Urzędnicy za miliard
Ostatnia w tym roku premia wpłynęła właśnie na konta stołecznych urzędników. Ich utrzymanie w 2012 r. przekroczy miliard złotych. Najdrożsi są ci zatrudnieni na Targówku i Ursynowie.
W przyszłym roku wydatki ratusza na utrzymanie samorządowej administracji (7,6 tys. etatów) po raz pierwszy w historii przekroczą miliard złotych. W tym roku to ok. 850 mln zł. Na same pensje i premie jest przeznaczonych ponad 650 mln zł.
To jedna z niewielu dziedzin (obok komunikacji i transportu), gdzie wydatki rosną, choć panuje kryzys.
7680 Tyle jest etatów w ratuszu i 18 dzielnicach. W ciągu pięciu lat przybyło prawie 1,8 tys. pracowników
Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz zwraca uwagę, że płace w stołecznym samorządzie nie są jednak wygórowane. – Warszawa nie prowadzi w rankingach miast pod tym względem. Kraków, Wrocław czy inne duże miasta regularnie waloryzują płace, a u nas ostatnia podwyżka była w 2008 r. – mówi prezydent Warszawy. Konsekwentnie i stanowczo powtarza jednak, że nie zrezygnuje z nagród i premii dla tych, którzy dobrze pracują. W grudniu na ich konta wpłynęła ostatnia nagroda kwartalna. Ratusz wydał na nie w tym roku łącznie blisko 50 mln zł.
W samym ratuszu średni koszt utrzymania jednego etatu, zaplanowany na 2012 r., to 7,1 tys. zł. Co ciekawe, w dzielnicach jest trochę więcej – 7,15 tys. zł.
Najwięcej na jednego urzędnika mieszkańcy zapłacą w przyszłym roku na Targówku. Tam utrzymanie etatu (m.in. pensja, ZUS, opłaty, „trzynastka") kosztuje średnio 7,7 tys. zł miesięcznie, podczas gdy na Mokotowie to koszt ok. 1,5 tys. zł mniej.
Różnice wynikają z liczby zatrudnionych osób w poszczególnych urzędach, ale przede wszystkim z ich stażu pracy i doświadczenia.
– U nas średnie zarobki urzędnika to ok. 3,5 tys. zł netto – zastrzega burmistrz Targówka Grzegorz Zawistowski.
– Reszta kosztów to podatki i ubezpieczenia, dlatego to może się wydawać dużo. Średnią zawyżają na pewno inspektorzy nadzoru, których mamy stosunkowo wielu do naszych inwestycji. Z drugiej strony pracuje u nas dużo młodych ludzi.
Za 2011 r. również Targówek też wiódł prym pod tym względem. Ta dzielnica wydaje też najwięcej na dofinansowanie studiów. Na 2012 r. zaplanowała 115 tys. zł. Bemowo – 75 tys. zł i Wola – 60 tys. zł, a najmniej – Wilanów, Żoliborz i Rembertów (po 10 – 20 tys. zł).
Na kolejnych wysokich miejscach pod względem ogólnych kosztów zatrudnienia pracownika znalazły się Ursynów i Żoliborz – po 7,5 tys. zł na miesiąc.
– To dobrze, że jesteśmy tak wysoko – cieszy się burmistrz Piotr Guział. – Będę mógł wymagać od moich urzędników jeszcze więcej, choć uważam, że i tak zarabiają za mało. Powinni dostawać tyle, żeby nie mieć pokus i dobrze wydawać publiczne pieniądze.
Tłumaczy, że stawki na poszczególnych stanowiskach wynikają z widełek zapisanych w regulaminie wynagrodzeń urzędu miasta. A nawet płacąc górne stawki, ciężko znaleźć specjalistów np. do wydziałów Architektury czy Inwestycji.
– Główny księgowy zarządzający dzielnicą, która ma prawie 300-milionowy budżet, zarabia mniej niż 10 tys. zł brutto – wylicza Guział. – Proszę mi znaleźć firmę mającą podobne wpływy z tak niskimi pensjami. Tymczasem dobrze pracujący pracownicy przynoszą realne zyski dla dzielnicy. Ursynów wypracował o 8 mln zł dochodów więcej, niż było zaplanowane na 2011 r.
Do najtańszych pod względem utrzymania urzędników dzielnic należą Mokotów (6,2 tys. zł), Włochy (6,3 tys. zł) i Wilanów (6,6 tys. zł).
– Ograniczyliśmy nieco liczbę etatów. Kilka osób odeszło na emeryturę, nowych nie zatrudnialiśmy – mówi burmistrz Wilanowa Ludwik Rakowski.
Oprócz stałych pensji i premii (w tym roku przyznawane były czterokrotnie) urzędnicy w niektórych dzielnicach dostają też ryczałty samochodowe. Białołęka w 2012 r. planuje na nie wydać 135 tys. zł, Ursynów 120 tys. zł, a Włochy – 20 tys. zł.
Dzielnice nie szczędzą też grosza na szkolenia pracowników. Ursynów i Wola wydadzą na nie po 150 tys. zł, Białołęka 153 tys. zł, Bielany 120 tys. zł, a Mokotów, Praga-Południe i Wawer – po 100 tys. zł. Prawie 60 mln zł będzie zaś kosztowało utrzymanie biur, czyli m.in. remonty, ochrona, prąd czy papier do ksero. Najdroższy jest urząd śródmiejski (6,2 mln zł), a najtańszy – w Wesołej (1,04 mln zł). – Oszczędzamy, ale nie kosztem obsługi mieszkańców. Skoro jesteśmy na końcu tego zestawienia, to oznacza, że jesteśmy gospodarni – stwierdza burmistrz Wesołej Edward Kłos.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.