Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Wiosną boom na sanatoria

Ewa Zwierzchowska 06-04-2009, ostatnia aktualizacja 07-04-2009 13:35

Od początku marca lawinowo rośnie liczba składanych do NFZ wniosków o przyznanie sanatorium. Powód? Mieszkańcy stolicy już teraz planują wakacje. Najbardziej kusi ich Kołobrzeg i Busko-Zdrój.

autor: Guz Rafał
źródło: Fotorzepa

Do mazowieckiego oddziału NFZ wpływa teraz nawet 600 wniosków dziennie. To dwa razy więcej niż np. jesienią.

Najlepiej latem

– Dużą popularnością cieszą się turnusy wiosenne i w okresie złotej jesieni, ale największy boom jest na wyjazdy letnie – przyznaje Małgorzata Krajewska, kierownik działu uzdrowiskowego mazowieckiego Narodowego Funduszu Zdrowia.

Nie wszyscy jednak pojadą w lecie. Na przyznanie sanatorium na Mazowszu trzeba czekać nawet 18 miesięcy!

Terminy są przyznawane w zależności od dostępności miejsc. Czas kuracji wyznacza system komputerowy, który ustawia kolejki oczekujących według terminu zgłoszeń (tzw. numerów ewidencyjnych nadawanych przez NFZ). Pierwszeństwo mają m.in. kombatanci, dawcy szpiku oraz honorowi krwiodawcy.

Urzędnicy z NFZ podkreślają jednak, że dla funduszu każdy miesiąc jest miesiącem uzdrowiskowym. – Dorosłych na leczenie kierujemy przez cały rok – komentuje Krajewska. Inaczej jest z młodzieżą pogimnazjalną – sanatoria nie gwarantują im nauki, więc młodzież jeździ tylko w wakacje i ferie.

Oby nie do Konstancina

Zdarza się, że chorzy chcą sami wybrać miejsce leczenia.– Absolutnym hitem jest Kołobrzeg i Busko-Zdrój. Nieważne, czy ktoś ma leczyć tarczycę, czy chory kręgosłup. Chce trafić właśnie tam – mówi Małgorzata Krajewska. Popularne są też Ciechocinek, Inowrocław, Ustroń, Nałęczów i Krynica. Urzędnicy przyznają, że chorzy z Mazowsza kręcą nosem, gdy dostają sanatorium np. w położonym niedaleko stolicy Konstancinie.

Fundusz niekiedy odmawia też wspólnego wyjazdu małżonkom, mimo że złożyli wnioski do jednego oddziału. Może zdarzyć się, że każdy z nich będzie kurować się w innych terminach i w innych uzdrowiskach.

100 mln na leczenie

Aby wyjechać do sanatorium, trzeba najpierw dostać skierowanie od lekarza. Dokument jest przesyłany do wojewódzkiego oddziału NFZ. Tam lekarz specjalista stwierdza jego celowość (może np. odmówić, gdy zauważy, że są przeciwwskazania do wyjazdu) oraz określa zakres leczenia i czas jego trwania.

Pacjent może być skierowany na uzdrowiskowe leczenie szpitalne lub sanatoryjne (trwa 21 dni) lub uzdrowiskową rehabilitację w szpitalu lub sanatorium uzdrowiskowym (28 dni). NFZ opłaca wszelkie świadczenia. Chory płaci tylko za przejazd oraz częściowo za wyżywienie i zakwaterowanie (np. za pokój dwuosobowy z łazienką od maja do września 21 zł za dobę, za 21-dniowy turnus 441 zł). W tym roku mazowiecki NFZ przeznaczy 100 mln zł na leczenie sanatoryjne. To blisko 10 proc. więcej niż w 2008 r.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane