Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Tanie grafiki lepsze od obrazów

Janusz Miliszkiewicz 07-02-2018, ostatnia aktualizacja 07-02-2018 00:00

Na naszym rynku najwyższe ceny, ok. 20 tys. zł, osiągają fluoroforty Wyspiańskiego.

Od 4,2 tys. zł licytowana będzie „Panorama Łowicza” z XVII wieku.
źródło: Sopocki Dom Aukcyjny
Od 4,2 tys. zł licytowana będzie „Panorama Łowicza” z XVII wieku.
„Z urwanym ogonem” to grafika Eugeniusza Geta-Stankiewicza.
autor: Marcin Koniak
źródło: Desa Unicum
„Z urwanym ogonem” to grafika Eugeniusza Geta-Stankiewicza.
Nikifor uwiecznił warszawski Stadion Dziesięciolecia.
autor: Marcin Koniak
źródło: Desa Unicum
Nikifor uwiecznił warszawski Stadion Dziesięciolecia.

Na naszym rynku sztuka na papierze ma zdecydowanie niższe ceny niż olejne malarstwo na płótnie, choć nierzadko jej wartość artystyczna, kolekcjonerska lub dekoracyjna jest większa. To szansa dla mniej zamożnych kolekcjonerów.

W najbliższym czasie odbędzie się kilka aukcji prac na papierze. 15 lutego Desa Unicum (www.desa.pl) zorganizuje aukcję grafiki artystycznej. Zgromadzono 181 prac. Ceny wywoławcze zaczynają się już od 300 zł. Atrakcją jest np. „Figura żółta" Haliny Chrostowskiej (1929–1990) z ceną wywoławczą 1,1 tys. zł.

Przebojem może się okazać niskonakładowa autorska serigrafia Ryszarda Winiarskiego z wysoką ceną wywoławczą 16 tys. zł. Odbitka ma numer 7 z niskiego nakładu 10 sztuk. Jest opisana ołówkiem przez autora. Na aukcji pojawi się także drzeworyt z 1923 r. „Macierzyństwo" Janiny Konarskiej. Tej klasy prace są rzadko dostępne.

W ofercie znajdziemy ulubione motywy Mojżesza Kislinga z cenami wywoławczymi ok. 1 tys. zł, w tym litografię sygnowaną przez syna artysty. Wyróżnia się dekoracyjna kompozycja „Dziewczyna w stroju holenderskim", sygnowana ołówkiem przez Kislinga, wyceniona na 3,2 tys. zł.

Prace Jana Lebensteina, które trafią pod młotek, należą do popularnych, często pojawiających się na rynku. Debiutantów na aukcji grafiki zmylić może praca Henryka Opałki (ur. 1929), który bywa mylony ze swoim słynnym bratem Romanem. Od 1,1 tys. zł rozpocznie się licytacja miedziorytu z 1989 r. „Z urwanym ogonem". To pełna humoru praca klasyka Eugeniusza Geta-Stankiewicza.

Rekordowy Wyspiański

Na rynku brakuje grafiki artystycznej wysokiej jakości. Świadczy o tym choćby to, że Desa w swojej ofercie umieściła również prace mniej atrakcyjne, np. „Oracza na Podgórzu" Zofii Fijałkowskiej. Oprócz Desy Unicum aukcje grafiki – i to już od 1994 r. – organizuje krakowska galeria Nautilus (www.nautilus-art.pl), która z konieczności handluje też malarstwem.

Ceny grafik zależą przede wszystkim od kunsztu autora, jego pozycji na rynku, rzadkości dzieła, stanu zachowania odbitki. Wpływ ma też moda na dany okres historyczny i rodzaj techniki graficznej. Generalnie wyżej ceniona jest grafika warsztatowa, gdy artysta sam ręcznie przygotowuje płytę, z której odbija obraz (np. tnie obraz w stalowej płycie i powstaje staloryt).

Na krajowym rynku grafiki artystycznej najwyższe ceny osiągają fluoroforty Stanisława Wyspiańskiego. Na aukcjach Antykwariatu Nautilus są wystawiane z cenami wywoławczymi ok. 10 tys. zł, a kupowane po ok. 25 tys. zł. Technikę tę wynalazł prof. Tadeusz Estreicher dla swojego przyjaciela Wyspiańskiego. Obraz wytrawiany był na szkle kwasem fluorowodorowym. Kruche szkło łatwo pękało. Można było zrobić najwyżej kilka odbitek. Fluoroforty są absolutną rzadkością. Pochodzą zazwyczaj z rodzinnej kolekcji Tadeusza Estreichera.

Wiedza procentuje

Na naszym rynku jest coraz więcej grafiki użytkowej; narysowaną kompozycję w drukarni przenosi się na płytę metodami fotochemicznymi i powiela w formie druku. Po 2000 r. pojawiły się różne „wynalazki" udające grafikę. Wymyślono nawet nowe nazwy, żeby skusić mniej doświadczonych klientów. Debiutant na rynku grafiki powinien poczytać o szlachetnych technikach opisanych choćby w popularnym „Słowniku terminów plastycznych". Pozna w ten sposób definicje klasycznych technik, np. serigrafii. Warto zastanowić się, czy masowo oferowane na rynku serigrafie powstały zgodnie z podanym w „Słowniku" reżimem technologicznym.

Na krajowym rynku jest coraz więcej grafik komputerowych. To nic innego jak wydruk z drukarki. Taka grafika zwykle nie jest akceptowana w ambitnych konkursach sztuki. Organizatorzy wychodzą z założenia, że uczestnik konkursu musi znać tradycyjny warsztat, szlachetne techniki.

Cennym źródłem informacji jest monografia Ireny Jakimowicz „Pięć wieków grafiki polskiej". Książka w antykwariatach kosztuje ok. 200–300 zł. Z lektury dowiemy się, że autor na odbitce zapisuje ołówkiem kolejny numer oraz nakład. Odbitki do 50 sztuk są najwyżej cenione przez kolekcjonerów.

Tajemnicze litery e.a. na odbitce oznaczają, że artysta sam odbijał dzieło. Wtedy autor może eksperymentować, np. dodać mniej lub więcej farby. Dzięki temu odbitki różnią się np. ekspresją.

Poważnym zagrożeniem są fałszerstwa. Nawet tzw. renomowane domy aukcyjne sprzedają grafiki Józefa Gielniaka, które ktoś odbijał już po śmierci autora i podpisywał jego nazwiskiem. Z kolei prace mniej znanych autorów wtórnie sygnowane są nazwiskami modnych artystów dla uzyskania wyższej ceny.

Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego ma światowej klasy zbiór grafiki np. Toulouse-Lautreca, Maneta, Pisarra, Muncha (słynny „Krzyk"). Pochodzą one z daru łódzkiego przemysłowca i kolekcjonera Henryka Grohmana (1862–1939).

Grohman na przełomie XIX i XX wieku kupował grafiki od anonimowych wówczas artystów, których po latach świat uznał za geniuszy. Kolekcjoner odwiedzał pracownie, z pasją poznawał młodych wówczas autorów.

W Polsce Grohman jako mecenas sztuki odkrył talent np. Władysława Skoczylasa, grafika debiutującego na początku XX stulecia. Skoczylas od kilkudziesięciu lat uważany jest za klasyka. Jego drzeworyty chętnie są kupowane na aukcjach.

17 lutego Sopocki Dom Aukcyjny (www.sda.pl) zorganizuje specjalistyczną aukcję zabytkowych map i widoków miast. Wykonane są zwykle w technice miedziorytu. Pochodzą z wydanych kilkaset lat temu atlasów geograficznych.

Efektownie wyglądają dawne widoki miast. Na aukcji sopockiej firmy od 4,2 tys. zł będzie licytowana „Panorama Łowicza" z XVI wieku. Natomiast dekoracyjny „Widok Przemyśla" startuje z ceną 4,3 tys. zł.

Mapy w zamku

Jeśli ktoś chce zacząć zbierać zabytkowe mapy, powinien odwiedzić Zamek Królewski w Warszawie. Jest tam stała ekspozycja zabytkowych map i widoków ze zbiorów światowej sławy kolekcjonera Tomasza Niewodniczańskiego (1933–2010). Tam dowiemy się, czego warto szukać. Dwutomowy katalog wystawy (z 2003 r.) jest niezastąpionym źródłem wiedzy dla kolekcjonerów, antykwariuszy i muzealników. Jego cena wynosi ok. 900 zł.

Edukacyjny charakter ma też stała wystawa zabytkowej kartografii w Muzeum Czapskich (oddział Muzeum Narodowego w Krakowie). Niektóre firmy dekorują służbowe wnętrza dawnymi mapami. Od lat słynie z tego np. warszawska kancelaria prawna White and Case. W 2003 r. i 2008 r. wydała w Ossolineum albumy o swoich zbiorach. Szczególnie efektownie wygląda m.in. „Wilno – plan perspektywiczny od zachodu".

Desa Unicum 22 lutego organizuje aukcję prac malowanych na papierze. Pełna oferta nie jest jeszcze znana. Ale już wiadomo, że pojawi się wyjątkowa akwarela Nikifora Krynickiego. Artysta będąc w Warszawie namalował nieistniejący już Stadion Dziesięciolecia.

Życiorys Nikifora został zmitologizowany, zafałszowany. Dobrym źródłem informacji może być monografia Aleksandra Jackowskiego „Sztuka zwana naiwną" (Warszawa, 1995). Sensacyjne, ale rzetelne teksty o Nikiforze przeczytamy w czasopiśmie „Polska sztuka ludowa" (numer 3–4/1985). Wydanie to w całości jest poświęcone sztuce Łemków.

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane