Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Akademia dostrzega świat

Barbara Hollender 23-01-2019, ostatnia aktualizacja 23-01-2019 11:49

Trzy nominacje dla polskiego filmu to znak istotnych przewartościowań w systemie ocen współczesnego kina.

„Roma” Alfonsa Cuarona to obraz Meksyku z lat 70. XX wieku wart dziesięciu nominacji
źródło: materiały prasowe
„Roma” Alfonsa Cuarona to obraz Meksyku z lat 70. XX wieku wart dziesięciu nominacji
„Narodziny gwiazdy”, Bradley Cooper, Lady Gaga i remake słynnego filmu (dziewięć nominacji)
źródło: materiały prasowe
„Narodziny gwiazdy”, Bradley Cooper, Lady Gaga i remake słynnego filmu (dziewięć nominacji)

To olbrzymi sukces Pawła Pawlikowskiego i jego ekipy! Reżyser, który w 2015 roku za „Idę" odebrał Oscara dla najlepszego filmu nieangielskojęzycznego, w tym roku znów zdobył nominację w tej kategorii. Co więcej, Paweł Pawlikowski został też uznany za jednego z pięciu najlepszych reżyserów ubiegłego roku – obok Alfonsa Cuarona („Roma"), Yorgosa Lanthimosa („Faworyta"), Spike'a Lee („Czarne bractwo. BlacKkKlansman") oraz Adama McKaya („Vice").

O statuetkę „Zimna wojna" Pawlikowskiego powalczy z „Kafarnaum" Nadine Labaki – znakomitym obrazem o dzieciach z libijskich slumsów, „Never Look Away" – spojrzeniem Floriana Henckela von Donnersmarcka na kilkadziesiąt lat najnowszej historii Niemiec, „Złodziejaszkami", w których Koreańczyk Hirokazu Koreedy, opowiadając historię rodziny nielegalnie przygarniającej dzieci, przypomniał o najprostszych uczuciach. „Roma" – to czarno-biały, trochę bliźniaczy do „Zimnej wojny" film, w którym Alfonso Cuaron wrócił do czasu dzieciństwa w Meksyku na początku lat 70.

Wspaniały sukces odniósł również Łukasz Żal – nominacją do Oscara zostały uhonorowane jego zdjęcia do „Zimnej wojny". Polski operator znalazł się w bardzo ekskluzywnym gronie. Jego rywalami w wyścigu do statuetki są: Matthew Libatique („Narodziny gwiazdy"), Robby Ryan („Faworyta"), Caleb Deschanel („Never Look Away") oraz Alfonso Cuaron, który w „Romie" sam stanął za kamerą. To już druga nominacja znakomitego polskiego operatora do tej statuetki. Pierwszą dostał (razem z Ryszardem Lenczewskim) za „Idę".

Czas rozliczeń

Ukłon w stronę „Zimnej wojny" nie jest przypadkowy. W amerykańskim kinie nastał czas upominania się o prawa kobiet, o prawa dotąd wykluczonych. To także czas otwierania się na problemy świata i inne kinematografie. W kategoriach profesjonalnych, dotąd zarezerwowanych niemal w stu procentach dla Amerykanów, święcą triumfy artyści niewywodzący się z Ameryki. Nie tylko Paweł Pawlikowski.

Największą liczbę (dziesięć) nominacji zdobyły dwa tytuły: „Faworyta" Greka Yorgosa Lanthimosa i „Roma" Alfonsa Cuarona, który występuje w barwach meksykańskich i do strefy oscarowej wprowadza dwie meksykańskie aktorki Yalitzę Aparizio i Marinę de Tavira. Urodzony w Filadelfii Caleb Deschanel też dostaje nominację za zdjęcia w niemieckim filmie Floriana Henckela von Donnersmarcka.

Na wybory członków Akademii nie pozostają bez wpływu burze świata. Coraz silniejsze jest kino polityczne. Wyróżniony ośmioma nominacjami „Vice" Adama McKaya to opowieść o wiceprezydencie Dicku Cheneyu.

Ważna jest fala interesujących filmów odkłamujących mit lat 50. i 60. jako czasu prosperity. Już w ubiegłym roku Guillermo del Toro przypomniał, że hasło powrotu do wielkiej Ameryki jest kontrowersyjne, bo był to również okres rasizmu i problemów społecznych. W tym roku opowiada o tamtym okresie Peter Farelly w „Green Book", opartym na autentycznej historii przyjaźni czarnoskórego wirtuoza i jego białego szofera (pięć nominacji, w tym dla głównych aktorów Viggo Mortensena i Mahershala Alego).

Na początku lat 70. toczy się „BlacKkKlansman" (sześć nominacji) Spike'a Lee – o afroamerykańskim policjancie, który ze wspólnikiem przeniknął do struktur Ku Klux Klanu, uzupełniony dokumentalnymi ujęciami z ubiegłorocznych rozruchów w Charlottesville. Dziś nawet przebojowa „Czarna pantera" Ryana Cooglera (siedem nominacji) ma ciemnoskórych bohaterów.

Zmienia się również tzw. kino hollywoodzkkie. W kolejnym remake'u „Narodzin gwiazdy" (dziewięć nominacji) Bradley Cooper z Lady Gagą daleko odszedł od poprzednich wersji, patrząc na współczesny przemysł rozrywkowy krytycznie i z goryczą.

Gorycz i zarzuty

Dziś działają Facebook, Twitter, a wokół tegorocznych filmów narosło wiele kontrowersji. Reżyser Boots Riley oskarżył Spike'a Lee o nieścisłości i „propagandę prorządową" (!), a scenarzysta „BlacKkKlansman" był atakowany do tego stopnia, że zlikwidował twitterowe konto.

Damienowi Chazelle'owi zarzucano z kolei brak patriotyzmu, bo nie pokazał, jak Neil Armstrong zatyka na Księżycu amerykańską flagę. Jona Petersa, współproducenta „Narodzin gwiazdy", dosięgły oskarżenia o molestowanie seksualne. Bradley Cooper zdecydował, by nazwisko producenta pojawiło się w napisach tego filmu, ale nie będzie on partycypował w ewentualnych sukcesach oscarowych.

Podobne zarzuty padły pod adresem twórcy „Bohemian Rhapsody" – Bryana Singera. Czystej karty nie ma nawet „Green Book": przeciwko „nieścisłościom" protestowała rodzina pierwowzoru bohatera granego przez Mahershala Alego.

Kontrowersje natury politycznej budzi „Vice". „Bale pierwszy raz w życiu miał szansę zagrać prawdziwego herosa i nie dał rady" – skwitowała film córka Cheneya, a kilku recenzentów zarzuciło filmowi brak obiektywizmu i upraszczanie motywacji wiceprezydenta USA.

Jak zażartował krytyk „Variety", z najgłośniejszych tytułów tylko „Faworyta" nie wywołuje burzy, bo cofa się o kilka wieków. Ale niespokojne czasy rodzą ciekawą sztukę. I tegoroczne nominacje to potwierdzają.

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane