy powiązać przyczyny ze skutkami – uważa Sobierajski.

– Błędnie sądzimy, że w naszym życiu tak naprawdę niewiele zależy od nas samych, że decyduje los. Pokutuje myśl z Diderota, którą wypowiada Kubuś Fatalista: „Wszystko (...) jest zapisane w górze".

Dodaj swoją opinię

 

Życie Warszawy

Najczęściej czytane