Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Alarm w reumatologii

Ewa Zwierzchowska 09-09-2009, ostatnia aktualizacja 10-09-2009 10:27

Na rehabilitację już teraz czeka się nawet rok, bo specjaliści się starzeją i odchodzą na emeryturę. A nowych nie ma. – Nie będzie komu leczyć – ostrzegają eksperci.

autor: Gardziński Robert
źródło: Fotorzepa

Pani Renata, czterdziestolatka, wiosną tego roku zaczęła odczuwać dotkliwy ból podczas chodzenia i utykać. Zgłosiła się do specjalisty. Po serii badań diagnoza: zwyrodnienie stawu biodrowego. – Choroba była już zaawansowana, potrzebna była natychmiastowa rehabilitacja – mówi. W jednej ze śródmiejskich przychodni przeżyła szok: na zabiegi musi poczekać ponad dwa miesiące. – Co miałam robić, zgodziłam się – opowiada. – Do tego czasu korzystałam z płatnej rehabilitacji w prywatnej klinice, dostępnej „od ręki” – dodaje.

Przypadek pani Renaty nie jest odosobniony. Na Mazowszu na rehabilitację trzeba poczekać przeciętnie około miesiąca, dwóch. W renomowanych placówkach stolicy – nawet od 5 do 12 miesięcy. – To stanowczo za długo – komentuje prof. Witold Tłustochowicz, prezes Polskiego Towarzystwa Reumatologicznego.

A sytuacja pogarsza się z każdym rokiem. Pacjentów przybywa, bo społeczeństwo się starzeje, a kadry ubywa. Oddziałom szpitalnym i przychodniom leczącym schorzenia reumatyczne kości i stawów dramatycznie zaczyna brakować specjalistów.

Z najnowszego raportu Mazowieckiego Centrum Zdrowia Publicznego wynika, że w województwie reumatologów już jest za mało. Kolejni odchodzą na emeryturę i nie ma ich kto zastąpić. W szpitalach zostaje po czterech, sześciu lekarzy. Potrzeba dwa razy więcej.

Teraz na Mazowszu pracuje 112 reumatologów. Ponad 67 proc. ma 50 – 65 lat. W poradniach reumatologicznych już co piąty specjalista dawno skończył 65 lat.

– A nowego narybku nie ma – mówi prof. Witold Tłustochowicz. Powód? – Inne dziedziny są bardziej atrakcyjne dla lekarzy – zaznacza. Tłumaczy, że do tej pory reumatologia kojarzona była z ludźmi starszymi, którym już niewiele można było pomóc. To zniechęcało młodych lekarzy, szukających medycznych wyzwań. W 2008 r. w ośmiu mazowieckich placówkach było 51 miejsc specjalizacyjnych. Jednak chętnych znalazło się tylko 45.

Jak przełamać impas? – Wykładowcy już podczas studiów powinni zachęcać do specjalizacji, wskazując, że choroba atakuje coraz młodszych, a metody leczenia są coraz nowocześniejsze. Warto rozważyć też wprowadzenie rezydentur, bo teraz szkolący się przyszli reumatolodzy nie mają etatów – mówi prof. Tłustochowicz.

Dodaj swoją opinie

Życie Warszawy

Najczęściej czytane