Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Musimy wymagać najpierw od siebie, dopiero potem od innych

rbi 28-09-2012, ostatnia aktualizacja 28-09-2012 17:11

Rozwijamy swą działalność, nawiązujemy współpracę z wybitnymi specjalistami, implikujemy nowe technologie, a z tym bez wątpienia wiążą się wydatki - mówi Izabela Marcewicz-Jendrysik, dyrektor Warszawskiego Szpitala dla Dzieci

Izabela Marcewicz-Jendrysik
źródło: materiały prasowe
Izabela Marcewicz-Jendrysik
Warszawski Szpital dla Dzieci
źródło: materiały prasowe
Warszawski Szpital dla Dzieci

Rozmowa z Izabelą Marcewicz-Jendrysik, dyrektorem Warszawskiego Szpitala dla Dzieci SPZOZ

Jaki jest profil szpitala, którym Pani kieruje, ilu małych pacjentów przyjmuje?

Warszawski Szpital dla Dzieci jako szpital powiatowy i jak to ktoś określił: „najbliższy pacjentowi", realizuje szeroki zakres świadczeń szpitalnych, ambulatoryjnych, rehabilitacyjnych. W obszarze dwóch oddziałów szpitalnych udzielamy pomocy z zakresu pediatrii, chirurgii dziecięcej, urologii, otolaryngologii, ortopedii.

Baza ambulatoryjna oferuje porady specjalistyczne w ponad 20 specjalizacjach medycyny. Mamy też w swojej strukturze 2 ośrodki dziennej rehabilitacji: narządu ruchu i rehabilitacji neurologicznej. Przyjmujemy dzieci i młodzież po urazach, z wadami postawy, z dysfunkcjami wieku rozwojowego. Skupiamy 100 wspaniałych lekarzy - specjalistów, dysponujemy szeroką bazą sprzętową.

Przeciętnie w ciągu roku przyjmujemy ponad 37 tysięcy małych pacjentów. Większość z nich trafia do ambulatorium (21 tysięcy osób), hospitalizowanych jest ok. 4 100 pacjentów, na Izbę Przyjęć trafia ponad 9 tysięcy dzieci, a rehabilitacji poddawanych jest przeciętnie w ciągu roku ok. 3 tysiące osób.

Jak zmieniał się szpital w ostatnich latach?

Od trzech lat realizujemy nieprzerwanie złożony proces inwestycyjny: modernizujemy budynki, planujemy dobudowę nowego pawilonu z nowoczesnym blokiem operacyjnym, a wszystko to przy wsparciu finansowym organu tworzącego, którym jest m.st. Warszawa. Ponad to informatyzujemy Szpital w ramach funduszy unijnych.

Podsumowując, działań zmierzających do poprawy warunków i postępu realizujemy naprawdę dużo. O ile zadania inwestycyjne mogą być realizowane przy wsparciu z zewnątrz, np. organu tworzącego, tak koszty bieżącej działalności należy pokryć z bieżących przychodów. A z tym jest duży kłopot.

Czego brakuje w szpitalu? Jakie są najbardziej palące potrzeby?

Prowadzenie szpitala pediatrycznego, jest trudne z uwagi na szereg czynników. Z jednej strony leczenie dzieci wymaga bezdyskusyjnie ogromnego zaangażowania personelu medycznego, szerokiej wiedzy specjalistycznej, doskonałej bazy sprzętowej, ale też intuicji i empatii personelu. Do tego resort zdrowia w trosce o najwyższą jakość usług podnosi wymagania dotyczące kwalifikacji personelu, bazy sprzętowej, wyposażenia pomieszczeń. Aby sprostać tym wszystkim wymaganiom ponosi się wysokie koszty.

Z drugiej jednak strony wycena świadczeń pediatrycznych w wielu przypadkach jest niedoszacowana, a mając na względzie staranność zawodową i dobro dziecka, które jest najwyższą wartością,  po prostu musimy „dopłacać" do niektórych procedur. Szereg świadczeń, które w przypadku osoby dorosłej z pewnością można udzielać w warunkach ambulatoryjnych, u dzieci jest to często trudne, a czasem niemożliwe. Stojąc w gotowości ostro-dyżurowej 24 godz. przez siedem dni w tygodniu ponosimy wysokie koszty.

Bieżące koszty funkcjonowania, w tym  dostawy niezbędnych materiałów medycznych, leków, media, obsługa istniejącej infrastruktury, oczekiwania płacowe specjalistów rosną, co przekłada się na zachwianie płynności finansowej Szpitala.

Czego brakuje? Pieniędzy właśnie. Borykamy się ze spłatą zobowiązań bieżących i tych dawnych. Wypracowaliśmy „nadwykonania",  za które jeszcze nie mamy zwrotu z NFZ. Ktoś powie: trzeba było trzymać się wysokości kontraktu, wykazać się większa dyscypliną ekonomiczną - ale z pewnością ta sama osoba nie chciałaby, aby jego dziecko miało przerwany proces leczenia, a tylko dlatego, że kontrakt się wyczerpał. To trudne do pogodzenia.

Mimo tych wszystkich  trudności z wiarą i pasją służymy najmłodszym. Chcąc wyjść naprzeciw oczekiwaniom i potrzebom pacjentów rozwijamy swą działalność, nawiązujemy współpracę z wybitnymi  specjalistami, implikujemy nowe technologie, a z tym bez wątpienia wiążą się wydatki.

Ile kosztuje konserwacja i naprawa aparatury? Jaki to sprzęt?

Wartość sprzętu, którego pilnie potrzebujemy oscyluje wokół kwoty 1 miliona złotych - to ogromne pieniądze. Obok zamierzeń inwestycyjnych należy utrzymać już istniejący sprzęt, zapewniając bezpieczeństwo użytkowania,  a to też nie mały wydatek - w roku bieżącym to kwota 100 tys zł.

W niedzielę w Fabryce Trzciny odbędzie się inauguracja projektu charytatywnego „Wielcy i mali twórcy dla wielkich i małych serc". Dochód z całej imprezy zostanie przekazany na rzecz Warszawskiego Szpitala Dla Dzieci. Skąd pomysł na taką imprezę? Czy będą kolejne?

W związku z tymi wszystkimi wydatkami i potrzebami, w mojej głowie powstał pomysł, aby zdobyć wsparcie finansowe z dodatkowych źródeł. Najwygodniej pewnie byłoby prosić osoby indywidualne, czy też firmy do zasilenia konta szpitala. Wyznaję jednak zasadę, że zawsze w życiu musimy wymagać najpierw od siebie, dopiero potem od innych.

Dlatego też my - jako szpital - postanowiliśmy podjąć ponadstandardowy wysiłek i zbudować coś, co przyniesie obopólną korzyść zarówno dla szpitala, jak i dla szerszego grona odbiorców. Podjęłam zatem próbę zintegrowania różnych środowisk do zorganizowania przedsięwzięcia o charakterze artystyczno - rozrywkowym  mającego na celu m.in. wsparcie finansowe szpitala.

Pomysł zrodził się już dawno, jeszcze w ubiegłym roku. Oczami wyobraźni widziałam wszystko, każdy szczegół planowanego przedsięwzięcia. Pozostało więc podzielić się z innymi swoją wizją, „zarazić" pomysłem. Udało się. Spotkałam na drodze pasjonatów  pragnących połączyć swoje zaangażowanie, pomysły, kontakty dla wspólnej dobrej idei.

Gdyby nie kilka osób, takich jak m.in.  Justyna Banaszczak, Piotr Miecznikowski, Eja Trzcińska, Mariola Kowalska,  artyści: Robert Gawliński, Zespół DAAB, Gaba Kulka, Maja Kleszcz – wokalistka zespołu IncarNations i wiele innych osób, firm i instytucji wspierających organizację koncertu nie udałoby się zrealizować tego projektu.

Mam ogromną nadzieję, że wysiłek włożony w organizację koncertu i towarzyszącego mu festynu, jego wielopłaszczyznowa formuła spotka się z zainteresowaniem wszystkich osób ceniących dobrą zabawę i mających wielkie serca.

Ufam, że tegoroczna inicjatywa przerodzi się w tradycję. Ja w każdym razie pomysłów na dalsze działania mam pełną głowę.

zyciewarszawy.pl

Najczęściej czytane