Klienci nie wiedzą, czy kupują dobre porcje
Letnie bary i restauracje nie podają dokładnych danych o cenach potraw i napojów oraz wielkości porcji. Ruszają kontrole Inspekcji Handlowej w tej sprawie.
Karczma dell Opera we Władysławowie serwuje pierogi z mięsem, ale ich cenę podaje na trzy różne sposoby. Na tablicy przy wejściu porcja za 9 zł liczy sześć sztuk, na ulotkach jadłodajnia ogłasza, że za tę samą cenę można dostać aż dziewięć sztuk. Jest też tabliczka, że porcje pierogów liczą po sześć sztuk.
– Proszę się nie przyzwyczajać do cen podanych w karcie – instruuje parę turystów sprzedająca posiłki w barze Oleńka w Jastrzębiej Górze. I rzeczywiście, płacą o 2 zł więcej niż wynika z menu.
Za takie praktyki restauratorom grożą kary od Inspekcji Handlowej, która właśnie rozpoczyna kontrole sezonowej gastronomii. – Przygotowujemy się do kontroli takich miejsc. Zaczną się w lipcu – mówi Anna Klecha z IH w Gdańsku.Aneta Styrnik z biura prasowego Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (któremu teraz podlega IH) podkreśla, że kontrolerzy starają się działać cyklicznie.
– Kontrole prowadzą głównie wojewódzkie inspektoraty w miejscowościach o nasilonym ruchu turystycznym, latem są to zwłaszcza tereny nadmorskie – zaznacza Styrnik. Inspektorzy nie ukrywają, że idąc na kontrole, sugerują się też skargami niezadowolonych konsumentów na nierzetelne jadłodajnie. Z przepisów wynika, że należy dokładnie informować o wielkości porcji i jej cenie. Bary, restauracje czy punkty fast food muszą przestrzegać rozporządzenia w sprawie szczegółowych zasad uwidaczniania cen towarów i usług oraz sposobu oznaczania towarów przeznaczonych do sprzedaży.
Chodzi m.in. o wywieszanie cenników. Muszą się znajdować na zewnątrz albo zaraz przy wejściu do lokalu. Z cennika klient musi się dowiedzieć o ilości nominalnej porcji potrawy, ilości głównego składnika (mięsa, drobiu, ryby), dodatkach uzupełniających, np. frytkach, surówkach. Ścisłe regulacje dotyczą też wyrobów garmażeryjnych.
– Te same zasady dotyczą placówek całorocznych i sezonowych – mówi Katarzyna Kielar z IH w Katowicach.
Trzeba też dokładnie informować o napojach, w tym drinkach – ile jest w nich alkoholu, a ile soku. Odpowiedni standard muszą mieć podawane kawy i herbaty.
– Powinniśmy wiedzieć, ile i za co płacimy – mówi Kielar.Na jadłodajnie łamiące przepisy IH może nałożyć mandaty, skierować sprawy do sądu.
– Niestety, od wielu lat sytuacja się nie poprawia – mówi Klecha.Skargi na nierzetelnych najlepiej kierować do IH. Anna Klecha przyznaje, że takie donosy się zdarzają.
– Odnoszę wrażenie, że skarg jest więcej, gdy nad morzem nie dopisuje pogoda – śmieje się. Tłumaczy, że wtedy turyści są generalnie mniej zadowoleni z wypoczynku, więcej też czasu spędzają w barach. Częściej więc zdarzają się konflikty z serwującymi jedzenie. Skargi na nieuczciwych albo nieznających przepisów trafiają też sporadycznie do rzeczników konsumentów. Tyle że oni zajmują się głównie przypadkami mieszkańców ze swoich okolic.
– Tymczasem na moim terenie podczas wakacji zdecydowana większość to przyjezdni, także wiele sezonowych placówek prowadzą podmioty z zewnątrz – mówi Aleksandra Łyczak, rzecznik konsumentów w powiecie lęborskim, w którym leży m.in. Łeba.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.