Bogactwo budowało prestiż monarchii
Prof. Wojciech Fałkowski, dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie, uważa, że takiej wystawy jeszcze w dziejach polskich muzeów nie było.
O Zamku Królewskim najczęściej mówimy przywołując czasy Stanisława Augusta. Obchodzony obecnie Rok Wazowski znacznie poszerza to historyczne spojrzenie i przypomina Zygmunta III Wazę jako budowniczego Zamku.
Wojciech Fałkowski: Odkrywamy epokę wazowską i epokę baroku w dziejach Zamku, pozostające do tej pory w cieniu XVIII stulecia i Oświecenia. Oczywiście Stanisław August położył ogromne zasługi dla jego rozwoju i wyposażenia. Ale warto też pamiętać, że już wcześniej – za panowania Zygmunta III Wazy i jego syna Władysława IV – Zamek rozkwitał. Warszawa miała jeden z dworów rangi europejskiej – na miarę Madrytu, Wiednia, Paryża. Dlatego chcemy, żeby Zamek Królewski prezentował również sztukę europejską XVI/XVII wieku.
Jubileuszowy Rok Wazowski łączy się z 400-leciem zakończenia budowy zamku jako rezydencji monarszej przez Zygmunta III Wazę. Czy w obecnej bryle widać zarys tamtej budowli?
Pięcioboczna bryła, jaką widzimy obecnie, ukształtowana została przez Wazów. Generalnie ta sylweta pozostała, choć zamek był później przebudowywany w czasach oświecenia i w XIX wieku. Rok Wazowski rozpoczęliśmy na początku lutego, bo dokument mówiący o zakończeniu budowy, który umieszczono w ołowianej kapsule w Wieży Zegarowej, podawał dokładną datę dzienną: 4 lutego 1619 roku. A jednocześnie podkreślał rangę nowej rezydencji królewskiej – powstanie nowego centrum politycznego, administracyjnego i kulturalnego państwa.
Co było przyczyną przeniesienia tego centrum z Wawelu do Warszawy, dokąd Zygmunt III Waza przybył z dworem w 1596 roku, mimo że formalnie Kraków pozostał nadal stolicą?
To długi proces, trwał około pół wieku. Zaczął się jeszcze za Zygmunta Augusta, ostatniego z Jagiellonów. Trudno tu o ścisłe daty. Warszawa stała się wschodzącą gwiazdą Rzeczypospolitej i środkowej Europy z wielu powodów. Miała łatwiejszy dostęp do włości litewskich i dominium wokół Morza Bałtyckiego. Jednocześnie była bardzo dynamicznym ośrodkiem gospodarczym, skupiającym szlachtę i elity polityczne z całej Rzeczypospolitej. I w pewnym momencie przekształciła się w realne centrum. Pierwsza wolna elekcja odbyła się na polach warszawskich w 1573 roku.
W końcu poprzez budowę Zamku przez Zygmunta III Warszawa stała się najważniejszą rezydencją królewską i centrum kultury dworskiej. Proszę przy tym pamiętać, że wzniesiony przez niego Zamek powstał na miejscu wcześniejszego grodziska i dworu książąt mazowieckich, a więc w miejscu tradycyjnie związanym z ośrodkiem władzy. Posadowienie Zamku na wysokiej skarpie z pięknym widokiem na dolinę Wisły niewątpliwie potęgowało możliwość wyeksponowania władzy królewskiej i okazania majestatu monarchy.
Wystawa „Rządzić i olśniewać. Klejnoty i jubilerstwo w Polsce w XVI i XVII wieku" przenosi nas w czasy, w których splendor dworski nabiera rozmachu, osiągając apogeum w baroku.
Takiej wystawy jeszcze w dziejach polskich muzeów nie było. To pierwszy całościowy przegląd jubilerstwa XVI i XVII stulecia w dawnej Polsce. Prezentujemy na niej ponad 500 klejnotów i wyjątkowych obiektów. Ich wartość jest niezmiernie wysoka. Zebraliśmy dzieła złotnicze i jubilerskie zamawiane przez polskie możnowładztwo w warsztatach rodzimych: Lwowa, Krakowa, Gdańska, Poznania, ale i w europejskich. W programie naukowym tej wystawy stawiamy pytanie, czy istniał polski styl w jubilerstwie? W jakim stopniu klejnoty i złotnictwo było oparte na gustach i wzorach polskich? A w jakim kształtowane przez wzory płynące z Italii, z dworu Habsburgów, z miast niemieckich? W połowie czerwca organizujemy sesję naukową, podczas której będziemy szukać odpowiedzi na te pytania. Niewątpliwie pracownie złotnicze na ziemiach polskich stały na bardzo wysokim poziomie i technologicznie nie ustępowały najlepszym warsztatom zachodnioeuropejskim, ale pozostaje pytanie, które jest obecnie przedmiotem naszych badań, czy miały własny styl artystyczny? Wystawa z jednej strony pokazuje gusty polskiego możnowładztwa i przedstawicieli dynastii Jagiellonów i Wazów. Z drugiej – przypomina o ostentacyjnym demonstrowaniu bogactwa i splendoru jako instrumentu sprawowania władzy, budowania pozycji monarchii, jej prestiżu. I wpływania w ten sposób na poddanych i rywali, bo było wykorzystywane zarówno w kontaktach międzynarodowych, jak i na użytek szlacheckiej opinii publicznej w kraju.
Jakie wyjątkowe dzieła można oglądać na wystawie?
Z wypożyczonych ze skarbców klasztornych i kościelnych – sukienkę diamentową cudownego obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, która po raz pierwszy opuściła Jasną Górę. A obok niej sukienkę rubinową, która była już kiedyś prezentowana na Zamku Królewskim. Jest także tzw. monstrancja o. Kordeckiego, wotum za ocalenie klasztoru jasnogórskiego podczas najazdu Szwedów. Została wykonana przez jubilera warszawskiego Wacława Grotkę. Jest nie do przecenienia pod względem materialnym. Ogromną masą klejnotów wieńczy w niej korona królewska, podkreślająca majestat Rzeczypospolitej. Ze świeckich klejnotów jest m.in. orzeł, należący do Wazów, który przyjechał z Luwru czy bransoletka z lat 20. i 30. XVII wieku, przywieziona z Wilna, noszona przez księżniczki z rodu Wazów. Jest piękny pierścień Izabeli Jagiellonki z 1539 roku, przywieziony z Londynu czy niesłychanie efektowny złoty pierścień zaręczynowy lub ślubny, także XVII-wieczny, w formie złączonych dłoni.
Czy są również insygnia władzy królewskiej?
Niestety, regalia ze Skarbca Koronnego uległy zniszczeniu – rozgrabiono je lub przetopiono po rozbiorach i jest to uszczerbek, którego nie da się odrobić. Pozostały nieliczne insygnia władzy, wydobyte z królewskich grobów. Ale atrybuty władzy królewskiej, jak i bogactwo prywatnej biżuterii władców i członków możnych rodów pokazujemy na licznych przedstawieniach malarskich. Stroje, uwiecznione przez malarzy na portretach, zdumiewają feerią pomysłów i bogactwem precjozów.
To już druga wystawa Roku Wazowskiego na Zamku, po „Król się żeni! Rolka sztokholmska – skarb Zamku Królewskiego w Warszawie". Będą jeszcze następne?
Tak. We wrześniu będziemy mieć wystawę medaliersko-numizmatyczną „Poczet królów polskich. Wizerunki władców na medalach i monetach". Jesienią planujemy też wystawę niespodziankę, związaną z naszymi zbiorami, ale szczegółów na razie nie zdradzę. A w końcu października otworzymy kolejną wielką wystawę „Świat polskich Wazów. Przestrzeń – ludzie – sztuka", która przybliży czasy panowania Zygmunta III Wazy i jego synów: Władysława IV i Jana Kazimierza. Obiekty z polskich i europejskich kolekcji opowiedzą na niej o życiu dworu, wspaniałych ceremoniach, polityce władców i rozwoju sztuki. W 2020 przedłużymy jeszcze Rok Wazowski o specjalny suplement – pokaz malarstwa Tomasza Dolabelli.
Rolka sztokholmska odnosi się do wjazdu orszaku ślubnego króla Zygmunta III i jego drugiej żony Konstancji Austriaczki do Krakowa. Czy z Warszawą też wiązały się dworskie uroczystości, które miały oprawę pełną splendoru?
Planowano aranżację uroczystego wjazdu od strony Krakowskiego Przedmieścia i rozbudowany sztafaż wokół placu Zamkowego, który stopniowałby napięcie i krok po kroku prowadził do królewskiego dworu i samego monarchy. Ale projektu ostatecznie nie zrealizowano; zwyciężył rozwijający się żywioł miejski.
Kolumna Zygmunta III Wazy na placu Zamkowym to najstarszy świecki pomnik w stolicy, wzniesiono ją 11 lat po śmierci władcy.
Dopilnowała tego rodzina. Zadbał o to Władysław IV dla podkreślenia potęgi dynastii i państwa. Figurę Zygmunta III na szczycie kolumny właściwie należałoby jeszcze pozłocić, bo tak kiedyś wyglądała, jaśniejąc w słońcu dla podkreślenia wielkości i chwały monarchy.
Czy wystawy Roku Wazowskiego pojadą też za granicę?
Nie mamy takich planów. Najważniejsze zadanie, jakie przed nami w najbliższych latach stoi, to zbudowanie galerii rzeźby i malarstwa europejskiego XVI i XVII wieku na najwyższym poziomie. W malarstwie mamy bardzo dobry początek z racji darowizny Karoliny Lanckorońskiej. To jej zawdzięczamy dwa portrety Rembrandta najwyższej klasy i kilkanaście dobrych obrazów z XVI i XVII stulecia. Chcielibyśmy tę galerię wzbogacać poprzez zakupy. A galerię rzeźby tego samego okresu widziałbym w Bibliotece Stanisławowskiej, wspaniałym wnętrzu, które przetrwało II wojnę światową w stanie niezniszczonym. Ale to znów kwestia zgromadzenia wysokiej klasy rzeźb pełnopostaciowych, a nie tylko popiersi monarchów. Miejmy nadzieję, że nam się uda. ©℗
—rozmawiała Monika Kuc
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.