Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Skąd lęk przed ogórkiem

Aleksandra Stanisławska 30-05-2011, ostatnia aktualizacja 31-05-2011 22:14

Nie dotarły do nas warzywa z Hiszpanii skażone bakterią E. coli – zdradza unijny system śledzenia żywności.

Ogórki sprzedawane  w Polsce są bezpieczne dla zdrowia
autor: Robert Gardziński
źródło: Fotorzepa
Ogórki sprzedawane w Polsce są bezpieczne dla zdrowia

Nie sprowadziliśmy skażonych warzyw do Polski – zapewnia dr Jan Orgelbrand, zastępca głównego inspektora sanitarnego. – Wykryte w Szczecinie zatrucie groźnym szczepem bakterii E. coli zostało przywiezione z Niemiec. Nic nie wskazuje na to, żeby ta epidemia dotarła do nas.
W szczecińskim szpitalu pogorszył się stan Polki, która zaraziła się E. coli w okolicach Hamburga. Kobietę może czekać przeszczep nerki.

Równie niepokojące doniesienia płyną z aż sześciu krajów Europy. Według niemieckich władz, jest już 1200 potwierdzonych i prawdopodobnych przypadków zatrucia tą bakterią – najwięcej w Niemczech, głównie północnych, ale też we Francji, w Szwecji, Wielkiej Brytanii, Danii i Holandii. Z tego powodu zmarło już 11 osób. – Ta epidemia jest jedną z największych tego typu, jakie dotychczas odnotowano w Europie – podkreśla w rozmowie dr Paweł Grzesiowski z Instytutu Profilaktyki Zakażeń.

Winę za to ponosi jeden ze szczepów pospolitej bakterii jelitowej Escherichia coli, czyli pałeczki okrężnicy, który wykształcił niebezpieczną toksynę EHEC. Może ona uszkodzić naczynia włosowate, przede wszystkim w nerkach, płucach, mózgu i sercu. Uszkodzenia prowadzą do zagrażającego życiu zespołu hemolityczno-mocznicowego: rozpadu krwinek czerwonych, którego skutkiem jest niewydolność nerek.

Początkowo choroba wygląda jak zwykłe zatrucie pokarmowe: wywołuje bóle brzucha, biegunkę i wymioty, które mogą się pojawić w czasie od kilkunastu godzin do tygodnia po kontakcie z bakterią.
– Poważnym ostrzeżeniem jest krwawa biegunka i zaburzenia hemolityczne – twierdzi dr Orgelbrand. – Objawy te mogą wystąpić po 10 – 12 dniach od zakażenia.

Żyjące w przewodzie pokarmowym bakterie E. coli mogą przenikać do wody i upraw. Poza organizmem potrafią przetrwać ponad rok. Giną w temperaturze 60 st. C. Co zrobić, by się nimi nie zarazić? Unikać warzyw z Niemiec, pozostałe myć gorącą wodą, dbać o higienę rąk, unikać kontaktu z chorymi – radzą eksperci.

Epidemiolodzy zadają sobie pytanie, skąd wzięła się ta epidemia. – Trwa śledztwo w tej sprawie – mówi dr Orgelbrand. – Niemcy wykryli E. coli na ogórkach pochodzących z dwóch hiszpańskich farm: w Maladze i Almerii. Nie można niestety wykluczyć, że w tym samym gospodarstwie skażenie objęło też inne produkty.

Główny Inspektorat Sanitarny twierdzi, że ogórki ze skażonych partii nie dotarły do Polski. Ustalono to dzięki unijnemu systemowi śledzenia żywności Trace Ability. Wiadomo też, że wielu spośród tych, którzy zachorowali, jadło surowe warzywa – nie tylko ogórki, ale i pomidory, sałatę czy bakłażany.

– Europejskie Centrum Kontroli Chorób w Sztokholmie podkreśla, że ogórki mogą nie być jedynym źródłem zakażeń – mówi dr Grzesiowski. – Być może odgrywa tu rolę dodatkowy czynnik z północnych Niemiec, gdzie pojawiło się najwięcej zachorowań, np. sposób przechowywania czy płukania nowalijek. – Najbardziej prawdopodobne jest to, że bakterie dostały się do żywności u źródeł, czyli u producenta – podkreśla dr Orgelbrand.

Warzywa z andaluzyjskich farm mogły dotrzeć również do krajów, w których nikt dotąd nie zachorował. Wiadomo, że pojawiły się w sprzedaży również w Czechach i Austrii.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane