Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Serce może nie wytrzymać

Ewa Zwierzchowska 31-05-2009, ostatnia aktualizacja 01-06-2009 20:13

Na wizytę u niektórych specjalistów w tym roku już nie ma szans. NFZ odsyła warszawiaków do Ostrołęki. Najbardziej oblegani są kardiolodzy. Onkolog przyjmie, ale chemioterapia dopiero w styczniu.

Ogromne kolejki w szpitalu MSWiA
autor: Rafał Guz
źródło: Fotorzepa
Ogromne kolejki w szpitalu MSWiA

Mariolę Kolińską lekarz rodzinny skierował do kardiologa. Dokuczały jej bóle w klatce piersiowej i bezsenność. Potrzebna była szybka diagnoza. – Obdzwoniłam kilka przychodni, ale wolne miejsca były dopiero w listopadzie. Nie mogłam czekać, więc musiałam pójść prywatnie – skarży się nasza czytelniczka.

W wielu publicznych przychodniach pula wizyt u kardiologa na ten rok się wyczerpała. Tak jest m.in. w poliklinice MSWiA przy ul. Wołoskiej, w szpitalach Bielańskim i Międzyleskim. – Musieliśmy wstrzymać zapisy. Mamy tylko trzech specjalistów – tłumaczy się rejestratorka na Wołoskiej.– Proszę spróbować gdzie indziej.

Stan krytyczny

Ale jak wynika z internetowej listy „kolejkowej” NFZ, w poradni na Solcu do kardiologa czeka się 120 dni, na Banacha 126 dni.Oblegani są też endokrynolodzy. W szpitalu przy ul. Wołoskiej pierwsza wizyta za 60 dni, przy Banacha prawie za 200.

W Szpitalu Bielańskim są pojedyncze miejsca na listopad i grudzień. Podobnie jest z innymi specjalnościami. W lecznicy przy Banacha chirurg naczyniowy przyjmie najwcześniej za 142 dni, a specjalista w poradni chirurgii urazowo-ortopedycznej przy Lindleya za 110 dni. W poradni ortopedycznej w Konstancinie grafik to czysty koszmar – wizyta za 390 dni.

Chorzy na raka z publiczną służbą zdrowia w stolicy nie przeżyją. Wprawdzie do onkologa dostaną się za 50 dni, ale na leczenie, np. chemioterapię – za pół roku. Centrum Onkologii pęka w szwach, dziennie przyjmuje nawet 1200 chorych. – Nawet jak chory się zapisze, to w dniu wizyty czeka wiele godzin – mówi prof. Marek Nowacki, dyrektor Centrum Onkologii.

Teoretycznie, jeśli termin oczekiwania do specjalisty jest dłuższy niż 90 dni, pacjent może zadzwonić na ogólnopolską infolinię NFZ. Uzyska tu informację o wolnych terminach w innych ośrodkach. Ostatnio jednak chorzy ze stolicy są odsyłani do innych miast na Mazowszu, m.in. do Ostrołęki i Radomia.

Nakazy nie wystarczą

Życie pacjentom miały ułatwić zalecenia funduszu. Po opisanym przez media szturmie chorych na recepcje szpitali, które prowadziły zapisy raz na kwartał, NFZ nakazał dyrektorom rejestrację do specjalistów „na bieżąco”. – Co z tego, że jak poszłam w czwartek, w poradni było pusto i załatwiono mnie bez kolejki. Odmownie – mówi rozgoryczona Aniela Drabik, która próbowała zapisać się do endokrynologa w Bielańskim.

– Do większości poradni nie mamy już wolnych miejsc – przyznaje też Jarosław Rosłon, dyrektor Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego. A efekt jest taki, że na umówioną parę miesięcy wcześniej wizytę wielu pacjentów już nie przychodzi. Według NFZ, nie zgłasza się nawet 30 proc. chorych.

Zdaniem szefów lecznic, problemem jest nie system zapisów, ale finansowanie. – Do prowadzenia list kolejkowych zobowiązał nas NFZ. Fundusz sam więc założył, że zapłaci za mniejszą liczbę pacjentów niż zgłoszona – mówi jeden z dyrektorów stołecznego szpitala. Martwi się, co będzie z pieniędzmi za nadwykonania.

Chorzy pod kreską

Od stycznia do kwietnia poradnia w Centrum Onkologii zrealizowała już 132 proc. kontraktu obowiązującego do końca czerwca. Gabinet onkologiczny przy ul. Dąbrowszczaków – aż 245 proc.

W kardiologii najwięcej nadwykonań ma Vitamed – od 120 do 133 proc., zależnie od placówki. W ortopedii poradnia przy ul. Wawelskiej wykonała już kontrakt w 135,8 proc., CePeLek przy ul. Koszykowej w 133 proc., a poradnia szpitala urazowego św. Anny w 132 proc. Endokrynolodzy z CePeLek przy ul. Koszykowej umowę z NFZ zrealizowali w 189 proc., z MSWiA w 154,8 proc., a na Lindleya w 140 proc.

Za kolejki w stołecznych przychodniach w ubiegłym tygodniu wzięła się minister zdrowia Ewa Kopacz. Osobiście przepytywała dyrektorów. Nie wiadomo, co zaproponuje resort. – Najważniejsza w leczeniu jest diagnoza. Jej postawienie ułatwiłoby w stolicy system on-line.

Rejestracja w sieci oczyściłaby listę choćby z tych, którzy zapisują się do specjalisty w kilku poradniach – proponuje Bartosz Dominiak, radny SdPl, przewodniczący komisji zdrowia. – Może na początek wpisać w on-line 10 szpitali miejskich – proponuje.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane