Nerwowe Wakacje, „Polish Rock” ****
Czemu wakacje są nerwowe? Bo stary, dobry bigbit spotyka się ze współczesną, gitarową alternatywą. Wyszło dobrze, choć przesadnie melancholijnie. Niby jest na co ponarzekać, ale przejść obojętnie – nie sposób.
Na szczęście Jackowi Szabrańskiemu (z The Car Is On Fire), Michałowi Szturomskiemu (Afro Kolektyw) i kolegom nie chodziło o slajd sprzed kilku dekad, staranną powtórkę z Niebiesko-Czarnych, Czerwonych Gitar i Skaldów. Inspiracje nie sięgają wyłącznie do tamtych czasów, poza tym, choć „Polish Rock” ma znamiona stylizacji, to od początku słychać, że twórcy mieli na myśli nową jakość, kolejny szczebel. Mimo, że część wokali, harmonii, partii akustycznych gitar brzmi więcej niż znajomo, wchodzimy na nieznane terytorium.
Melodie zdobywają słuchacza stopniowo i podstępnie. Czasem tylko narzucają się, bo często brak im bezczelnej chwytliwości i bezpośredniości starego, rodzimego rock’n’rolla, ale po paru coraz to bardziej fascynujących przesłuchaniach osłabiają odporność na tyle, że można zrozumieć, czemu młodzi recenzenci są tak rozgorączkowani.
Pozorna prostota kryje aranżacje po dejnarowiczowemu ażurowe i drobiazgowo dopracowane, konwencja nie dławi muzycznej wyobraźni właściwej Afro Kolektywowi. Tyle, że jest o wiele mniej bombastycznie niż zazwyczaj. Ma przecież wzruszać tych, dla których Myslovitz to już prehistoria.
W swoich rozwiązaniach Nerwowe Wakacje wyglądają za ocean, śpiewają już jednak jak przystało na Polaków. Rzecz jasna tych męczących się przy mikrofonach obecnie, bo bracia Zielińscy i Krajewski mogliby się co najwyżej z zakłopotaniem uśmiechnąć, a Klenczon przewrócić w grobie na drugi bok. Może więc kwestią wykonania jest to, że nie do końca bronią się teksty. Wydają się rozmyte, w sposób przykry introwertyczne, stanowiąc materiał dla psychologa, nie słuchacza, autoterapię niezdyscyplinowanego myślowo artysty, który nie ma przy boku nikogo, co by mu powiedział "ej, ale tego to nie pisz, bo obciach". Owszem, są na „Polish Rock” historie. Ale brzmią jak by zaobserwowano zmęczonym okiem przez grubą, mocno porysowaną szybę i wymagały dodatkowej „instrukcji obsługi”. Sytuacje ratuje zdumiewająca klasa pojedynczych obserwacji i sformułowań – ten „jarzeniowy grill na dwoje plus mały cud”, „chwile wysuszone na wiór”, czy „komputery dwa”, co „nadają zimny kod”. Szkoda, że wiele ciekawych plam barwnych nie składa się na przekonujący obraz.
Takie to dziwne wszystko, mimo wszystko zmanierowane, pokraczne, rozhuśtane i nieprzyjemnie ekscentryczne – jakby malował Wiraszko z Much, a wykańczał Rogucki z Comy, względnie Kawalec z Happysad. A jednak wciąga, frapuje, prosi się o jeszcze więcej uwagi, angażuje emocjonalnie do poziomu dyskomfortu. Tak to jest właśnie album.
Całość nie wszystkim będzie smakować, ale koniecznie trzeba sobie wykroić z tego tortu parę kawałków na spróbowanie - ostrzejsza gitara, z miejsca wyczuwalny puls basu i refren nie do odparcia w „Gigi Chce pójść tam gdzie ja” pozostaje w kontrze do utworów miękko zarysowanych, akustycznych, rozjeżdżających się. „Autokrady” pozwalają zrozumieć, czemu Szabrański mówi o odwołaniu do Lady Pank z surrealnego okresu „O dwóch takich, co ukradli księżyc”. Za idealną wizytówkę „Polish rock” może robić zaś „Uciekaj stąd, mała” łączące britpopowy rys Cornershop z bigbitowym wdziękiem Wiślan.
„Polish Rock”
Nerwowe Wakacje
Wyd. Wytwórnia Krajowa
Data premiery: 21.03.2011
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.