Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Drugie wyjście z ubeckiej katowni

Marek Kozubal 21-04-2014, ostatnia aktualizacja 22-04-2014 06:57

Gdy „Rudy” otworzył drzwi piwnicy na Strzeleckiej, jakby przeniósł się do 1945 roku. Nic się nie zmieniło.

Napisy w celach ubieckiej katowni przy Strzeleckiej
źródło: IPN
Napisy w celach ubieckiej katowni przy Strzeleckiej

Jerzy Sienkiewicz ps. Rudy, powstaniec warszawski, skazany w latach stalinowskich za szpiegostwo na rzecz USA, pokazuje czarno-białe zdjęcia. Na nich drzwi z napisami: cela nr 12, cela nr 17, ubikacja.

– Siedziałem w dwunastce. A to cela, w której wykonywano wyroki, przy ceglanej ścianie – wskazuje zdjęcie wielkości pocztówki. – Zabijano ludzi strzałem z pistoletu w tył głowy.

Sfotografowano piwnice budynku na rogu Strzeleckiej i Środkowej na warszawskiej Pradze. Na ścianach pozostały ślady obecności uwięzionych. Napisy, rysunki, daty, inicjały.

Na jednej z fotografii Jerzy Sienkiewicz stoi przed frontem budynku wyglądającego jak zwykła miejska kamienica. Przy wejściu szyld „Pranie pierza", w bramie jest metalowe okienko, które sześć dekad temu uchylał ubecki wartownik.

Zdjęcia, które pokazuje „Rudy", zostały zrobione w 1989 r. – Wszystko wyglądało wtedy tak jak w czterdziestym piątym, gdy wysiadłem z samochodu na dziedzińcu tego budynku. UB nie zacierała śladów? – dziwi się.

NKWD i miliony pcheł

– Zabrali mnie w nocy z 1 na 2 sierpnia 1945 r. Pod dom przyjechało kilku żołnierzy, ustawili ręczny karabin maszynowy. Kazali wsiąść na pakę – opowiada Jerzy Sienkiewicz. Miał wtedy 18 lat.

Samochód zatrzymał się za bramą budynku przy ul. Strzeleckiej. Na podwórku stało kilka ciężarówek.

To właśnie w tej dzielnicy Warszawy, na Pradze, w kilku budynkach zaraz po wojnie usytuowały się instytucje, w których urzędowali ubecy, a także ich sowieccy doradcy.

Na rogu Strzeleckiej i Środkowej znajdowała się siedziba Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Budynek z lat 30. XX w., przed wojną należący do hrabiego Zbigniewa Jórskiego, przetrwał w bardzo dobrym stanie (przyczyniły się do tego wzmocnione stropy i solidne piwnice). Po zajęciu Pragi przez wojska sowieckie we wrześniu 1944 r. stał się kwaterą NKWD, a latem 1945 r. – urzędu bezpieczeństwa.

„Rudy" wylądował w niewielkiej wilgotnej piwnicy. – Miała może trzy na trzy metry. Ściany z surowej cegły. Posadzka betonowa, na niej węglowy miał i snopki słomy. Były w niej miliony pcheł – opowiada.

W celi było siedem osób. – Był m.in. Jerzy Zarański ps. Korczak z batalionu Miotła, por. Walter z Batalionów Chłopskich, „Antek" – kierowca z batalionu Parasol AK i chłopak z Siedlec – opowiada.

„Rudy" nie był wzywany na przesłuchania, nie był też bity. – Całymi dniami siedzieliśmy w celi, całą dobę świeciła się żarówka 25-watowa. Nie było mycia, pamiętam straszny głód. W pewnym momencie zamieniłem kurtkę węgierskiego oficera na bochenek chleba – opowiada.

Dlaczego Jerzy Sienkiewicz trafił na Strzelecką? Był żołnierzem Polskiego Państwa Podziemnego, członkiem Szarych Szeregów, a także łącznikiem z Komendy Głównej AK do dowództwa 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK (meldunki przewoził przebrany za niemieckiego żołnierza). W czasie powstania warszawskiego walczył m.in. na Powiślu (uczestniczył w szturmie na most Poniatowskiego), potem na Czerniakowie, Mokotowie i w Śródmieściu. W czasie walk zabił pięciu Niemców.

Jednak na celowniku bezpieki znalazł się przede wszystkim dlatego, że był związany z Delegaturą Rządu na Kraj.

Na Strzeleckiej trzymany był do października. Potem przenieśli go do więzienia przy ul. 11 Listopada. Pod koniec 1945 r. wyszedł na wolność.

Ponownie do ubeckich katowni trafił w 1949 r. Wtedy oskarżono go o szpiegostwo na rzecz USA. „Rudy" był bowiem członkiem amerykańskiej misji wojskowej. Odnajdywał lotników ze Stanów przebywających na terenie Polski. – W sumie udało mi się wyekspediować na Zachód 420 osób – mówi.

Po czterech latach śledztwa został skazany na dziewięć lat więzienia. Na wolność wyszedł w 1955 r.

Rodziny ubeków 
nad katownią

Po wizycie w 1989 r. na Strzeleckiej Sienkiewicz próbował zainteresować kilka instytucji więzieniem w piwnicach praskiej kamienicy. Chciał wmurowania na budynku tablicy pamiątkowej.

W 1989 r. artykuł na ten temat opublikował jeden z tygodników. – Przez wiele lat wokół sprawy panowała jednak cisza – mówi Sienkiewicz.

Dobijał się do kolejnych instytucji. Pisał do Muzeum Powstania Warszawskiego, Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa (ROPWiM). W maju 2006 r. od Rady otrzymał kuriozalną – jak mówi – odpowiedź: „przeszłość tego budynku jest wciąż przedmiotem badań historyków. Przy obecnym stanie wiedzy istnieje ryzyko podania niepełnej prawdy lub nawet mylnej informacji w treści napisu na tablicy".

– Być może w tamtych czasach nie było jeszcze pełnej wiedzy na ten temat. Dopiero w latach 2006–2007 znaleźliśmy meldunki, z których wynikało, co mogło się mieścić na Strzeleckiej – przypomina dr Tomasz Łabuszewski z warszawskiego oddziału IPN.

Dodaje, że przez wiele lat to właśnie instytut wnioskował o wpisanie piwnic do rejestru zabytków. – Warszawski konserwator nie był zainteresowany – wspomina. Dopiero rok temu część pomieszczeń objął ochroną wojewódzki konserwator zabytków.

Historycy wspominają, że walka o zachowanie pamięci o Strzeleckiej przyjmowała niezwykłe formy. – Do piwnic wchodziliśmy w asyście policji, bo mieszkańcy nie chcieli nas tam wpuścić. W budynku mieszkały bowiem rodziny pracowników resortu bezpieczeństwa – opowiada dr Łabuszewski.

Nie zatarły jednak one śladów wskazujących na to, że więziono tam żołnierzy podziemia niepodległościowego. – Motywacje mogły być różne. Z jednej strony mogło to wynikać z pobudek patriotycznych, z drugiej z chęci pokazania, jak pracowali ich ojcowie – dodaje historyk.

Dopiero kilka tygodni temu ROPWiM wraz z IPN na elewacji budynku umieściły tablicę pamiątkową. Sienkiewicz, który upominał się o nią od ćwierć wieku, nie dostał zaproszenia na uroczystość.

IPN podaje, że to właśnie ze Strzeleckiej ekspediowano więźniów do obozu NKWD w Rembertowie. W więzieniu przetrzymywano i torturowano setki osób, m.in. Augusta Michałowskiego ps. Roman – działacza Stronnictwa Narodowego, ppłk. Zygmunta Marszewskiego ps. Kazimierz – ostatniego komendanta Obwodu Warszawskiego AK, Jana Hoppego – posła, wiceprezesa Stronnictwa Pracy.

Być może w przyszłym roku każdy będzie mógł obejrzeć piwnice. W budynku przy Strzeleckiej IPN zamierza utworzyć izbę pamięci, połączoną z punktem edukacyjnym. W przyszłości być może będzie to filia Muzeum Żołnierzy Wyklętych, które powstanie na terenie więzienia przy ul. Rakowieckiej w Warszawie.

rp.pl

Najczęściej czytane