Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Świąteczny łańcuch dobrych serc

Robert Biskupski 27-12-2009, ostatnia aktualizacja 28-12-2009 13:02

Nic już nie zagraża życiu czteromiesięcznego Boryska z Pruszkowa, który urodził się z wadą serca. W ciągu dwóch dni udało się zdobyć prawie 30 tys. euro na jego operację.

Mały Borysek już samodzielnie je i czeka na powrót do domu
źródło: archiwum prywatne
Mały Borysek już samodzielnie je i czeka na powrót do domu

Chłopiec przyszedł na świat z zespołem niedorozwoju lewego serca (HLHS). Konsekwencją tej wady jest szybko postępująca niewydolność krążenia. Około 95 proc. nieleczonych dzieci umiera w pierwszym miesiącu życia, sporadycznie żyją kilka lat.

Działać trzeba było bardzo szybko. Pierwszą operację z trzech chłopiec przeszedł w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie. Gdy czekał na zabieg, jego organizm zaczął się poddawać.

Rodzice do końca życia nie zapomną daty 8 grudnia. O godz. 14.30 ich synek przestał oddychać. Potrzebna była natychmiastowa operacja. Niestety, ze względu na ogromne kolejki w Polsce niemożliwa.

– To była szybka decyzja, zdecydowaliśmy się na operację w Klinice Kardiochirurgii Dziecięcej w Monachium – wspomina ojciec chłopca Tomasz Wąsowski. – Zgodził się go zoperować znakomity specjalista prof. Edward Malec.

Na leczenie i specjalistyczny lotniczy transport medyczny chłopca potrzebne było aż 27 tys. euro. – Razem z rodziną i znajomymi dzwoniliśmy i pisaliśmy, gdzie tylko się da. Udało się, całą kwotę zebraliśmy w dwa dni. Pieniądze dały nam zarówno osoby prywatne, jak i fundacje polskie i niemieckie – mówi tata Borysa.

– Decyzję o przekazaniu pieniędzy podjęliśmy natychmiast, przecież liczy się każdy dzień – wspomina Zbigniew Dorenda, prezes fundacji LC Heart, która wpłaciła dla Boryska 30 tys. zł.

W połowie grudnia w Monachium przeprowadzono operację. Chłopiec czuje się doskonale. Jeśli nie będzie komplikacji, być może na sylwestra wróci już do Polski.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane