Zaraza ze stolicy
Kibice Pogoni chcieli zemsty na piłkarzach. Rozpędziła ich ochrona, a policja użyła gazu łzawiącego. W sześciu meczach padło aż 28 bramek.
Bramki podnoszą atrakcyjność widowiska, ale okoliczności, w jakich niektóre padają, odbierają zdrowie trenerom, kibicom i świadczą raczej o kiepskich umiejętnościach graczy.
Przykładów dostarczył m.in. mecz w Szczecinie. Pogoń zajmuje ostatnie miejsce, więc gdzie ma szukać punktów, jak nie w spotkaniu z Termalicą na swoim boisku? Jeszcze dobrze mecz się nie zaczął, a goście prowadzili już 1:0. Roman Gergel strzelił z około 25 metrów, Łukasz Załuska odbił piłkę przed siebie, a Łukasz Piątek kopnął ją do bramki. Pięć minut później Termalica powinna prowadzić 2:0, ale po lobie Bartosza Śpiączki piłka przeleciała obok słupka.
Pogoń wyrównała po karnym, osiągnęła przewagę, a drugą połowę zaczęła tak jak Termalica pierwszą. Tym razem bramkarz Jan Mucha odbił przed siebie piłkę po strzale Rafała Murawskiego i z prezentu skorzystał Adam Frączczak.
To, co wydarzyło się w ostatnich dziesięciu minutach, będzie się śniło szczecinianom po nocach. Goście nie tylko odrobili stratę, ale Słowak David Guba zdobył zwycięską bramkę. Jego strzał był piękny, ale Załuska powinien go obronić.
Gra Pogoni w obronie woła o pomstę do nieba. To jest jedyna drużyna w ekstraklasie, która w tym sezonie nie odniosła zwycięstwa na swoim boisku. Na początku sezonu na stadion w Szczecinie przychodziło po 8 tysięcy widzów. Tym razem było niewiele ponad 3 tysiące.
Może ich być jeszcze mniej, bo nie dość, że taką Pogoń ogląda się z bólem, to jeszcze do Szczecina dotarła zaraza ze stolicy. Po meczu pod szatnię przedostała się grupa kibiców Pogoni o wyraźnie wrogich zamiarach. Powstrzymała ich ochrona, a wezwani policjanci użyli gazu łzawiącego. Kilku kibiców zostało zatrzymanych. Nie powinni już nigdy wejść na stadion.
Maciej Skorża jest najbardziej utytułowanym trenerem w lidze. Zna się na robocie i jeśli mu się nie wiedzie w Szczecinie, nie jest tylko jego wina. Skorża ma problem, ciekawe, jak się zachowają jego szefowie.
W Cracovii Janusz Filipiak nie stracił zaufania do Michała Probierza, i dobrze. Ale on też gra pod presją. Przed tygodniem złapał oddech po zwycięstwie nad Pogonią. Teraz Cracovia dobrze grała w Niecieczy z Sandecją. Michał Helik strzelił bramkę już w 9. minucie i Pasy kontrolowały grę. Ale na cztery minuty przed końcem wyrównał Filip Piszczek. Sandecja, jak na ekstraklasowego debiutanta, w dodatku rozgrywająca „domowe" mecze w Niecieczy, radzi sobie całkiem dobrze.
Ta małopolska wieś jest jedną z dwóch miejscowości w Polsce (obok Krakowa), w których mecze ekstraklasy obywają się co tydzień.
Zmiana trenera w Lechii na razie niewiele dała. Przed tygodniem gdańszczanie przegrali w Warszawie, teraz zremisowali przed swoją publicznością z Lechem 3:3. Mecz był ciekawy, ale poważne błędy popełnili bramkarze. Lechia prowadziła po rzucie rożnym wykonywanym przez Rafała Wolskiego i strzale Błażeja Augustyna. Lech wyrównał po rzucie wolnym. Ponowne prowadzenie Lechia zdobyła po karnym. Sędzia Tomasz Musiał skorzystał w tej sytuacji z systemu VAR, karząc przy okazji Lasse Nielsena kartką za faul na Marco Paixao.
W ciągu 2 minut Lechia jednak straciła dwie bramki. Najpierw niewyobrażalny błąd popełnił Dusan Kuciak. Źle wybiegł za pole karne i nim cokolwiek zrobił, Denis Rakels przerzucił piłkę na środek, gdzie Christian Gytkjaer mógł kopnąć do pustej bramki. Dwie minuty później bardzo dobrze grający Maciej Makuszewski strzelił głową gola na 3:2. W tym czasie Lechia grała już od 20 minut bez ukaranego czerwoną kartką stopera Michała Nalepy. Mecz zakończył się remisem, ponieważ przy rzucie wolnym Lechii błąd popełnił Matus Putnocky – wyszedł za daleko z bramki i został przelobowany.
W meczu Górnika z Koroną też był remis 3:3, co jest niespodzianką. Tym bardziej że zabrzanie prowadzili 2:0 i 3:1. Do remisu doprowadził Jacek Kiełb, najważniejszy zawodnik Korony niemal w każdym spotkaniu.
O szczęściu może mówić Waldemar Fornalik. Przed tygodniem gola dla Piasta, dającego remis w meczu z Sandecją strzelił Mateusz Mak w 90. minucie. Teraz Piast wywiózł remis 2:2 z Lubina, strzelając gola również w doliczonym czasie. To największa niespodzianka kolejki.
W setnym meczu w barwach Arki, w spotkaniu z Jagiellonią ulubieniec kibiców Rafał Siemaszko popisał się fantastycznymi nożycami, które będzie można puszczać w telewizji jako reklamę ekstraklasy. Piłka trafiła w poprzeczkę, ale dobił ją Michał Marcjanik. Drugą bramkę Siemaszko strzelił głową.
Bardzo dobry mecz w deszczowej Gdyni zakończył się najwyższym zwycięstwem Arki w tym sezonie 4:1.
Ekstraklasa 13. kolejka
Zagłębie Lubin – Piast Gliwice 2:2
J. Świerczok 7, F. Jagiełło 53 – M. Papadopulos 21, J. Valencia 90
Górnik Zabrze – Korona Kielce 3:3
D. Kądzior 6, 45, I. Angulo 25 – Sz. Matuszek 41 (samobójcza), G. Cvijanović 73, J. Kiełb 84
Sandecja Nowy Sącz – Cracovia 1:1
F. Piszczek 86 – M. Helik 9
Pogoń Szczecin – Termalica Bruk-Bet Nieciecza 2:3
A. Frączczak 31-karny, 47 – Ł. Piątek 3, V. Maksimenko 82, D. Guba 89
Lechia Gdańsk – Lech Poznań 3:3
B. Augustyn 13, M. Paixao 45-karny, E. Dilaver 76 (samobójcza) – M. Gajos 37, Ch. Gytkjaer 70, M. Makuszewski 72
Arka Gdynia – Jagiellonia Białystok 4:1
M. Marcjanik 13, R. Siemaszko 21, M. Warcholak 61, P. Wlazło 77 (samobójcza) – T. Romanczuk 34
Mecz Wisła Kraków – Legia zakończył się po zamknięciu gazety.
Dziś grają: Wisła Płock – Śląsk Wrocław (18.00, Eurosport).
masz pytanie, wyślij e-mail do autora: s.szczeplek@rp.pl
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.