Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Rodzić bez bólu w stolicy

Marta Ryczywolska 13-09-2009, ostatnia aktualizacja 14-09-2009 15:00

Darmowe znieczulenie przy porodzie dla każdej pacjentki? Nad wdrożeniem takiego programu w dziesięciu szpitalach miejskich zastanawia się ratusz. Lekarzom projekt bardzo się podoba.

Kobiety chętnie decydują się na znieczulenie przy porodzie. Także lekarze je zalecają
autor: Seweryn Sołtys
źródło: Fotorzepa
Kobiety chętnie decydują się na znieczulenie przy porodzie. Także lekarze je zalecają

Mnie bolało, ja bym na to poszła – miała powiedzieć Hanna Gronkiewicz-Waltz, kiedy zapoznała się z pomysłem. A jest on taki: w miejskich szpitalach ciężarne kobiety mogłyby nieodpłatnie dostać znieczulenie przy porodzie. To tzw. znieczulenie zewnątrzoponowe.

– Polega na tym, że do rdzenia kręgowego anestezjolog wprowadza maciupeńki cewnik, o średnicy ok. 1 mm, przez który podaje się lek przeciwbólowy – tłumaczy dr Sławomir Sikora, położnik ze szpitala przy ul. Inflanckiej.

– Ten zabieg oszczędził mi traumy, kiedy rodziłam córkę. Ból był do zniesienia. Przy drugim dziecku też poproszę o znieczulenie – mówi pani Karolina, która niedawno urodziła dziewczynkę w szpitalu na Madalińskiego.

Program za milion

Za zabieg zapłaciłoby miasto. Według wstępnych wyliczeń, program kosztowałby stołeczną kasę co najmniej milion złotych rocznie. Żeby zawęzić grono kobiet, którym przysługiwałby taki przywilej, ratusz myśli nad wprowadzeniem ograniczeń: meldunkowego i dochodowego.

W przypadku tego pierwszego znieczulenie będą mogły dostać tylko ciężarne zameldowane w stolicy. To zapobiegłoby sytuacji, w której kobiety z całej Polski przyjeżdżają rodzić do stolicy, skuszone perspektywą nieodpłatnego zabiegu. W drugim przypadku znieczulenie mogłyby dostać tylko panie, których dochody nie przekroczą pewnego progu. Jakiego? Konkretów jeszcze nie ma.

– W pierwszej kolejności pewnie wprowadzimy pilotaż w szpitalach ginekologiczno-położniczych – mówi Jacek Wojciechowicz, wiceprezydent stolicy odpowiedzialny za służbę zdrowia. Czyli prawdopodobnie w św. Zofii i w placówce im. św. Rodziny na Madalińskiego.

Pomysł miasta miałby zostać wcielony w życie na podobnych zasadach jak finansowane obecnie przez miasto programy zdrowotne np. „Zdrowie, mama i ja”, darmowe szczepienia, badanie przesiewowe czy program opieki nad kombatantami.

Warszawa byłaby wówczas pierwszym polskim miastem, które zdecyduje się na takie rozwiązanie. Na razie na drodze stoi jednak kilka przeszkód. – Najważniejszą jest brak lekarzy anestezjologów – precyzuje wiceprezydent Wojciechowicz.

Tę obawę podziela prof. Andrzej Radzikowski, krajowy konsultant w dziedzinie ginekologii i położnictwa. – Nie wiem, czy znajdzie się ich wystarczająca liczba. Jeśli anestezjolog będzie potrzebny przy cesarskim cięciu, nie może zajmować się pacjentkami, którym trzeba podać znieczulenie. Pytanie, czy wystarczy wówczas anestezjologów, żeby zabezpieczyć cały oddział – tłumaczy prof. Radzikowski. Zaraz jednak dodaje, że pomysł ratusza jest doskonały.

Stawka za normalność

– Potwierdzam, świetna inicjatywa – mówi dr Sławomir Sikora ze szpitala na Inflanckiej. Tłumaczy, że znieczulenie zewnątrzoponowe teoretycznie powinno być bezpłatne. Refunduje je NFZ. Ale pod warunkiem, że o podaniu go zadecyduje lekarz, kierując się medycznymi wskazaniami. Jednak ciężarna może o nie poprosić, jeśli w trakcie porodu stwierdzi, że ból jest nie do zniesienia.

– Z tego, co wiem od moich pacjentek, w większości warszawskich szpitali trzeba za nie jednak płacić – mówi dr Sikora.

Niektóre placówki mają nawet swoje cenniki: od 200 zł do nawet 600 zł. Na razie miejscy prawnicy sprawdzają, czy proponowane rozwiązania są zgodne z prawem. Może się np. okazać, że projekt będzie sprzeczny z ustawą o równym dostępie do świadczeń medycznych. Nie wiadomo również, czy w budżecie miasta znajdą się pieniądze. Urzędnicy podkreślają, że to dopiero projekt.

Jak dowiedziało się „ŻW”, inicjatywa może też spowodować spięcie między prezydent Warszawy a minister zdrowia Ewą Kopacz. – Ministerstwo od dłuższego czasu pracuje nad identycznym projektem – informuje prof. Andrzej Radzikowski. Również w tym przypadku jednym z problemów jest na razie brak pieniędzy.

Szpitale nie muszą tracić na znieczuleniach

Jedyną lecznicą w Warszawie, w której ciężarne nie muszą płacić za znieczulenie przy porodzie ani grosza, jest jak na razie Szpital Ginekologiczno-Położniczy Inflancka.

Placówka kieruje się zasadą, że nie pobiera od pacjentek żadnych opłat i zawsze przyjmuje kobiety po 35. tygodniu ciąży. Na pytanie, jak to się lecznicy opłaca, dyrektor Janusz Siemaszko odpowiada: – Zmniejszone przychody rekompensuje większe zainteresowanie porodem na Inflanckiej. Z 2 tys. w roku 2006 liczba warszawianek, które chcą u nas rodzić, wzrosła w zeszłym roku do 4 tys.

Pacjentki są zadowolone. Przykład Inflanckiej pokazuje, że nawet jeśli szpital nie każe płacić ciężarnym za znieczulenie zewnątrzoponowe z własnej kieszeni, to wcale nie musi na tym tracić. – W zeszłym roku lecznica miała ponad milion złotych na plusie. Po prostu większa liczba pacjentek powoduje, że mamy wyższe kontrakty z NFZ, a to się opłaca – dodaje Siemaszko.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane