Dyrektorzy hojnie docenieni
Nawet po 36 tys. zł nagrody dostali w zeszłym roku dyrektorzy miejskich biur. Większości z nich prezydent Warszawy przyznała właśnie tę maksymalną stawkę
„Rz" dotarła do wykazu nagród, jakie w zeszłym roku dostali dyrektorzy miejskich biur. Ratusz nie ujawnił jednak pełnej listy, lecz tylko tych, którzy muszą składać oświadczenia majątkowe. „Tak nakazuje prawo" – mówią urzędnicy. Dostaliśmy dane dotyczące 22 dyrektorów (na 38) i 34 ich zastępców.
– Przede wszystkim oceniane były efektywność pracy, skuteczność działań i dodatkowe wyzwania – mówi rzeczniczka ratusza Agnieszka Kłąb.
Najwyższą kwotą było
36 tys. zł. Tyle dostał Krzysztof Krakowiecki-Kulesza, dyrektor Biura Administracji i Spraw Obywatelskich, które zajmuje się wydawaniem dowodów osobistych czy prawa jazdy, dyrektor Biura Działalności Gospodarczej i Zezwoleń Joanna Tymińska czy szef sekretariatu ds. Euro 2012 Andrzej Cudak.
Najwyższą kwotą prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz nagrodziła też „ratuszowe biura spraw wewnętrznych", czyli szefową Biura Audytu Bożenę Stomę i Biura Kontroli Krzysztofa Mielnickiego.
– Wewnętrznych postępowań było bardzo dużo – tłumaczy Agnieszka Kłąb. – W tak dużym organizmie jak urząd miasta kontrole i audyty są bardzo ważne, a obydwa te biura – mimo że osobowo nieliczne – doskonale dawały sobie z tym radę.
Maksymalną nagrodę dostali też szefowie biur Polityki Zdrowotnej Dariusz Hajdukiewicz, Polityki Społecznej Bogdan Jaskołd czy Nadzoru Właścicielskiego Renata Tomusiak.
– Największy sukces tego ostatniego biura to sprzedanie Stołecznego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej wbrew woli warszawiaków – komentuje radny Jarosław Krajewski (PiS).
36 tys. zł dostała też szefowa Biura Bezpieczeństwa i Zarządzenia Kryzysowego Ewa Gawor.
– To m.in. za przygotowanie tak wielkiej inwestycji jak nowoczesne Centrum Zarządzania Kryzysowego przy ul. Młynarskiej – tłumaczy Agnieszka Kłąb.
Przegrana się nie liczy
36 tys. zł dostała też krytykowana przez miłośników zabytków miejska konserwator Ewa Nekanda-Trepka. Pod koniec zeszłego roku stowarzyszenie Zespół Opiekunów Kulturowego Dziedzictwa Warszawy ZOK wydało oświadczenie, w którym napisano m.in., że „pozostawanie Ewy Nekandy-Trepki na stanowisku Stołecznego Konserwatora Zabytków stwarza rosnące zagrożenie dla kulturowego dziedzictwa Warszawy i wyrządza naszemu miastu coraz większe szkody".
Wątpliwości opozycyjnych radnych wzbudziła z kolei nagroda dla p.o. dyrektora Biura Kultury Marka Kraszewskiego, który dostał 28,6 tys. zł. Warszawa w zeszłym roku przegrała walkę o Europejską Stolicę Kultury 2016.
– Nie liczyło się zwycięstwo, lecz to, jak walczyliśmy o ten tytuł – mówi Agnieszka Kłąb.
– Powstało wiele ciekawych programów i pomysłów. Przeszliśmy też do drugiego etapu. Pracy było naprawdę dużo.
Zastrzeżeń jest więcej. – Nie widzę na przykład spektakularnych sukcesów Biura Edukacji uzasadniających nagrody – mówi Marcin Rzońca (Ruch Palikota). – Chyba że za sukces pani prezydent uznaje likwidacje kolejnych szkół i stołówek szkolnych.
– Biuro Edukacji wykonało ogromną pracę w dostosowaniu sieci szkół i przedszkoli do liczby uczniów – ripostuje Agnieszka Kłąb. – Ratusz musiał uwzględnić również swoje możliwości budżetowe.
Radnych dziwią też nagrody dla Biura Gospodarki Nieruchomościami. Nie udało się sprzedać wielu działek zaplanowanych na zeszły rok.
– A już na pewno wielką zagadką jest brak w zestawieniu szefa tego biura – mówi radny Rzońca.
Osoby niepubliczne
Szef BGN Marcin Bajko nie ma upoważnienia do wydawania decyzji administracyjnych w imieniu prezydenta Warszawy, przez co nie musi składać co roku oświadczeń majątkowych, a jego zarobki i nagrody są tajne. Decyzje wydają wicedyrektorzy biura. Podobnie wygląda sytuacja w innych biurach – w gabinecie prezydenta decyzje może podejmować tylko jego wiceszefowa Ewelina Kozak. Wicedyrektor podejmuje decyzje też np. w Biurze Komunikacji i Drogownictwa.
Z tego samego powodu nie dowiemy się, jaką nagrodę dostałli szefowa Biura Promocji Miasta Katarzyna Ratajczyk, krytykowana m.in. za film promujący Warszawę, nazwany przez internautów „opowieścią o zboczeńcu", czy były dyrektor Biura Sportu i Rekreacji Wiesław Wilczyński.
– Mamy ekspertyzę prawną, która mówi, że osoby niewydające decyzji administracyjnych nie są osobami publicznymi i nie wolno nam podawać ich zarobków – tłumaczy Agnieszka Kłąb.
Według tych przepisów osobą publiczną nie są często występujący w mediach dyrektor Ratajczyk czy szef Biura Drogownictwa i Komunikacji Mieczysław Reksnis, ale dyrektor Biura Ochrony Mariusz Chojnowski czy szef Biura Zamówień Publicznych Marcin Bednarski – już tak.
– Sytuacja jest jeszcze bardziej absurdalna – mówi radny Krajewski. – Każdemu, kto podpisuje umowę-zlecenie, ratusz każe podpisać klauzulę, że zgadza się na ujawnienie wysokości jego zarobków. Pan Janek koszący trawę na boisku jest więc osobą bardziej publiczną od naszych dyrektorów.
Radny, który wygrał w sądzie batalię z ratuszem o ujawnienie umów-zleceń, uważa, że zarobki wszystkich szefów biur powinny być jawne.
– Mieszkańcy powinni wiedzieć, ile płacą swoim przedstawicielom i za co. To zmniejsza pole do ewentualnych spekulacji i nadużyć.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.