Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Nerwowe Wakacje, „Polish Rock” ****

Marcin Flint 24-03-2011, ostatnia aktualizacja 25-03-2011 11:18

Czemu wakacje są nerwowe? Bo stary, dobry bigbit spotyka się ze współczesną, gitarową alternatywą. Wyszło dobrze, choć przesadnie melancholijnie. Niby jest na co ponarzekać, ale przejść obojętnie – nie sposób.

źródło: materiały prasowe

Na szczęście Jackowi Szabrańskiemu (z The Car Is On Fire), Michałowi Szturomskiemu (Afro Kolektyw) i kolegom nie chodziło o slajd sprzed kilku dekad, staranną powtórkę z Niebiesko-Czarnych, Czerwonych Gitar i Skaldów. Inspiracje nie sięgają wyłącznie do tamtych czasów, poza tym, choć „Polish Rock” ma znamiona stylizacji, to od początku słychać, że twórcy mieli na myśli nową jakość, kolejny szczebel. Mimo, że część wokali, harmonii, partii akustycznych gitar brzmi więcej niż znajomo, wchodzimy na nieznane terytorium.

Melodie zdobywają słuchacza stopniowo i podstępnie. Czasem tylko narzucają się, bo często brak im bezczelnej chwytliwości i bezpośredniości starego, rodzimego rock’n’rolla, ale po paru coraz to bardziej fascynujących przesłuchaniach osłabiają odporność na tyle, że można zrozumieć, czemu młodzi recenzenci są tak rozgorączkowani.

Pozorna prostota kryje aranżacje po dejnarowiczowemu ażurowe i drobiazgowo dopracowane, konwencja nie dławi muzycznej wyobraźni właściwej Afro Kolektywowi. Tyle, że jest o wiele mniej bombastycznie niż zazwyczaj. Ma przecież wzruszać tych, dla których Myslovitz to już prehistoria.

W swoich rozwiązaniach Nerwowe Wakacje wyglądają za ocean, śpiewają już jednak jak przystało na Polaków. Rzecz jasna tych męczących się przy mikrofonach obecnie, bo bracia Zielińscy i Krajewski mogliby się co najwyżej z zakłopotaniem uśmiechnąć, a Klenczon przewrócić w grobie na drugi bok. Może więc kwestią wykonania jest to, że nie do końca bronią się teksty. Wydają się rozmyte, w sposób przykry introwertyczne, stanowiąc materiał dla psychologa, nie słuchacza, autoterapię niezdyscyplinowanego myślowo artysty, który nie ma przy boku nikogo, co by mu powiedział "ej, ale tego to nie pisz, bo obciach". Owszem, są na „Polish Rock” historie. Ale brzmią jak by zaobserwowano zmęczonym okiem przez grubą, mocno porysowaną szybę i wymagały dodatkowej „instrukcji obsługi”. Sytuacje ratuje zdumiewająca klasa pojedynczych obserwacji i sformułowań – ten „jarzeniowy grill na dwoje plus mały cud”, „chwile wysuszone na wiór”, czy „komputery dwa”, co „nadają zimny kod”. Szkoda, że wiele ciekawych plam barwnych nie składa się na przekonujący obraz.

Takie to dziwne wszystko, mimo wszystko zmanierowane, pokraczne, rozhuśtane i nieprzyjemnie ekscentryczne – jakby malował Wiraszko z Much, a wykańczał Rogucki z Comy, względnie Kawalec z Happysad. A jednak wciąga, frapuje, prosi się o jeszcze więcej uwagi, angażuje emocjonalnie do poziomu dyskomfortu. Tak to jest właśnie album.

Całość nie wszystkim będzie smakować, ale koniecznie trzeba sobie wykroić z tego tortu parę kawałków na spróbowanie - ostrzejsza gitara, z miejsca wyczuwalny puls basu i refren nie do odparcia w „Gigi Chce pójść tam gdzie ja” pozostaje w kontrze do utworów miękko zarysowanych, akustycznych, rozjeżdżających się. „Autokrady” pozwalają zrozumieć, czemu Szabrański mówi o odwołaniu do Lady Pank z surrealnego okresu „O dwóch takich, co ukradli księżyc”. Za idealną wizytówkę „Polish rock” może robić zaś „Uciekaj stąd, mała” łączące britpopowy rys Cornershop z bigbitowym wdziękiem Wiślan.

 

„Polish Rock”

Nerwowe Wakacje

Wyd. Wytwórnia Krajowa

Data premiery: 21.03.2011

zyciewarszawy.pl

Najczęściej czytane