Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Policjant nie odpowie za śmierć Maxwella Itoi

Janina Blikowska 18-05-2012, ostatnia aktualizacja 18-05-2012 01:18

Śledczy nie byli w stanie ustalić przebiegu zdarzeń, w których od policyjnej kuli zginął Nigeryjczyk, dlatego umorzyli postępowanie w sprawie jego śmierci

Miejsce, w którym zginął Nigeryjczyk
autor: Kuba Kamiński
źródło: Fotorzepa
Miejsce, w którym zginął Nigeryjczyk

Taką decyzję praska prokuratura okręgowa podjęła na tydzień przed drugą rocznicą tragicznych wydarzeń na bazarku przy  Dworcu Stadion.

To zdarzenie spowodowało gwałtowne zamieszki przy Stadionie, a przez stolicę przeszło kilka marszów przeciwko brutalności policji.

Wczoraj  umorzono wątek dotyczący przekroczenia uprawnień przez policjanta, który dwa lata temu strzelił do Maxwella Itoi.

– Nie było danych dostatecznie uzasadniających popełnienie przestępstwa – tłumaczy Renata Mazur, rzecznik praskiej prokuratury okręgowej. Dodaje, że śledczym nie udało się ustalić jednej wiarygodnej wersji przebiegu wydarzeń.

– Świadkowie byli przesłuchiwani kilkakrotnie. Ich wersje są jednak rozbieżne. Ani na podstawie ich zeznań, ani opinii biegłych nie udało się ustalić wersji wydarzeń – tłumaczy decyzję o umorzeniu prok. Mazur. Jednocześnie umorzono wątki dotyczące bezpodstawnego zatrzymania jednego z handlarzy oraz jego uwolnienia bez przeprowadzenia czynności.

23 maja 2010 r. sześciu nieumundurowanych policjantów przyjechało skontrolować kupców, którzy sprzedawali podrabiane towary. Gdy zauważyli dwóch czarnoskórych handlarzy, wyskoczyli do nich ze swojej  nieoznakowanej furgonetki.

Handlarze, widząc policjantów, rzucili się do ucieczki, każdy w inną stronę. W pościg za nimi ruszyli  funkcjonariusze. Jednego z uciekających złapali w pobliskim tunelu. Z relacji policjanta wynika, że mężczyzna był bardzo agresywny, dlatego zakuto go w kajdanki. Wtedy do tunelu wpadła grupa ok. 20 handlarzy, w większości Nigeryjczyków.

Jak mówili potem policjanci,  byli uzbrojeni w kamienie i metalowe pręty. Policjant zdecydował się uwolnić  zatrzymanego mężczyznę. Gdy odpiął mu jedną część kajdanek, ten uciekł.

Tłum jednak się nie uspokoił, a wręcz przeciwnie, ostro napierał na funkcjonariuszy. Jeden z handlarzy – później okazało się, że był to Maxwell Itoya, Nigeryjczyk z polskim paszportem – miał uderzyć w pewnej chwili policjanta w twarz, a swoich kolegów  zachęcać  do ataku na mundurowych.

Sierżant Artur B. przeładował broń. Lufę skierował  do ziemi.

Wtedy Itoya miał mu próbować wyrwać pistolet, pomiędzy mężczyznami doszło do szamotaniny i padł strzał.  Kula utkwiła w tętnicy udowej handlarza.  Pomimo próby udzielenia mu pomocy Nigeryjczyk zmarł z powodu wykrwawienia.

Wtedy doszło do zamieszek. W ruch poszły kamienie, butelki i plastikowe krzesełka. Na miejsce ściągnięto mundurowych szkolonych do rozpraszania tłumu.  Zatrzymano 27 handlarzy, głównie Nigeryjczyków. Większość usłyszała później zarzuty napaści na funkcjonariuszy. Handlarze utrzymywali, że do zamieszek doszło dopiero po oddaniu strzału przez policjanta.

W czerwcu zeszłego roku wysłano przeciw nim akt oskarżenia do sądu. Proces jeszcze nie ruszył. Postępowanie wobec pozostałych sześciu handlarzy prokuratura umorzyła.

Po tragicznej śmierci Maxwella Itoi w mieście zorganizowano demonstracje przeciwko brutalności policji.

A w miejscu, gdzie zginął, powstał pamiątkowy mural. Warszawiacy palili tam znicze i  kładli kwiaty. Podczas remontu przystanku zlikwidowano przejście, gdzie rozegrała się tragedia, a razem z nim mural.

Czwartkowa decyzja prokuratury o umorzeniu nie jest  prawomocna. Rodzina Maxwella może ją zaskarżyć.  – Poczekam na pisemne uzasadnienie z prokuratury i razem z adwokatem zastanowimy się, co dalej robić z tą sprawą – powiedziała nam Monika Itoya, wdowa po Maxwellu.

Po śmierci męża została sama z trójką dzieci, bez środków do życia. – Będę się starała o rentę specjalną z ZUS – dodaje pani Monika.

Policjant, który strzelał do Itoi, po tym zdarzeniu był na długim zwolnieniu lekarskim. Wrócił do pracy w Wydziale Kryminalnym komendy przy ul. Grenadierów.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane