Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Doktor pisze, pacjent czeka

Iwona Kołakowska 05-07-2011, ostatnia aktualizacja 05-07-2011 17:36

Lekarze nie dostali plików do obsługi systemu i druki wypełniają ręcznie, pacjenci utknęli więc pod gabinetami. A szefowie ZOZ-ów boją się wydłużenia kolejek do specjalistów.

autor: Michał Walczak
źródło: Fotorzepa

W  piątek weszło w życie nowe zarządzenie prezesa NFZ. Zgodnie z nim, wiele zabiegów, które dotychczas były wykonywane wyłącznie w szpitalu, można przeprowadzać w poradni specjalistycznej. Za tym poszły nowe zasady rozliczania z funduszem.

– Mamy kontrakt z kardiologii na 500 punktów miesięcznie. Wcześniej, kiedy przychodził do nas pacjent, mogliśmy go zakwalifikować albo do porady za cztery punkty, albo za dziewięć. W ramach kontraktu mogliśmy zatem przyjąć około 100 pacjentów miesięcznie – tłumaczy Ewa Barra, zastępca dyrektora SZPZLO Mokotów. – Od lipca kontrakt się nie zwiększył. Nadal mamy 500 punktów. Możemy jednak wykonywać droższe procedury, za więcej punktów, np. poradę za siedem lub za 13 punktów. W praktyce oznacza to, że pula punktów do wykorzystania w ramach kontraktu bardzo szybko się wyczerpie. Konsekwencje łatwo przewidzieć: trzeba będzie zmniejszyć liczbę przyjmowanych miesięcznie pacjentów, więc kolejka do specjalisty się wydłuży.

Podobne obawy ma dr Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Jego zdaniem, pieniądze przewidziane na taką zmianę są niewystarczające.

– Zarządzenie ma bardziej wymiar propagandowy niż rzeczywisty. To próba mieszania herbaty w szklance bez dosypywania cukru. Od samego mieszania herbata nie zrobi się słodsza – mówi Hamankiewicz.

Porady na kredyt

Czy rzeczywiście dostęp do specjalistów stanie się trudniejszy? Będzie można to ocenić dopiero za dwa, trzy miesiące. Tymczasem już dziś na wizytę u alergologa czeka się w Warszawie około dwóch miesięcy, a na konsultację ortopedyczną około trzech.  Najgorzej gdy warszawiak potrzebuje porady kardiologicznej. Jeżeli dopisze mu szczęście, może zapisać się na październik, jeśli będzie miał pecha (zadzwoni np. do Ce-Pe-Leku), usłyszy, że na ten rok nie ma już wolnych terminów. Tylko do ginekologów i dermatologów można dostać się od ręki.

NFZ stara się uspokajać i lekarzy, i pacjentów.

– Przez cały lipiec będziemy monitorować sytuację i w sierpniu staniemy do rozmów w sprawie rozliczeń. Jesteśmy gotowi do aneksowania umów w oparciu o faktycznie wykonane świadczenia – obiecuje Andrzej Troszyński, rzecznik NFZ. – Przecież nie po to wprowadzaliśmy zmiany, żeby im teraz ukręcić łeb z powodu braku pieniędzy.

Dla ZOZ-ów oznacza to jednak, że w lipcu część świadczeń będą musiały wykonać na kredyt.

– Mamy listę kolejkową na lipiec i chcemy przyjąć wszystkich zapisanych – mówi Ewa Barra. – Nadwyżki będziemy musieli skredytować funduszowi z naszych mizernych środków. Dopiero gdy zobaczymy, o ile przekroczyliśmy miesięczny kontrakt, będziemy mogli negocjować umowy.

Papier jest cierpliwy

Nowe zarządzenie  pacjenci od razu odczuli. W piątek i  poniedziałek wizyty u specjalistów trwały dłużej. – Na umówioną konsultację u gastrologa zazwyczaj wchodziłam punktualnie – mówi czytelniczka ze Śródmieścia. – W poniedziałek pod gabinetem spędziłam 20 minut. Lekarz tłumaczył, że musiał wypełniać dokumentację poprzedniej pacjentki i zamiast w systemie robił to na papierze.

Dużo czasu trzeba poświęcać na papierologię – skarżą się specjaliści. – Żeby wypełnić sprawozdanie do NFZ, musimy mieć odpowiedni plik elektroniczny. W poradniach na Mazowszu tych plików jeszcze nie ma – informuje lek. med. Wojciech Pacholicki, prezes Mazowieckiego oddziału Federacji Porozumienie Zielonogórskie. – Wypełniamy  dokumentację na papierze. A nie jest to łatwe, bo np. lekarz ginekolog musi sprawdzić, czy zlecając określone badania, powinien zakwalifikować pacjentkę do porady za 3 punkty czy za 15. W tym celu korzysta z papierowego skoroszytu, który ma około 80 stron. Mamy informatyzację XXI wieku, a metodę XIX-wieczną.

Pracownicy funduszu obiecują, że potrzebne pliki wkrótce się pojawią. Wtedy część zadań system wykona automatycznie.

Jednak lekarze dopiero uczą się jego obsługi. – Kilku naszych pracowników poszło na szkolenia, które w ostatniej chwili organizował NFZ – mówi Ewa Łagodzka, dyrektor SZPZLO Warszawa-Praga-Południe.

– Skomplikowany sposób dokumentacji  jest pochodną filozofii NFZ, że potencjalnie każdy lekarz chce wyłudzić pieniądze – podsumowuje dr Hamankiewicz.

Dodaj swoją opinię

 

 

Życie Warszawy

Najczęściej czytane