Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Leki na śmietniku

Piotr Szymaniak, Monika Górecka-Czuryłło 06-02-2009, ostatnia aktualizacja 08-02-2009 10:05

Nawet 10 kg przeterminowanych leków wywożą co miesiąc firmy utylizacyjne z jednego pojemnika ustawionego w stołecznej aptece. Do śmieci trafiają zazwyczaj leki na receptę, tanie, refundowane.

autor: Michał Walczak
źródło: Fotorzepa

Tabletki, ampułki, butelki z syropami – ponad 60 ton przeterminowanych leków trafia co roku do pojemników ustawionych w stołecznych aptekach. To rekord w skali kraju. W Poznaniu takich śmieci jest tylko dziesięć ton rocznie. W Krakowie nieco ponad siedem ton, ale tam tylko 20 proc. aptek ma specjalne kosze. W stolicy aż 95 proc.

Promocje i zapasy

– Do koszy trafia coraz więcej leków, ale niemal nie znajdujemy ich już w zsypach – mówi Monika Byśkiewicz z firmy Byś wywożącej śmieci.Aptekarze wartość wyrzucanych medykamentów szacują już w stolicy na kilkanaście milionów złotych. Alarmują, że w ciągu dwóch lat waga koszy wzrosła o 10 proc.

– To efekt niepotrzebnych zakupów – twierdzą zgodnie. – Pacjent wykupuje specyfik, ale okazuje się, że jest na niego uczulony – opowiada farmaceutka z mokotowskiej apteki. – Idzie do lekarza po kolejny. Ten pierwszy po pewnym czasie ląduje w pojemniku.

Tam też trafiają leki kupione po promocyjnych cenach, „na wszelki wypadek”. – Ludzie często gromadzą zapasy – mówi prezes Okręgowej Izby Aptekarskiej Alina Fornol. – To wszystko przez trudny dostęp do lekarza. Gdy pacjent już do niego trafi, prosi o wypisanie różnych recept i realizuje je hurtem. A przeterminowany lek może tylko wyrzucić do kosza. W śmieciach lądują też specyfiki osób przewlekle chorych, które zamiast kupować medykamenty systematycznie, od razu nabywają partię na kilka miesięcy. – A od półtora roku są już tzw. recepty odtwarzalne. Lek można zapisać np. na trzech blankietach z tą samą datą, ale realizować je co parę miesięcy. Jednak niewielu lekarzy z tej możliwości korzysta – zauważa Fornol.

– To nie lekarze są winni coraz większemu marnotrawstwu leków – broni środowiska rzecznik Okręgowej Izby Lekarskiej Tomasz Korkosz. – To pacjenci działają irracjonalnie. Chodzą do kilku lekarzy i od każdego biorą recepty. Potem połowa leków traci ważność.

Straty niepoliczalne

Jakie leki trafiają do pojemników w warszawskich aptekach, nie wiadomo. – To są odpady, których nie oglądamy, nie liczymy – mówi Aleksandra Walendzik z firmy EKO-ABC, która w ubiegłym roku zabierała śmieci z aptecznych koszy.

Wiadomo jednak, że najwięcej jest leków refundowanych, tanich. – Przy kupowaniu środków pełnopłatnych ludzie bardziej zwracją uwagę – mówią aptekarze. Ilość odpadów zależy od zamożności mieszkańców. – Kontenerki o pojemności ok. 30 l opróżniamy dwa, trzy razy w miesiącu – twierdzi farmaceutka jednej z aptek na Żoliborzu. – A na Ursynowie dwa razy częściej niż w innych dzielnicach – dodaje Michał Babicz z Biura Ochrony Środowiska. Podkreśla, że na samą zbiórkę i unieszkodliwianie farmaceutyków z 600 stołecznych aptek wydaje się ok. 150 tys. zł rocznie.

– Traci budżet państwa i chory. Najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie elektronicznego systemu rejestracji recept. Zapobiegłby on powielaniu zakupów. Walczymy o niego od kilku lat. Bezskutecznie – mówi Fornol.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane