Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

PiS skąpi w stolicy. Pusta kasa Sasina

Marcin Pieńkowski 26-11-2014, ostatnia aktualizacja 26-11-2014 04:14

Sztab kandydata PiS 
na prezydenta Warszawy 
ma problem. Środki na kampanię się wyczerpały.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński i poseł Jacek Sasin, kandydat PiS na prezydenta stolicy
autor: Magda Starowieyska
źródło: Fotorzepa
Prezes PiS Jarosław Kaczyński i poseł Jacek Sasin, kandydat PiS na prezydenta stolicy

W ubiegłą, wyborczą niedzielę w sztabie Jacka Sasina morale wzrosło. Kandydat PiS pozostał w grze o prezydenturę stolicy, mimo że partia nie przeznaczyła dużych środków na jego kampanię. – Pomogli kandydaci na radnych, którzy np.  współfinansowali billboardy 
– mówi nam sztabowiec Sasina.

Przed dogrywką oczekiwano z centrali sporego zastrzyku finansowego. – PiS miał dać nie wiadomo ile pieniędzy, a skończyło się na jakichś groszach 
– skarży się nam osoba zaangażowana w kampanię. – Te pieniądze już wydaliśmy. To jest albo idiotyzm, albo dywersja 
– oburza się i dodaje, że kandydatka PO, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz dysponuje znacznie większymi środkami.

Najlepiej widać to po najbardziej tradycyjnej formie kampanii. Prezydent spogląda na stolicę z setek plakatów, banerów i tzw. citylightów. Sasin nie jest tak widoczny.  – Wydaje się, że wisimy w widocznych miejscach, choć rzeczywiście nie w tak wielu jak pani prezydent 
– przyznaje nam szef sztabu Sasina Adam Kwiatkowski.

– Gronkiewicz-Waltz przedłużyła wynajem wszystkich billboardów, a nas ledwo było stać na tańsze, miejskie słupy – słyszymy jednak w sztabie. Mimo to Kwiatkowski uspokaja. – Nie tylko billboardami wygrywa się wybory – zapewnia.

Stołeczny PiS szuka innych, głównie tanich, sposobów na przekonanie wyborców. – Koncepcja jest taka, by podpinać się pod wydarzenia organizowane przez środowiska rozzłoszczone obecną polityką 
– mówi nasz informator. Sasin złapał też wiatr w żagle po udanej dla niego debacie z Gronkiewicz-Waltz. W sztabie mają jednak świadomość, że nie był to nokaut, dlatego chcą z urzędującą prezydent zmierzyć się jeszcze raz. Na to nie ma jednak widoków. Gronkiewicz-Waltz od początku podkreślała, że zgadza się na jedno spotkanie, a od debat woli spotkania z mieszkańcami.

Dlatego PiS planuje inne akcje. Chce m.in. pokazać zdjęcia przecieków w przebiegającym pod Wisłą tunelu nowej linii metra. – Mamy świadomość, że na debacie kamery ich nie uchwyciły – tłumaczy Kwiatkowski. Kampania ma się zakończyć mocnym uderzeniem, ale sztab nie zdradza szczegółów. – Liczymy, że konkurencja nie zdąży już zareagować – przyznają w sztabie.

Większą wagę niż do kampanii Sasina PiS przykłada do walki o powtórkę wyborów. Kilkuset kandydatów z różnych okręgów złoży do sądów protesty, a poseł Mariusz Błaszczak mówi, że projekt ustawy skracającej kadencje sejmików jest już złożony. – Chcemy, by Sejm zajął się nim jeszcze w tym tygodniu – podkreślił.

II tura wyborów zaplanowana jest na 30 listopada. Państwowa Komisja Wyborcza przeprowadzi w środę test swego systemu informatycznego. – Jeśli wykaże błędy, zapewne będzie decyzja o liczeniu głosów bez jego użycia – przyznaje Beata Tokaj z PKW.

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane