Podłogi dla chorych
Mężczyzna z zawałem serca był odsyłany ze szpitala do szpitala. W końcu przyjęto go na Banacha. Chorzy leżą tam nawet na materacach. Większość to osoby starsze.
Obrazek pierwszy: pan Zdzisław Jagodziński na Banacha trafił w niedzielę. – Bolało mnie serce. Pojechałem do Szpitala Bielańskiego, ale odesłano mnie do przychodni przy Żeromskiego. Pomocy odmówiono, bo „nie należę“ do placówki. Dopiero na Banacha się mną zajęli – opowiada. Natychmiastowe badania i diagnoza: zawał. – Teraz czekam na operację – dodaje.
Obrazek drugi: pani Urszula Zdanowska w klinice gastroenterologii na Banacha leży trzeci dzień. Dokuczają jej dolegliwości ze strony układu pokarmowego. Na całym oddziale nie ma gdzie igły wcisnąć, więc leży na ziemi – na materacu.
Samotna starość
Takich obrazków ze stołecznych szpitali jest wiele. Łączy je jedno – igranie z życiem pacjenta. W wielu szpitalach od tygodni na oddziałach chorób wewnętrznych nie ma miejsc. Zdarza się, że chorych odsyła się do innych placówek. Na przykład z 50 tys. pacjentów leczonych co roku na Banacha pięć procent to ci, którzy odeszli z kwitkiem z innych klinik.
Skąd ten ścisk? Dzieje się tak nie tylko z powodu sporej liczby chorych zgłaszających się z infekcjami i grypą. Jak przyznają lekarze, na oddziały internistyczne trafiają starsze osoby z chorobami przewlekłymi, u których zaostrzyły się różne dolegliwości. Na Banacha to co trzeci pacjent. – Najczęściej chorym dokuczają odwodnienie lub zapalenie płuc – tłumaczy prof. Waldemar Karnafel. Starsi pacjenci „blokują“ łóżka przeznaczone dla chorych planowych i wymagających natychmiastowej opieki. Wielu umiera. W Szpitalu Bielańskim od początku tego roku na internę trafiło ponad 100 pacjentów, w większości starszych. Co piąty nie przeżył.
Schorowane, wiekowe osoby do szpitali często podrzuca rodzina, która nie chce kłopotów. – Wymagają ciągłej opieki. Trzeba podawać napoje, chodzić koło nich. Rodzinie często nie jest to na rękę – tłumaczy prof. Karnafel. Przyznaje, że tylko nieliczni pacjenci mogą naprawdę liczyć na bliskich. Większość nie wie, jak się zaopiekować starszą osobą. – Promowane są piękno i bogactwo, ale o starości i śmierci nikt nie mówi – przyznaje.
Lekarstwo na tłok
Lekarze przyznają, że w rozwiązaniu problemu „obłożenia“ łóżek internistycznych mogą pomóc oddziały geriatryczne.
– Społeczeństwo się starzeje, a władze tego nie zauważają.
W całej Europie powstają takie oddziały, a Warszawa wciąż się ich nie doczekała. To dramat – mówi dr Jarosław Derejczyk, dyrektor ds. lecznictwa Szpitala Geriatrycznego w Katowicach. Klinika, w której pracuje, nie jest duża. Rocznie przewija się przez nią około tysiąca pacjentów.
– Chorzy dostają możliwość kompleksowej opieki, zbadania przez geriatrę, psychologa i pielęgniarkę. Lekarze są w stanie wyłapać więcej schorzeń, np. niewydolność mózgu czy depresję i ocenić stan zdrowia, pokierować dalszym leczeniem.
– Pacjent nie dostałby tej szansy, gdyby leżał np. na internie, w której często „zalecza“ się choroby – podkreśla.
Geriatra poszukiwany
Dwa lata temu był pomysł, aby w dawnym kolejowym szpitalu przy ul. Brzeskiej zaadaptować dwa piętra na oddziały geriatryczne. Nie wiadomo jednak, czy uda się uruchomić inwestycję. Miasto ma w planach budowę Szpitala Południowego w 2011 r., w którym na oddziale neurogeriatrycznym ma znaleźć się 30 łóżek. To wciąż daleka perspektywa. Tymczasem dane GUS są alarmujące: co piąty mieszkaniec stolicy przekroczył wiek emerytalny. A ludzi starszych będzie coraz więcej.
Kolejny problem – na Mazowszu nie kształci się geriatrów. – Zwracaliśmy się do marszałka z prośbą o utworzenie ośrodka specjalizacyjnego dla przyszłych geriatrów – tłumaczy Katarzyna Paczek, dyrektor Mazowieckiego Centrum Zdrowia Publicznego. Na razie bez efektów. Specjaliści uczą się więc w innych województwach, w których są szpitale i oddziały geriatryczne. Dr Elżbieta Kozak-Szkopek, wojewódzki konsultant ds. geriatrii, nie chciała komentować sytuacji. – Takie tematy powinny być poruszane w prasie fachowej, a nie w prasie ogólnodostępnej – ucina.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.